Ogłupienie Polek i Polaków względem nachodźców

Wystarczy uświadomić sobie, że narracja "nacjonalistyczna" oparta jest na zagrożeniu kulturowym jakie stanowią nachodźcy, co wiąże się przede wszystkim z zagrożeniem dla kobiet narażonych na różne formy ataków o charakterze głównie seksualnym.

Cóż w islamie, a szerzej, w kulturach Wschodu, kobieta powinna mieć męskiego opiekuna - męża, ojca, brata, czy krewnego. To ma się ujawniać w stroju, czy np. znakach na twarzy, jeśli występuje samodzielnie. Ewentualny napastnik musi liczyć się z reakcją opiekuna.

Jeśli zaś tego nie ma to kobieta jest "do wzięcia".

I teraz mamy sytuację, gdzie głównie kobiety "walczą" o to, by przyjmować nachodźców. Jedna z uczestniczek protestów jakie się wczoraj odbyły opisała, że nie widziała zbyt dużo kobiet. Czyli to kobiety chcą ograniczeń dla swej wolności. 

A jednocześnie te same zaciekłe feministki walczą o prawa kobiet, aborcję i podobne. Czy to nie sprzeczne postawy?

I z drugiej strony "męskie" postawy, gdzie mężczyźni zwalczają nachodźców "w obronie kobiet", które mogą być przez tychże pozbawione przywilejów. Czyli, de facto, chcą dominacji kobiet, przy zachowaniu własnej, biernej roli.

To, co jeszcze zadziwia, że ten aspekt nie jest akcentowany nawet u tak, wydaje się, "męskich" publicystów jak chociażby Ziemkiewicz. (Jak co, do czego - to też "baba").

A populacja spada, bo kobiety poszukują i nie mogą znaleźć właściwych mężczyzn, którzy by się nadawali na ojców ich dzieci.

Panie Premierze - jak żyć?