Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
576
BLOG

Gdyby Polska dysponowała bronią A mogłaby się mniej bać Moskwy

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 30

tekst opublikowany na Blogpublika.com 10.09.2014

koszulki z rysunkami na http://cezarykrysztopa.cupsell.pl/ a oryginał rysunku "Kopacz na metr w głąb" na http://allegro.pl/oryginal-rys-krysztopy-kopacz-metr-w-glab-i4595110636.html

***

Jedynymi znanymi przypadkami użycia broni jądrowej, w celu uzyskania przewagi militarnej, było zrzucenie przez Amerykanów bomb na Hiroszimę i Nagasaki. Potworność skutków tej tragedii, myślę że przeraziła samych Amerykanów i z pewnością Japończyków, czym przyczyniła się do zakończenia II Wojny Światowej w jej pacyficznej odsłonie. Wybuchy miały odpowiednio siłę 16 kiloton i 22 kiloton. W porównaniu z dzisiejszymi możliwościami w tym zakresie, były to małe bomby. Miasta zostały zmiecione z powierzchni ziemi, liczbę ofiar szacuje się na ok 100.000, a w wyniku napromieniowania, w ciągu 6 kolejnych lat zmarło kolejne 60 000. Z całą pewnością broń jądrowa jest najstraszniejszą bronią wynalezioną przez cżłowieka.

Również dlatego nigdy później nie została użyta. Szczególnie w jej „nieużywaniu” wobec państw ją posiadających, nabrały wprawy inne państwa ją posiadające, ponieważ każdy kto ją posiada dopilnował tego, żeby każdy atak jądrowy, bez względu na koszty, spotkał się z adekwatną odpowiedzią. Dziś nikt nie posiada broni jądrowej po to żeby jej używać, ale głównie po to żeby nią straszyć oraz samemu zabezpieczyć się przed atakiem. Teoretycznie.

Teoretycznie, ponieważ nikt nam gwarancji nieużycia broni jądrowej, przenoszonej np. przez Iskandery z Obwodu Kaliningradzkiego, nie da. Nie da nam jej ani Unia Europejska, ani NATO, ani nawet Stany Zjednoczone. A pamiętać trzeba, że Rosja w ramach manewrów „Zapad” ćwiczyła atak nuklearny na Warszawę. Nie na Ałma Atę, nie na Pekin, nie na Pragę czy Wiedeń, tylko właśnie na Warszawę. Głupim byłby ten kto by tego faktu nie uznał za wzrost zagrożenia atakiem nuklearnym.

Jedyne co mogłoby nam dać jakąkolwiek gwarancję to posiadanie broni jądrowej i determinacja jej użycia w razie ataku. Ja wiem, tu podniosą się lamenty pięknoduchów, którzy zakrzyką: „Jak to, Polska? Gdzie nam tam do broni jądrowej, nasza chata z kraja”. Otóż gówno prawda, już za Gierka Polska rozpoczęła, w tajemnicy przed Sowietami,  program budowy własnej bomby „A”. Niestety program upadł w wyniku tajemniczej śmierci jego promotora prof. Kaliskiego. Oczywiście nie jesteśmy w stanie zbudować ani konwencjonalnego, ani niekonwencjonalnego potencjału porównywalnego z rosyjskim. Ale możemy znacząco podnieść koszty ewentualnego ataku.

Dziś w jej posiadanie możemy wejść na dwa sposoby. Albo w wyniku uczestnictwa w programie NATO Nuclear Sharing, który opisywałem kilka notek temu, a który z grubsza polega na tym, że Stany Zjednoczone na wpół oficjalnie, na wpół nieoficjalnie „wypożyczają” swoją broń jądrową sojusznikom z NATO. Tak się składa, że właśnie z udziału w programie chcą zrezygnować Niemcy, a pociski, które by w wyniku ich rezygnacji po programie zostały, doskonale mogłyby po niewielkich przeróbkach, przenosić polskie F-16. Drugą metodą jest prowadzenie własnego programu, co wcale nie jest niemożliwe, biorąc pod uwagę, że mamy w Polsce i reaktory atomowe i naukowców, którzy się na tym znają. W dodatku reaktorów i specjalistów będziemy mieli jeszcze więcej jeśli kształtów nabierze program budowy elektrowni atomowych. Program można by prowadzić np. we współpracy z Ukrainą, która posiada doświadczenie w zakresie budowy środków przenoszenia broni atomowej. Ciekawą propozycja jest również francuska propozycja sprzedaży Polsce okrętów atomowych wraz z pociskami manewrującymi i ich technologią, o czym również pisałem. Takie pociski mogłyby również przenosić głowice nuklearne.

Rozpatrzmy dwie, najbardziej konkretne, spośród powyższych możliwości. Poniższe rozważania potraktujcie wyłącznie jako amatorską próbę, być może Wam pójdzie lepiej. Polskie F-16 byłyby w stanie przenosićamerykańskie bomby B-61. Różne wersje takiej bomby mogą przenosić ładunek nuklearny od 0.3 do 350kT. Może jestem amatorem, ale na tyle rozgarniętym, żeby wiedzieć, że F-16 choc zasięg mogą mieć i do 3200 km bez dodatkowych zbiorników paliwa. To nad Rosją pewnie daleko sobie nie polatają, a B-61 jest bombą, którą zrzuca się z wysokosci poniżej 100 m. Powiedzmy, że w ich zasięgu byłby Kaliningrad. Według portalu nuclearsecrecy.com, atak o sile powiedzmy 100kT na Królewiec wyglądałby tak (jak widać opad radioaktywny przy niesprzyjających wiatrach mógłby sięgnąć terytorium Polski):

nuklear map kaliningrad

 

Kolejną możliwością, jest posiadanie przez nasze okręty podwodne pocisków manewrujących typu MdCN, które oferują nam razem z okrętami Francuzi. Mają tę zaletę, że okrętem podwodnym można podpłynąć bliżej terytorium wroga. Same pociski maja ok 1000 km zasięgu i póki co nie istnieje jeszcze wersja z głowicą nuklearną, ale prawdopodobnie i taka powstanie. W związku z tym, ze taki typ jeszcze nie istnieje trudno powiedzieć jakie głowice będzie mogła przenosić. Załóżmy, nie mam pojęcia czy słusznie, że takie jak Tomahawk, czyli od 80 do 200kT. Z ostrożności przyjmijmy 100 kT. Zasięg 1000 km z okrętu na Bałtyku zapewnia już możliwość ataku Petersburga, a jeśli udałoby się pocisk odpalić z Zatoki Fińskiej, to i Moskwy. Atak jądrowy o sile 100 kT na Moskwę wyglądałby tak:

nuklear map moskwa

 

I teraz pytanie: Czy naprawdę chcemy mieć państwo? Bo jeśli nie to nie potrzebujemy broni jądrowej, w ogóle nie potrzebujemy takich mrzonek jak armia, broń czy polityka zagraniczna. Najbezpieczniej byłoby państwa nie mieć, oddać klucze Rosjanom czy Niemcom, lepiej Rosjanom, bo im chyba bardziej zależy i mogą nam zrobić większe kuku. Oczywiście musimy mieć świadomość, że nie zostaniemy wtedy ani Niemcami ani Rosjanami, tylko parobkami Niemców lub Rosjan. Z pewnością jednak oddanie się na służbę byłoby rozwiązaniem mniej bolesnym i bezpieczniejszym.

Natomiast jeśli chcemy mieć własne państwo, to musimy wziąć odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo. Prowadzić samodzielną politykę zagraniczną i dbać o to żeby każdy komu przyjdzie do głowy nas zaatakować, dwadzieścia razy pomyślał zanim narazimy go na ogromne koszty takiej imprezy. wtedy mamy też prawo zapytać: A niby dlaczego do cholery, Polacy mieliby mieć mniejsze prawo do poczucia bezpieczeństwa niż Brytyjczycy i Francuzi?

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka