Kiedyś tłumaczyłem już, dlaczego jestem "Moherowym Beretem". Mówiąc ćwierć-serio, na wybór innej szuflady nie pozwalają mi zachowania TOLERANCJUSZY ;-)
Są lepsi od nas. Kulturalni są, wykształceni, inteligentni nawet... No i tolerancyjni. Kudy nam do nich? Cierpliwie tłumaczą, że jesteśmy pełni prymitywnej nienawiści, podczas gdy ich nienawiść jest subtelna jak najwyższego lotu poezja.
Pewnie dzięki ich wyrafinowanej estetyce chełpienie się pogardą wobec "Moherowych Beretów", już wiele lat temu stało się bardzo modne.
Nie... Nie sądzę, że chcieli by nas wymordować. Za to chętnie "zabrali by dowód", napisali o swej szlachetnej nienawiści jakiś poemat, zaśpiewali by piosenkę...
Ale od prostolinijnych artystów lepsi są odważni naukowcy :-). Nie traktują "Moherów" bezpośrednim splunięciem, ale zalewają ich swoimi wydzielinami przy użyciu sterylnych, naukowych strzykawek i menzurek.
Nikt nie przewidział "duchowości radiomaryjnej" - ubolewa profesor Zbigniew Mikołejko.
Polecam dwa fragmenty profesorskich rozważań.
"To, co jest radiomaryjnością, jest również populistycznym, narodowo-katolickim Wodnikiem, swoistym New Age. Jest to patchwork rozmaitych nienawiści, lęków i ksenofobicznych reakcji z nowymi formami wyrazu. Swoisty kościół ludowy, który jeśli się przyjrzeć temu uważnie pozostaje poza doktryną wiary w rozmaitych szczegółach".
"Mam też swoją tezę radykalną. Często mówi się, że polski katolicyzm jest katolicyzmem ludowym. To w jakiejś mierze jest prawda, ale w moim odczuciu znacznej części polskiej wsi katolicyzm w ogóle nie dosięgnął i pozostała ona w najgłębszej mentalności archaiczna i pogańska. Wychodzi to przy różnych okazjach i jest to często duchowość agresywna, która daje o sobie znać w takich sprawach jak przypadek Ani Halman, czyli nastolatki z Kiełpina pod Gdańskiem, która się powiesiła molestowana przez pięciu kolegów.
Ważny jest jeszcze jeden aspekt. Proszę się przyjrzeć gdzie są kościoły na wsiach polskich – zawsze gdzieś na obrzeżach, a w miastach pośrodku. We wnętrzu wsi panuje coś, co można nazwać archaicznym profanum słowiańskim. Na wiejskich weselach nie ma księży. W życiu obrzędowym wsi, głębokim, tym drugim, zamaskowanym przez zewnętrzny katolicyzm, który odbywa się w kościołach tego nie ma. W archaicznej religijności mamy zwierzęcą seksualność z ekstatycznym rysem i elementami przemocy. Istnieje ciemna, pogańska tkanka polskiej wiary ludowej, która ujawnia się w rozmaitych incydentach i nie należy jej lekceważyć".
Ma gość śmiałość i łatwość skojarzeń!
Inne tematy w dziale Polityka