Kot piwny Kot piwny
81
BLOG

Znikajacy punkt (procentowy)

Kot piwny Kot piwny Polityka Obserwuj notkę 3

Sondaże to sondaże, wiadomo już nie od dziś że nie można im przesadnie ufać bo ich wyniki często bardzo odbiegają od właściwych wyników wyborów. Generalnie sondaże wskazują kto ma większe szanse, a kto mniejsze i co najmniej kilka punktów procentowych w jedną lub drugą trzeba brać z przymrużeniem oka.

 

...

 

Wciąż jednak istnieje podświadome bazowanie na nich, gdy jest się bombardowanym wyliczeniami przedwyborczymi z każdej strony do tego stopnia, że strach otworzyć lodówkę. Zresztą nie działa tu tylko zwykła podświadomość ale i patrzenie życzeniowe na to czym zaszczycają nas mniej lub bardziej kompetentne ośrodki. Jeżeli Homo Homini podało 13% przewagi, to sztab Platfusowy może i brał to ostrożnie ale liczył na spora przewagę. Z drugiej strony jeżeli OBOP wyliczył ok 5% różnicy, to w Piss być może nie popadano w pełny wiary hurraoptymizm każący ufać tym danym dosłownie, jednak spodziewano się bliskiego kontaktu z przeciwnikiem. Rzecz jasna są i tacy co uważają że "sondaże kłamały, kłamią i będą kłamać", a przewidywania co do wyników opierają na własnej wierze w sukces (tu ukłon do sympatyków JKM, oraz sporej części zwolenników Nadkacza).

 

Nawet kilkanaście % głosów przewagi na korzyść Pana Hrabiego (wg Homo Homini), po wynikach z 15% obwodów okazało się ok 2% różnicą. Było to zaskoczenie chyba i dla jednych i dla drugich bo wynik ten odbiegał od wszystkich wyliczeń ośrodków sondażowych wykraczając poza skrajną wartość OBOPu. Donkowi mina lekko zrzedła, Nadkaczowi uśmiech się poszerzył, a wnet gruchnęło i mocniejszym kalibrem. Wg wyników z prawie połowy obwodów poparcie dla Nadkacza zaczęło rosnąć i wyniosło niewiele ponad 0,7% głosów mniej niż u przeciwnika. W PO zapewne włączyły się alarmy i wyły sobie radośnie w czaszkach zgromadzonych tam partyjniaków, oraz sympatyków Hrabiego. Na Pissowej imprezce radość i uciecha. W całej Pomrocznej zaś chyba dogłębne przekonanie gdzie można wsadzić sobie przewidywania przedwyborcze, a ci z sympatyków PO co nie zaglądając na PKW mieli nadzieje że wcześniejszy wynik to dane tylko z zagranicy i małych gmin (i wyniki z większych miast zmienią sytuację), przecierając oczy zapytywali się pewnie samych siebie: "O co tu biega". W wynikach z 7/10 obwodów przewaga Hrabiego znów wzrosła - do 2,6%, jednak ani to nie koniec, ani wynik przy jakim Platfusy mogłyby piać z zachwytu. Być może i Hrabiemu wzrośnie jeszcze poparcie, być może Nadkacz prześcignie go wygrywając pierwszą turę. To już jest mniej ważne, bo wiadomo iż będzie druga, a w niej zdecyduje elektorat przegranych/moralnych zwycięzców kampanii, jacy odpadli w rundzie pierwszej.

 

Pięciu z kandydatów kończących stawkę zamknęło się łącznie (na razie, ale nie oszukujmy się im już nawet viagra we wzroście nie pomoże) w 3% głosów, Pomiędzy nimi,a  tymi co awansowali dalej, mamy trzech panów dla którzy uzyskany wynik mogą uznać za sukces lub porażkę, oraz przekazać go dalej, w drugiej turze.

 

1. Pan Lewy

 

Jego wynik to niewątpliwie sukces. Może i miał wizje że przejdzie do drugiej tury, ale zapewne potem się budził i zaczynał myśleć serio. Co by nie mówić, pomimo wpadek i kiepskiej w sumie kampanii wyśrubował wynik jakiego niewielu (patrzących realnie) się spodziewało. Tym samym ugruntował sobie pozycje lorda lewej strony mocy i kto wie czy to nie przełoży się jakoś na wybory samorządowe i parlamentarne. Jest tylko jeden problem, nijak mu poprzeć któregoś z obu zwycięzców w drugiej turze... Wskazaniem na Nadkacza by się skompromitował w oczach betonu elektoratu, zresztą niewiele by to zmieniło, bo większość jego sympatyków i tak zagłosuje na Hrabiego. Poparcie tego drugiego mogłoby jedynie zmobilizować tych co są na lewo, a maja zamiar zostać na drugą turę w domu, jednak z wiadomych względów Pan Lewy tego nie zrobi bo jeżeli kobieta wskakuje komuś do łózka po pierwszej randce to w oczach wielu się zeszmaci. Przed PO i SLD jeszcze pewnie parę schadzek nim będzie namiętne buzi buzi (o ile w ogóle amorek im w pupki postrzela), na razie pozostaje życzliwa neutralność, a lewy elektorat w drugiej turze i tak pójdzie tam gdzie pójdzie.

