Partisan gardening Partisan gardening
3170
BLOG

Ambasadorskie nominacje Trumpa wywołują antyamerykanizm w Polsce

Partisan gardening Partisan gardening USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 232

   Zjawisko u nas w kraju prawie nieznane by do USA mieć stosunek krytyczny a tutaj takie rewelacje jedna za drugą do nas dochodzą, do których inaczej niż bardzo krytycznie odnieść się nie da. Najpierw List 50 kongresmenów, potem nieszczęsny a złowieszczy Akt 447 a teraz wypowiedź pani Georgette Mosbacher, która jak słoń w składzie porcelany porusza tematy, w których wykazuje się brakiem orientacji i wiedzy. Kogo nam tutaj prezydent Trump przysyła? Jeszcze pani ambasador w Warszawie nie wylądowała a już czar prysł a pojawił się nowy kłopot.

   O ile mnie pamięć nie myli to nowelizacja ustawy o IPN dojrzewała ostatnimi laty bardzo szybko. A to za sprawą nieszczęsnych „polskich obozów” szeroko się w światowej prasie, z cywilizacji zachodniej pochodzące, pojawiły i były niemożliwe do zwalczenia. A już szczytem podłości i kłamstwa stało się to, iż główny winowajca nieszczęścia ludzkości nie ukrócił swego głównego medium państwowego - stacji ZDF, gdzie w ostatnim roku pojawiło się najwięcej wspomnień o „tychże polskich obozach”, które Niemcy chcieli Polsce podrzucić i nie zamierzali do winy się przyznać. Zjawisko to medialne było tak skandaliczne, że spowodowało iż nowa ustawa o IPN stała się dla polskiej racji stanu - niezbędna. Przy okazji ujawnili się inni grzesznicy, którzy z problematyką holokaustu dość swobodnie sobie poczynali robiąc na tym własną politykę daleką od posługiwania się historyczną prawdą. Stąd też te wpływowe kręgi poczuły się, za sprawą naszej ustawy, zagrożone. 

   Pani ambasador przybywająca z Indiany nawet nie musi o tym wszystkim wiedzieć skoro najwięksi nawet dyplomaci śmiało w sprawach nieszczęść II WŚ posługują się nieprawdą. Niemniej, jako przyszły ambasador dobrze by było gdyby wykazała się większą dyplomatyczną powściągliwością i wrażliwością w kraju takim jak Polska, który wiele złego doświadczył. Także ambicje nowej ambasador do pouczania a nawet wpływania na ustawodawstwo i decyzje o przyjmowaniu uchodźców - w suwerennym kraju nad Wisłą nie spotkają się ze zrozumieniem. (Właśnie odnaleziono zwłoki 14 letniej Zuzanny z Moguncji zgwałconej i brutalnie zamordowanej przez dwóch ubiegających się o azyl. Jeden zdążył pod fałszywym nazwiskiem uciec wraz z rodziną do Iraku.) Obserwując europejskie doświadczenia tym bardziej chcemy sami decydować o tym kogo do kraju naszego zapraszamy.

   Polacy mają ogromną sympatię i związany z nią równie wielki margines tolerancji wobec Stanów Zjednoczonych ale uczucia te mają swoje granice. Nie trzeba chyba tego Amerykanom kolejny raz przypominać, że jesteśmy już jedynym (!) europejskim krajem sympatyzującym z USA. 

   Kłopoty z amerykańskim ambasadorem, Richardem Grenellem mają także Niemcy. Najpierw ambasador pouczył amerykańskie firmy by szybko wycofały swoją aktywność z Iranu objętego nowymi amerykańskimi sankcjami a teraz ambasador ma ambicje ożywienia i wzmocnienia politycznych ruchów konserwatywnych w Europie a nawet zaprasza do ambasady w Berlinie kanclerza Austrii Sebastiana Kurza nazywając go „gwiazdą rocka” europejskiej polityki. Przywódczyni niemieckiej Lewicy, Sarah Wagenknecht, zażądała wyrzucenia ambasadora z Niemiec, oburzył się także Martin Schulz a prasa niemiecka nie szczędzi Grenellowi krytyki.

   Nareszcie coś nas z Niemcami łączy, kłopot z ambasadorami Trumpa, choć już gdy idzie o powody krytyki to możemy się nieco różnić. Pisał już kilka tygodni temu „Jerusalem Post”, że Trump ma kłopot ze znalezieniem ambasadorów i wiele miejsc w świecie pozostaje nieobsadzonych. Czy Polsce trafiła się osoba z łapanki czy też, jak ma nadzieję minister Emilewicz, szybko nauczymy Polski panią Georgette Mosbacher. Pani Anders uważa przyszłą ambasador za osobę dość elastyczną i wiąże z nią nadzieje. Być może dlatego, że prezydent Barack Obama powołał ją do Komisji Doradców ds. Dyplomacji. A pani Anders przecież jest w świecie bywała. 

  Na razie mleko się wylało i antyamerykanizm zaczyna tu i tam się pojawiać z zupełnie uzasadnionych powodów. Zaczynamy bardziej ostrożnie i cynicznie podchodzić do dealu z Amerykanami. Czy zawiodły słynne amerykańskie think tanki, że się pod naszym adresem takie drażliwe i niedyplomatyczne wypowiedzi naszych amerykańskich przyjaciół pojawiają? 

Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka