Dziś wszyscy mieli podobne odczucia - najpierw niedowierzanie, potem ogromny szok, i znów niedowierzanie. Najważniejsze osoby w państwie nagle giną, i to (prawdopodobnie) nie w wyniku awarii maszyny, a błędu, brawury człowieka. Gdyby zepsuły się istotne części maszyny, możnaby mieć jakieś racjonalne wytłumaczenie, i żal do zaniedbań, nawet ze strony kolejnych ugrupowań sprawujących władzę, że godziły się przez tyle lat na używanie przestarzałego sprzętu (choć to akurat, w obliczu nieustającego kryzysu mogło być przypisywane in plus). Od dłuższego czasu podróżujące elity mówiły o latających trumnach, i stało się! Okoliczności straszliwe - ci którzy chcieli uczcić pomordowanych w Katyniu, sami stali się kolejnymi jego ofiarami. Ale może rzeczywiście to zło obróci się w dobro - na wielu płaszczyznach, w pojednanie (mam tu na myśli stosunki z Rosją). Przed chwilą prezydent Brazyli ogłosił trzydniową żałobę narodową - trzeba to uznać jako rzecz niespotykaną. Wielką dziś ofiarę poniesliśmy wszyscy, ale możemy o tym mówić. Ci, których to dotknęło osobiście nie odnajdą się tak szybko w nowej rzeczywistości. Stańmy się choć trochę lepsi, żeby ta ofiara nie poszła na marne. Nie wiem, czy jest Bóg, czy go nie ma, ale wiem, że jest dobro, jego siłą jednak jest postawa człowieka.
Panie prezydencie, niech dobra pamięć o Panu nigdy nie zaginie, i o wszystkich, którzy zginęli tak bardzo niepotrzebnie - jeśli ludzką miarą to mierzyć. Wierzmy, że miało to jakiś sens. Przedłużmy, jak to tylko mozliwe ich życie w naszej pamięci - to możemy, to potrafimy. Chwała im!
Inne tematy w dziale Rozmaitości