Jeżeli ktoś obiecywał sobie obejrzenie ciekawej debaty politycznej pomiędzy ministrem Rostowskim a Leszkiem Balcerowiczem to mógł doznać szczerego rozczarowania.
Chaos, przekrzykiwanie się i bełkot pseudo-naukowy ze strony ministra oraz dziennikarzy prowadzących. I momentami bezradny Balcerowicz próbujący przebić się ze swoimi argumentami.
Rostowski miotający wyświechtane PO-skie slogany niczym nie zaskoczył, ale od dziennikarzy powinno się tu wymagać nieco więcej, toż przecież oni są odpowiedzialni za formę i sposób prowadzena debaty. A tu zamiast utemperowania Rostowskiego, który bez przerwy wtrącał się i przekrzykiwał Balcerowicza, sami włączali się do wspólnego chóru wygłaszając przy okazji żenujące tezy.
Nawet człowiek obeznany z ekonomią miał spore trudności ze zrozumieniem o co dyskutującym chodzi, o przeciętnej osobie nawet nie wspomnę. Zapewne niczego się nie dowiedziała.
Żal straconej szansy.
Inne tematy w dziale Polityka