Przed dwoma tygodniami Waldemar Łysiak (, z którym - zwłaszcza w ostatnich latach - nie zawsze jest mi po drodze) napisał dla "Uwarzam RZE" świetny tekst zapowiadający medialny desant (szturm) nowego tygodnika PressPubliki. Ostentacyjny sukces "URZ", który w przeciągu kilku miesięcy zdobył nieomal fotel lidera w kategorii popularności tygodników, wywołał olbrzymi popłoch wśród kreatorów opinii Polactwa. Wszak salon, nie tak znów dawno musiał tłumaczyć czytelnikom powody nagłego, gwałtownego wzrostu sprzedaży "Gazety Polskiej" i "Nowego Państwa" - padały obraźliwe słowa, iż Sakiewicz przemianował swój periodyk na bulwarówkę, swoiste dawne "Skandale" (czy "Bez Pardonu") bazujące na wyimaginowanych teoriach spiskowych na temat śmierci Prezydenta L. Kaczyńskiego. Zastrzegali przy tym, że to już koniec, że te najlepsze dni świetności Sakiewicz ma już za sobą, że popyt na "myśl prawicową (nacjonalistyczną)" został wyczerpany...
A tu, ni z gruszki, ni pietruszki, taki cios zadany przez Lisickiego i spółkę. Zaboleć musiało konkretnie, skoro na replikę zdecydował się sam Nadredaktor. Ów odpowiedź z resztą była symptomatyczna - zero argumentów, kolejna obelga ( słynne "Uważam Łże" ). Na tyle stać dziś przebrzmiałą legendę, przyjaciela Kiszczaka i Urbana, wreszcie kawalera Orła Białego. Oczywiste i tak samo smutne.
A na pokładzie "URZ" trwa nieustanna mobilizacja, przegrupowania. Do ferajny dołączył wspomniany Łysiak, który inteligentnie smaga salonowców finezyjnymi felietonami. Do tego świetne wywiady braci Karnowskich, duża dawka historii, o której salon pragnął przez lata milczeć, wreszcie teksty stałych współpracowników, których się zaszufladkować po prostu nie da: D. Gawryluk, E. Mistewicz, P. Zaremba. Ten ostatni odczuł ostatnio na własnej skórze, jakimi metodami próbują walczyć z adwersarzami żołnierze "Wielkiego" Adama - gdy za krytykę fanatycznej krytyki Radia Maryja autorstwa pjonka Libickiego jakiś "łepek" z Newsweeka określił Zarembę antysemitą; druhowie z Czerskiej przyklasnęli nienagannie (w rytm) rączkami... Co nas nie zabije to nas wzmocni; sądzę, że po tej akcji Pan Piotr nieco zweryfikuje sens otwartej polemiki z dziennikarskimi hienami, one czasu na walkę na argumenty po prostu nie mają, lubują się w wbijaniu noża w plecy, ewentualnie kopaniu poniżej pasa...
Jednak dzisiejszy numer "URZ" (okładka z eks-szefem CBA gwarantuje kolejny rekord sprzedaży) przelał czarę goryszy. Na wyborcza.pl gorączka. Już wisi kilka tekstów opluwających tygodnik Lisickiego i bohatera jego najnowszego numeru - Mariusza Kamińskiego; do wieczora ich liczba zapewne wydatnie wzrośnie.
Adam Leszczyński syczy:
"Odkryłem sekret wysokiej sprzedaży nowego tygodnika "Uważam Rze". Dzisiejszy numer przynosi tak dużą kolekcję kuriozów, że ludzie muszą to czytać dla rozrywki - w braku dobrego czasopisma satyrycznego."
Ok, przejdźmy do rzeczy, które tak rozbawiły (wku...ły) redaktora z Czerskiej:
Oprócz kilku krytycznych uwag pod adresem "GW" (, z którymi "Leszcz" nie ma ochoty w ogóle polemizować - bo nie jest w stanie?), dostajemy argument-"nokaut":
"Skoro to "Wyborcza" ma takie kłopoty z prawdą, to dlaczego akurat "Uważam Rze" musi drukować dziś sprostowanie? Musi, bo gdyby nie stało pod ścianą, to by tego nie zrobiło? Sprostowanie (na s. 4 w wydaniu papierowym) jest zabawne, zwłaszcza w świetle ostentacyjnej troski tego pisma o prawdę, i warto je przytoczyć.
"W artykule pt. "Święte prawo Rymkiewicza" (..) Zamieszczone zostały nieprawdziwe informacje dotyczące sprawy cywilnej wytoczonej przez Agorę SA Jarosławowi Rymkiewiczowi i rzekomego udziału w niej w charakterze strony Adama Michnika. Redaktor Adam Michnik nie jest stroną tego procesu, zatem nie istnieje proces określany przez tygodnik mianem "Adam Michnik kontra Jarosław Marek Rymkiewicz". Całkowicie nieprawdziwa jest wiadomość, że szef "GW" chce, by poeta przepraszał go za stwierdzenia wskazane w artykule tygodnika".
Sprostowali, chociaż zgrzytanie zębów było słychać w połowie Warszawy. Mówiąc krótko, tygodnik "Uważam Rze" naprzekręcał i nakłamał, a potem musiał to prostować na własnych łamach. To oczywiście przeszkadza mu zarzucać - w sposób całkowicie gołosłowny - kłamstw stronie, która właśnie (zacytujmy tu wdzięczną frazę p. Nykiel), padła ofiarą drukowanych na łamach tego samego tygodnika "sądów na temat świata i ludzkich postaw". Hipokryzja w takiej dawce jest bardzo zabawna, a panowie z "Uważam Rze" uprawiają ją bez żenady."
Aleś im Leszczu dołożył, no pięknie. I ta wstawka o "zgrzytaniu zębów" słyszanych na Czerskiej. Sam Nadredaktor zadzwoni z "congratulations". Nie mają przy tym znaczenia statystyki. Bo ile razy "Wyborcza" coś tam prostowała - nie było problemu. Im nie jest wszystko jedno, czasem tego zdania nie podzielały sądy III RP (sam się dziwie). Pierwsze z brzegu przykłady: TU i TU... A to wszak wymuszone przeprosiny, a nie sprostowania!
Wiem, co wywołało taką bezmyślną furię "Leszcza". Otóż obok tego słynnego sprostowania (, wydrukowanego małą czcionką) - na następnej stronie znajdują się niewygodne dane - wyniki sprzedaży "URZ" zobrazowane na wykresie stylizowanym na rozkład poparcia w Sejmie. "URZ" bije "lewacką" konkurencję; kto wie, czy nie jest to zapowiedź równie ostentacyjnego, finiszu PIS-u. Wiele sondaży wskazuje, że partia Kaczyńskiego - wbrew zasadom salonowej logiki - konsekwentnie rośnie w siłę. "Leszczowi" i kolegom w pale się nie mieści dlaczego; a to - coś czuje - nie jedyna "niespodzianka", na którą mogą liczyć w najbliższym czasie. Czekamy na zgrzytanie zębów czerskich braci, które słychać coraz dobitniej nie tylko w Warszawie.
Inne tematy w dziale Polityka