Jeszcze w grudniu 2010 r. wiódł prym wśród "salonowych" notabli. Jego krótkie, ciekawe, okraszone niepowtarzalnymi dygresjami notki zainteresowały gdańską, zdawałoby się cukierkową imprezką blogerską (Blog Forum Gdańsk 2010) nawet tak niepoprawnego sceptyka/malkontenta jakim jestem ja. Był ikoną salonu24, primus inter pares, najaktywniejszym z "czerwonych", najbliższym tych maluczkich - nowych, zagubionych, dopiero wkraczających w salonowe czeluści. Współtworzył klimat portalu państwa Janke; wielu tylko dla niego zaglądało na salon, uzależniając się odeń niepostrzeżenie...
Ale to tylko jedna strona medalu. W końcowym okresie swojej działalności na naszym forum, nie potrafił znieść krytyki. Abstrahuje od podłych, pozbawionych refleksji nań ataków. Każdy "normalny" użytkownik salonu miał zapewne "przyjemność" stanąć oko w oko z trollem. Fakt, że jemu zdarzało się to znacznie częściej, był "kosztem" jego popularności, osobowości oraz .... nadmiernie uzewnętrznianej wrażliwości. W pewnym momencie ta osobliwa wojna z internetowym chamstwem nabrała - niestety - karykaturalnych kształtów. Coraz częściej obok/zamiast trolli obrywali adwersarze. Jego ostateczne pożegnanie z salonem było smutne, gorzkie, dla wielu niezrozumiałe. Rozliczne prośby o powrót, jak dotychczas, nie przyniosły rezultatu...
Cóż dziś robi Leski?
Wczoraj ktoś na twitterze zamieścił link do wywiadu, którego Pan Krzysztof udzielił Superexpress-owi". Powiedział w nim m.in.:
(...)"Ja zresztą też jej ("Gazety Wyborczej" - przyp. chinaski) nie czytuję jakoś szczególnie intensywnie, ale często siedzę w Internecie i śmiem twierdzić, że w "Gazecie" panuje większy pluralizm poglądów niż w większości innych tytułów. W publicystyce jest bardziej pluralistyczna niż "Rzeczpospolita"."
Teza nie do obrony. WSZYSCY czołowi publicyści "GW" (, nie wspominając o jej naczelnym) nawet nie próbują specjalnie ukrywać swojego poparcia dla premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego. Jeśli już pojawiają się w szlagierowym periodyku Agory jakieś szczątkowe krytyki obecnej władzy, to mają one charakter "upudrowany", są najczęściej zestawiane z "zbrodniami" poprzedniej ekipy, tak by "świadomy" czytelnik nie miał wątpliwości jak należy je finalnie ocenić (, zgodnie z zasadą: "któż jest nieomylny?"). Gdy do tego dołożymy casus nijakiego K. Niklewicza, wnioski nasuwają się same.
"Rzepą" natomiast kieruje człowiek, którego politycznie zaszufladkować nie sposób. Z równą dozą krytykuje i PIS, i PO. Wtórują mu Magierowski, Szułdrzyński, Janke... Nadredaktor nie potrzebuje u siebie ich "lewicowych" odpowiedników.
Dlatego bliżej faktów oscyluje ta opinia:
"Myślę też, że jest ("Gazeta Wyborcza" - przyp. chinaski) dużo mniej pluralistyczna poglądowo niż np. "Rzeczpospolita". Choć w obu przypadkach bardzo łatwo da się wskazać wyraźny nurt ideowo-polityczny, który jest bliski redakcji. Jednak redakcja "Rzepy" zadaje sobie trud pokazania tych poglądów na tle innych, czasem bardzo odległych. W "Wyborczej" dużo trudniej to zobaczyć."
Jej autorem jest, podobnie jak Leski, były dziennikarz "Wyborczej" - R. Graczyk.
Dlaczego Pan Krzyś głosi dziś tak niemądre tezy? Złośliwiec taki jak ja mógłby doszukiwać się motywów w treści ostatniej notki zamieszczonej przez Leskiego (2 lutym b.r.) na salonie 24. Sam jej tytuł - "Goń się, Jankes" - mówi wiele. Obaj Panowie (Krzyś i Igor) rozstali się (na salonie) w nie najlepszej atmosferze. Czy ten incydent miał wpływ na wygłoszenie przez Leskiego takich, a nie innych opinii na temat "Rzepy"?
Chcę wierzyć, że nie; wszak Panu Krzysztofowi (, w czasach, gdy jeszcze aktywnie działał na s24) zdarzało się bronić (, jak niepodległości) równie kuriozalnych tez...
Jak to wytłumaczyć? Po prostu...to leskizm w pełnej okazałości. Ten typ tak ma. Prawdziwy oryginał. Za ten leskizm większość go kochała, mniejszość krytykowała (, a może odwrotnie?).
Na zakończenie chciałbym podzielić się - półprywatne - pewną nurtującą mnie, coraz częściej, myślą: Kurde, jakoś tak dziwnie na salonie bez tego Leskiego...
Macie podobnie?
Inne tematy w dziale Polityka