Mordercy bin Ladena i Litwinienki

Na nowo "odgrzana" została sprawa "likwdacji" Litwinienki przez KGB.

Z dodatkiem, że prawdopodobne zleceniodawcą był Putin.

Czyli Putin jest prawdopodobnie zakulisowym mordercą.

Ale w przypadku morderstwa bin Ladena sprawa jest nie "prawdopodobna", a oczywista: zlecenidawcą i to jeszcze napawającym się obrazem egzekucji jest Obama.

Są to dwa typowe mordy na zamówienie tłumaczone interesami panstwa. Czym się różnią?

Czy w ramach "europejskich wartości" o jakich mówiono w Strasburgu, a które były podobno podstawą do przeprowadzenia debaty o Polsce, rozróżnia się te dwa przypadki? Jeśli tak, to czy można mówić o równych standardach postępowania? Czy też mamy Europę różnych wartości?

Wysoko ceniąc postawę p. Szydło w Strasburgu - brak mi było w Jej wystapieniu (a także innych polemistów) stwierdzenia, że skoro jesteśmy częścią Europy, to w równym stopniu nasze wartości powinny być implementowane na Zachodzie jak i ich u nas. Tworzymy wszak wspólnotę.

Wracając do desygnatów tytułowych; w dniu dzisiejszym rozpoczął wizytę w Polsce niemiecki minister spraw zagranicznych.

Ale także dzisiaj rozpoczyna wizytę w Moskwie polski (vice-)minister spraw zagranicznych. 

Stosunki między Polską i Rosją są napięte i to z racji woli strony polskiej. Tak twierdzą niezależni komentatorzy; Polska wyraźnie "wychodzi przed szereg" w okazywaniu niechęci stronie rosyjskiej.

Czy zatem informacja medialna o "prawdopodobnym" udziale Putina w decyzji o "uciszeniu" Litwinienki podana w mediach głównego nurtu jest zgodna z Polską Racją Stanu, a przede wszystkim, czy jest zgodna z poczuciem przyzwoitości? Zwłaszcza w obecnej sytuacji.

Moim zdaniem, jest to typowy przykład działań "środowiska wojny", którego celem jest zapobieżenie możliwości tworzenia pragmatycznych relacji z sąsiadami.

Na pewno zaś jest sianiem nienawiści.