Kiedy spotykasz w "realu" Platfusa, takiego, który dumnie lansuje się z Gazetą Wyborczą lub Newsweekiem w ręku (periodyk trzyma koniecznie tak, by reszta widziała "nobilitujące" logo), i dyskusja - z jego inicjatywy- spełźnie na "tematy polityczne" (, czego ja celowo unikam), nie licz na niespodziankę. Antypisowska argumentacja w 90% jest taka sama - to uproszczona kalka najpopularniejszych "czerskich" leadów (by Maleszka?) typu: bo przecież zabili niewinną Blidę, bo Kaczor nie ma żony i konta w banku, bo wywoła z Rosją wojnę, etc.
Jednym, najczęściej jedynym, z konkretów jest zarzut: "przecież wziął do rządu Leppera i Giertycha". No i przypomną Ci, że wcześniej (przed 2005 r.) Kaczor zastrzegał, że nigdy z Samoobroną (ludźmi w znacznej części służącymi tamtemu systemowi) w koalicję nie wejdzie. Złamał słowo!
Kiedy "z przymusu" przypominasz takiemu, jakie były okoliczności tamtych wydarzeń, że Platforma, za namową salonu, rozmyśliła się w sprawie koalicji z niespodziewanie zwycięskim PIS, że nie chciała przyspieszonych wyborów, że Kaczyński zwlekał z zawiązaniem formalnej umowy partyjnej (wcześniej zawarto jedynie \z Samoobroną i LPR umowę o współpracy), że Prezes nigdy entuzjastycznie nie witał Andrzeja i Romana na rządowym pokładzie, wreszcie, że finalnie wysiudał ich z Parlamentu, uzyskujesz uśmiech politowania.
Dziś, zgodnie z wynikami najnowszych sondaży, większość tych samych Platformersów chciałaby koalicji z SLD. A więc z komunistami czystej krwi: Millerem, Siwcem, Senyszyn, Czarzastym, etc. Nie ma w tym żadnego przymusu, oni z pełnym rozeznaniem tak typują. Sonik, Gowin, Rybicki, Borusewicz, Mężydło .... i komuniści. Tylko taki histryczny kompromis może obronić Polskę przed widmem katolicyzmu, patriotyzmu, konserwatyzmu, posmoleńskiej paranoi...
Pomyślałem sobie o tym, kiedy usłyszałem enuncjacje posła Grupińskiego. Otóż ten Pan, Rafał bodajże, stwierdził w jednej z porannych radiowych audycji, że dziś ś.p. G. Gęsicka, gdyby żyła, stałaby zapewne u boku bardzo mądrej kobiety, wybitnej polityczki Pani Kluzikowej. Uciekłaby od PISowskich furiatów do partii rozsądku, jaką jest dziś PO.
Po haniebnych, niedzielnych słowach Nałęcza wyżej wskazana wypowiedź Grupińskiego zginęła w natłoku tzw. bieżączki. Mną jednak wstrząsnęła. Obrazuje bowiem zupełny upadek jakichkolwiek zasad przyzwoitości. Miałem resztki nadziei, że wraz z klapą/kompromitacją inicjatywy Palikota, politycy nie będą podążać wytyczonym przez biłgorajczyka szlakiem, drogą ku moralnemu zatraceniu.
Oczywiście myliłem się. Szlak ten Platformersom się wybitnie spodobał. Dlatego też G. Schetyna na kolorowej gdańskiej konwencji nie omieszkał polansować się kosztem uczuć żałobników po marszałku Płażyńskim - jego syna i żony. W tym samym kierunku podąża R. Grupiński, reklamując tezy, których sprawdzić nie można, i które ranią wielu bliskich Pani minister.
Słowa Grupińskiego porażają tym bardziej, że przecież niegdysiejszy platfusowy notabl (wiceprzewodniczący klubu) nazwał Panią Grażynę "polityczną prostytutką". Nie pamiętam, by wówczas Pan Rafał specjalnie oponował. Dziś skandaliczne enuncjacje Grupińskiego nie oburzają J. Kluzik-Rostkowskiej, podobno przyjaciółki Gęsickiej. Platformerska rodzina imponuje jednością, także w konkurencji chamskiej ostentacji.
Inne tematy w dziale Polityka