W najnowszym numerze tygodnika "URZ" P. Zaremba analizuje sytuację polskich partii politycznych na niespełna trzy miesiące przed decydującym wyborczym starciem. Pisze m.in., że Platformie Obywatelskiej zależy na jak najkrótszej kampanii. Jak zauważa, wcale nie jest takie oczywiste, że polska prezydencja będzie tylko służyła rządzącym formacjom (PO i ludowcom). Przy umiejętnie budowanej przez PIS narracji, przebiciu się z hasłami odwołującymi się do realnych bolączek zwykłego Polaka (bezrobocie, drożyzna), Tusk paradujący na salonach z europejskimi bogaczami może delikatnie ciągnąć PO w dół, nie w górę.
Publicysta "URZ" zwraca jednak uwagę na coś jeszcze. Otóż jego zdaniem sztab wyborczy PO to świetnie zorganizowana maszynka do nabijania głosów. W tym zakresie partia Tuska góruje nad konkurencją. W PIS panuje bowiem organizacyjny chaos, Lewicy brakuje wyrazistości...
Faktycznie, po ostatnim wystąpieniu Z. Ziobro w Parlamencie Europejskim (, którym żyły polskie media), można było odnieść wrażenie, że w partii J. Kaczyńskiego brakuje podstawowej koordynacji. Dlaczego szef kampanii PIS - Pan Poręba szeroko, wręcz ostentacyjnie "jechał" po Ziobrze w mediach wszelakich, podczas gdy pozostali politycy partii byłego ministra sprawiedliwości chwalili? Zadziwiająca niespójność przekazu... Zawstydzająca amatorszczyzna, czy wyszukana strategia?
Osobiście skłaniam się ku drugiej wersji. Jeśli bowiem przyjęlibyśmy, że bliższa prawdy jest ta pierwsza, należałoby się na poważnie pochylić nad plotkami lansowanymi przez Czerską i pewnego "Miśka", iż Ziobro spiskuje przeciwko prezesowi. W to nie wierzę, z kilku podstawowych powodów, o których pisałem kilka dni temu także na tym forum. Chodzi raczej o tzw. kampanię ukierunkowaną. Ziobro (, przypominam, że on również zasiada w PISowskim sztabie wyborczym) ma umacniać morale żelaznego elektoraktu, udobruchać o. Dyrektora; Poręba walczy o klęskę PJN-u i zdobycie sympatii zdegustowanych "konserwatyzmem" Gowina centroprawicowych wyborców PO (, ewentualnie byłych wyborców PO).
Ten dwoisty przekaz będzie co jakiś czas spinany wspólnymi konferencjami prasowymi, na których Ziobro i Poręba (, siedzący po prawicy i lewicy Prezesa) będą się zarzekali, że działają wspólnie na dobro partii...
Czy to dobra taktyka? Jeśli nie będzie tak skrajnie, jak ostatnio, eksponowana - myślę, że tak. Oczywistym jest, że PIS marząc o wyborczym zwycięstwie musi się otworzyć na centrum. By nie narazić się "twardogłowym" trzeba to zrobić umiejętnie. Tych ostatnich należy przekonać, że w PIS mają swego zaufanego, wpływowego człowieka; Zbyszek Ziobro do tej roli nadaje się idealnie. Z resztą, były minister sprawiedliwości nie musi nikogo grać, on taki po prostu jest i za to właśnie setki tysięcy wyborców nań systematycznie głosują.
PISowi służy, jak wspomniał Zaremba, jak najdłuższa kampania. Właściwy jej start właśnie obserwujemy. Partia Kaczyńskiego przygotowała zestaw kilku spotów wyborczych wzorowanych na tych autorstwa Republikanów z USA, a także na tzw. taśmach prawdy promowanych przez węgierski Fidesz. Z opisu przedstawionego w "Rzepie" wynika, że to nowoczesne reklamówki odwołujące się do konkretnych problemów społecznych, które totalnie olał rząd D. Tuska. Premier w trakcie tej kampanii nie będzie - jak zwykle - "blisko zwykłych ludzi", on będzie celebrzył z przedstawicielami brukselskiego salonu. Ten fakt należy wykorzystać.
A. Balazs, człowiek z nie mojej bajki, w najnowszym wywiadzie z braćmi Karnowskimi podkreśla to niezwykłe zjawisko, które pozwala utrzymać nadmuchany platformerski balon nad lustrem "głębokiej" wody. Ludzie idą na łatwiznę, nie myślą o własnym ubożeniu, narastających problemach, przyszłości; wolą upijać się serwowaną w mediach wizją tuskowej idylli.
PIS musi w tej kampanii próbować ten balon, jeśli nie przebić, to choć spuścić zeń nieco powietrza.
Na razie, wbrew oczywistym opiniom prasowym, idzie to całkiem nieźle. Kaczyński jednego dnia rozmawia z kobietami o ich realnych problemach, drugiego na Jasnej Górze dziękuje wykluczanym z debaty publicznej środowiskom za wsparcie po stracie brata. Taka będzie ta kampania, ukierunkowana na różne grupy społeczne; tak czyniła przez lata PO, tak też będzie robił PIS. Dziś ten przekaz brzmi dużo bardziej wiarygodnie niż wtedy, gdy o Polsce, jej suwerenności i dumie deliberowała w imieniu PIS przyjaciółka Palikota (J. Kluzik-Rostowska) i udawany konserwatysta (Misiek Kamiński). Nowe spoty, w porównaniu ze słynnymi produkcjami made by Kamiński&Bielan, są świeże, ciekawe, merytoryczne...
O obraniu dobrej drogi świadczy przede wszystkim bezradność oponentów. "Gazeta" próbując zakwestionować troskę Kaczyńskiego o dobro kobiet, zaczęła przywoływać wypowiedź .... Leppera sprzed kilku lat ( słynne pytanie "prostytutkę można zgwałcić?"). Kidawa-Błońska w dzisiejszym "jedynkowym" wywiadzie twierdziła natomiast, że nie wolno - jak Prezes - zwracać uwagi TYLKO na prześladowania kobiet, wszak to działa w drugą stronę, także mężczyźni bywają w Polsce szykanowani przez płeć piękną (, czyżby pani posłanka miała na ten temat konkretną wiedzę?).
Inne tematy w dziale Polityka