Tomasz Lis obudził się w srodku nocy, bo miał straszny sen. W tym snie niedoceniający jego urody i talentu dziennikarskiego premier podnosi w górę ręce na znak zwycięstwa w wyborach. Ten miraż doprowadził go do bardzo złego samopoczucia. Wstał z łóżka przykrywając delikatnie pochrapującą Hanię - drugą żonę i ruszył w kierunku salonu. Szedł nagi jak go Pan Bóg stworzył i mijając lustro spojrzał w nie, licząc na dobry zastrzyk samozadowolenia. Jakież było jego zdziwienie, gdy ujrzał w zwierciadle odmienionego człowieka. Jego odbiciem był pełen pryszczy i zaropiałych plam starzec usmiechający się bez zebów. Dziennikarz się przeraził i zaczął nerwowo szukac na swoim ciele oznak starości i choroby. Sprawdził czy pod napletkiem wszystko jest w porządku, bo kiedyś miał tam przygody po powrocie z Nowego Orleanu. Tam akurat nic się nie zmieniło. Natomiast na wydatnym nosie namacał palcem pypec wielkości pół centymetra. Czyli obraz z lustra jednak nie był do końca nieprawdziwy.
Poszedł do kuchni żeby sprawdzic ten dziwny stan swojego ciała w innym lustrze. Gdy zapalił światło przy zmywarce na krześle Thoneta siedział premier paląc cygaro. Dym fioletowy unosił się nad nim i dodawał mu nimbu tajemniczości. Tomasz stanął przed szefem rządu w całej okazałości i dopiero po chwili zorientował się. że jest kompletnie nagi. W mgnieniu oka schował się za bufet i nie wiedziec czemu włączył kuchnię elektryczną na trójkę.
Premier usmiechał się tajemniczo, robiąc kółka od czasu do czasu. Po chwili wstał i wyjął z wewnętrznej kieszeni mały pistolecik. Lufę skierował w kierunku dziennikarza i powiedział do niego...Dla mnie zabic ciebie Tomku, to jak splunąc...Ale prędzej zabiłbym siebie, niz świadomie skrzywdził nawet największego wroga politycznego. Boli mnie, że tak mnie odbierasz i nie dostrzegasz moich uczuc do ludzi. Jest mi przykro, ze stajesz w jednym szeregu z moimi antagonistami. Przecież ty też kochasz ten kraj. Kochasz tych ludzi. Skąd nagle dla nich tyle pogardy. Czemu pozwalasz na wysmiewanie mnie i moich kolegów. Ile możesz w sobie jeszcze wzbudzic nienawiści?
Tomek rozgrzany przemową i włączoną kuchnią elektryczną chciał poprawic sobie grzywę lecz jak to robił dotknął wystających mu z głowy rogów. O, K..... wykrzyknął. Czy jestem rogaczem czy diabłem? Co się ze mną dzieje do cholery!
Jarosław wstał i podszedł do nagiego dziennikarza. Dotknął dłonią rogów i pypcia na nosie. Po chwili Tomasz poczuł, że wredne narośle znikają i znów jest piękny jak przedtem. Już miał podziękowac premierowi lecz gdy chciał coś wyrzec usta milczały, a ten coraz bardziej zamieniał się w dym.
Nie wiadomo czemu padł na kolana i zaczął płakac jak dziecko. Światło zgasło i tylko za szybą widac było spadające gwiazdy. Jedna z nich miała jakby fioletowy odcień i świeciła nierównomiernie. Tomek poczuł, że gwiazda coś mu chce przekazac tajnym szyfrem...-To jest Morsem! - rozpoznał znany z harcerstwa kod i czytał powoli następujące zdanie...- Co z tą Polską...
Czytam Mandelsztama. Słucham Dave Matthews Band.
Szanuję Kantora. Oglądam Nicolasa Roega i Mike'a Figgisa
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura