Przypuszczam, że minister Drzewiecki ma więcej za uszami, niż można było sądzić, że w jego łódzkiej knajpie działy się rzeczy na tyle kompromitujące, iż przy tym lepperowa seksafera to tzw. mały pikuś. Skąd to wyobrażenie? Wzbudza je histeryczna reakcja salonu. Strach, jak pisał słusznie Wildstein, jest reakcją odruchową, a nie efektem racjonalnego namysłu. On sprzyja ujawnieniu realnych motywacji, posługiwaniu się antyargumentami. Przykład klasyczny:
P. Wroński:
"Mnie zastanawia dziwny fatalizm Mariusza Kamińskiego. Wszystko, czego się tknie, schrzani - i obraca się to przeciwko PiS. Dzięki akcji agenta Tomka wobec posłanki Sawickiej PO wygrała wybory. Afera hazardowa okazała się klapą, bo kluczowe zdanie z podsłuchów nie dotyczyło ustawy hazardowej."
Jakież to proste (prostackie), Kamiński ujawniając aferę z Sawicką pogrążył PIS, co za nieudacznik! Tylko gdzie interesu publiczny, Panie Wroński? Oczywiście, nie sądzę, by czerskie środowisko miało czas i ochotę zajmować się czymś tak politycznie nieefektywnym, wszak UDecja nigdy niczym innym, jak interesem "swojaków" w działalności publicznej się nie kierowała. Po co więc Wroński prowokuje pytania o cynizm swoich przyjaciół?
To m.in. "Gazeta" zrobiła z Sawickiej infantylną, biedną, oszukaną, zauroczoną kobietkę - kruszynę, na której uczuciach i naiwności żerował profesjonalny Casanova, słynny agent Tomasz. Wyreżyserowany szloch posłanki na korytarzu sejmowym brzmiał przekonywająco; Panią Beatę wykreowano na wzór pozytywnej bohaterki południowoamerykańskiej telenoweli, która chciała dobrze, a to jej dobro perfidnie wykorzystali ci źli, podli ludzie. W tym gąszczu manipulacji, nikogo nie obchodziły fakty: że cała akcja, odbywała się pod auspicjami prokuratury, że na podsłuchy musiał wyrazić zgodę niezawisły sąd, wreszcie, że z zapisów jasno wynikało, iż Sawicka rozmawiała z agentem Tomkiem jak profesjonalista: oferowała za odpowiednie wynagrodzenie wiele ułatwień, bonusów: przy prywatyzacji szpitali, preferencyjnym nabywaniu atrakcyjnych nieruchomości, etc. Zakochana naiwniaczka nie mówi butnie o "kręceniu lodów", obiecuje ewentualnie coś nieco innego...
Wrońskiego te fakty nie interesują. Ważne, że Kamiński ujawniając przestępczą działalność B. Sawickiej pogrążył - jego zdaniem - PIS; okazał się fatalistą, schrzanił.
Podobnie miało być z aferą hazardową.
Ja jestem szczerze "nieudacznikowi" Kamińskiemu wdzięczny. Gdyby nie jego "fatalizm", dziś w rządzie oglądalibyśmy uśmiechniętego, opalonego Mira, w sejmie Platformersami dyrygowałby rozluźniony Zbychu. Rychu opijałby z kolegami w "Wiedeńskiej" przyjęcie zapisów korzystnej dla jego interesów ustawy oraz zatrudnienie pięknej córki w Totalizatorze. Rosół organizowałby kolejne rządowe fuchy dla kolegów bliższych i dalszych; chłopak troskę o bliskich ma we krwi.
A Pani Sawicka? Stałaby się magnatem w branży lodziarskiej, bez względu na to, czy PIS wygrałby czy przegrał w 2007 r.
Gdyby nie Mario, świat byłby po prostu lepszy.
Inne tematy w dziale Polityka