O tym, żePO to partia kinomanów finansujących swoje hobby z budżetu państwa wiadomo nie od dziś.
W ostatnim czasie, do swych zdolniejszych medialnie kolegów usilnie próbują upodobnić się politycy PIS. Aby udowodnić swą fascynację kinem nie żałują grosza i produkują kolejne odcinki politycznych seriali.
Powstają filmowe arcydzieła. Piękne, efektowne, czasem nawet zabawne, z pełnokrwistymi bohaterami... Tyle, że nie wiadomo po co.
Może PIS chce udowodnić, że partie polityczne otrzymują z budżetu państwa zbyt wiele pieniędzy?
Może zawodnicy PIS-u, aby zrównoważyć formalną rezygnację z "polityki miłości", próbują udowodnić, że są nie mniej nowocześni, nie mniej fajniniż gwiazdy z PO? Może z sympatii, z uprzejmości wobec PO postanowili rywalizować "na boisku przeciwnika", koncentrując się na retorycznych popisach, drobnych złośliwostkach, "małpeczkach", "dziadziusiach z wehrmachtu", personalnych połajankach, dłubaniu w nosie... Może z myślą o "porozumieniu ponad podziałami", chcieli uniknąć prezentacji różnic programowych?
O coś im chodzi, czy rzeczywiście nie mieli co zrobić z pieniędzmi?
Inne tematy w dziale Polityka