 

2. Pan Muszka

 

Gruba napinka i zwarte szeregi sympatyków UPR i JKM opłaciła się. Widać wyraźny wzrost poparcia w stosunku do poprzednich wyborów! Może wg danych z 70% obwodów to jeszcze nie fenomenalny wynik z '95 ale jest blisko, kto wie czy nie zostanie on przekroczony. Dobra, dość sarkazmu. Najsmutniejsze jest to, że sam Pan Muszka jak i jego elektorat, uważają że to wina kiepskiej prezentacji w mediach (czas antenowy), która była zmową tychże przeciw oświeceniu jakie nadeszłoby z Panem Muszką w fotelu nadszyszkownika. Cóż... komentować tego zbytnio nie ma sensu, warto się zastanowić czy wynik aktualnie wynoszący 2,36% byłby choćby i dwa razy wyższy gdyby trąbiono o Panu Muszce w mediach dzień i noc. Myślę że nie ale jak pewnie wielu sympatyków będzie mi chciało wmówić, to tylko moje zdanie. Najbardziej bezczelne są wpisy elektoratu UPR i okolic, że to wynik zdziczenia wynikłego z socjalizmu panującego w Pomrocznej i debilizmu obywateli. No jasne. Najlepiej uznać że: "kto nie głosował po naszej myśli, to idiota". Sprawa zamknięta. Innym raczej humorystycznym aspektem, jest wypowiedź Pana Muszki w wywiadzie danym po wstępnych wynikach.

 

Oto wyimaginujcie sobie, że jest on gotów poparcie swego elektoratu (całe 2,36% na chwilę obecną), przekazać któremuś z dwóch zwycięzców których tak objeżdżał przed pierwszą turą choćby w Angorze. Jest gotów to zrobić i czeka na telefon od któregoś z nich. Brawo. Jeżeli Pan Muszka myśli że dla tego marnego poparcia (bo część jego zwolenników i tak nie będzie głosować na Nadkacza czy Hrabiego) jakoś dogada się o ustępstwa (?).... czy tam diabeł wie co z wyżej wymienionymi, to widać do końca stracił kontakt z ziemia i wywoływać go trzeba przez Houston. Jeżeli zaś po krótkiej rozmowie ot tak przekaże swoje poparcie któremuś z dwójki na czele, to (poratuje się kolokwializmem) wydyma swoich sympatyków sugerując im głosować na socjal lub socjal właściwie bezdurno.

 

Podsumowując: jak zwykle bolesna porażka w żenującym stylu (co pisałem w poprzedniej notce) i z przerażająco-zabawnym ciągiem dalszym w jaki może nastąpić.

 

3. Pan Remiza

 

Wystartował bo nijak mu było inaczej, w końcu co to za partia w sejmie co kandydata nie wystawi. Jego elektorat (podobnie jak chyba on sam), postawił krzyżyk na nim, aczkolwiek nie w sensie iksa na karteczce. Ludowcy w tym wyścigu wystartowali pro forma i wynik jest jaki jest. Triumfem tego nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie ale i za porażkę uznać tego nie można, bo ludowcy tak czy owak zepną się na samorządowe i parlamentarne. Ciekawym aspektem jest jednak przyszłość i poparcie tego elektoratu w drugiej turze. Rzecz jasna słaby wynik w pierwszej to efekt głosowania fanów Pana Remizy na Nadkacza (mającego poparcie na wsi) i Pana Hrabiego (efekt koalicyjny). Ludowcy boją się ewentualnego zbliżenia PO i SLD, bo nagle przestaliby być potrzebni i na możliwy flirt Hrabiego i Pana Lewego patrzą z obawa co widać po wypowiedzi Kłopotka w TVN24. Gdyby znaki o zbliżeniu się PO i SLD były bardzo jasne, Pan Remiza mógłby zrobić Platfusom numer i wyjść z koalicji popierając Nadkacza. Wtedy byłoby ciekawie, bo Pissowy kandydat dostałby głosy Pana Remizy i wiele z głosów ludowców jacy w pierwszej turze oddali poparcie na Hrabiego, do tego ci z ludowców co sygnowali za Nadkaczem ... i robi się kilka ładnych procent. to jednak mało realne, bo do drugiej tury tylko dwa tygodnie, Pan Lewy będzie raczej ostrożnie stąpał, a ewentualny flirt PO-SLD potrzebuje dużo więcej czasu.

 

Nadkacz postraszył Platfusy jednak niewiele mu to da w całokształcie. Ci z fanów Donka i spółki co olali tą turę, pójdą na druga wystraszeni małą przewaga Hrabiego. Lewy elektorat i zapewne ludowcy przeważą szale do końca, nie zdziwiłby mnie tu wynik w okolicach 58 : 42 dla Hrabiego. Ze swej strony i tak wszystkich znajomych namawiam by głosowali na Jarka. Wizja tego że wprowadza się do Pałacu na Krakowskim Przedmieściu mnie nie przeraża, bo rozluźni wtedy trzymanie Pissu twarda ręką, a kto wie czy wtedy to się nie rozpadnie w diabły gdy pierwszy garnitur partii padł pod Smoleńskiem.

 

Kot piwny
O mnie Kot piwny

miau?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka