coryllus coryllus
598
BLOG

O fobii szkolnej i logopedach

coryllus coryllus Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie żona, która jest logopedką. Jest więc to tekst inny niż wszystkie publikowane dotąd na mim blogu. O logopedii pisze się i mówi za mało. Niewiele osób poza specjalistami nie wie tak naprawdę do czego potrzebna jest terapia logopedyczna. A jest ona potrzebna bardzo.

Nie znam człowieka urodzonego przed 1980 rokiem, który nie miałby fobii szkolnej. Wszyscy i ci co uczyli się dobrze i ci co mieli dwójki szli do szkoły, jak na ścięcie. Wydawało mi się, że wiele się od tamtej pory zmieniło. Niestety myliłem się. Zmieniło się tylko trochę.

 
Dawniej bywało tak: nauczycielka prowadzi dyktando, dzieci z uwagą skrobią w zeszytach literki, bardzo starają się zdążyć i dobrze napisać wszystkie słowa. Potem pani zbiera prace i sprawdza je. Błędy potworne, niektóre dzieci nie nadążają z napisaniem zdania mimo, że jest ono dyktowane wolno, skrajny przypadek to chłopiec, który napisał trzy wyrazy w słupku. W każdym zrobił po dwa błędy.
 
W każdej szkole jest psycholog, który ma za zadanie pomagać dzieciom w sprawach trudnych i kłopotliwych. Psycholog zajmuje się jednak głównie dziećmi, które pochodzą z rodzin patologicznych i takimi, które mają kłopoty z prawem. Jeśli dziecko jest po prostu ciche, spokojne, słabo się uczy i nie angażuje się w życie rówieśników nie ma mowy o tym, by ktoś się nim zainteresował. To jest po prostu słaby uczeń, który będzie przepychany z klasy do klasy, jego rodzice będą kiwali ze zrozumieniem głowami i będą myśleli o swoim dziecku, że jest po prostu nieudane. Kiedy pytają swoje dziecko dlaczego tak słabo się uczy, ono nie potrafi odpowiedzieć, kiedy pytają go dlaczego nie bawi się z rówieśnikami ono dalej milczy. Nie mówi, nie dlatego że nie potrafi, tylko dlatego, że nie nauczono go mówić. Nikt nie powiedział mu jak używać aparatu artykulacyjnego tak by zaistnieć, bo jeśli nie mówimy to po prostu nas nie ma.
 
W każdym mieście jest poradnia psychologiczno pedagogiczna, w niej specjalista logopeda, w każdej szkole jest nauczyciel, który jako drugą specjalizację wybrał logopedię, dlaczego więc tak wiele dzieci pozbawione jest opieki logopedycznej?
Bierze się to z prostego faktu - logopedia traktowana jest jako terapia dzieci z wadami wymowy. Jest to nieprawda. Logopeda jest potrzebny dzieciom po to, by dzieci nauczyły się poprawnie artykułować głoski, by oswoiły się z językiem, by potrafiły mówić i nie bały się mówić. Do szkoły przychodzą dzieci z przedszkoli lub z domów, takie wychowane przez babcie. Przerażająca ilość tych dzieci nie potrafi mówić i boi się mówić. Ludzie nie rozmawiają z dziećmi, nie uczą ich komunikowania się, dzieci nie wiedzą co to jest wymiana myśli, opinii za pomocą słów. Wiele z nich tylko wrzeszczy. Logopeda jest po to, by tego wszystkiego nauczyć. Rodzice nie rozumieją, że dziecko które nie mówi poprawnie, nie będzie poprawnie pisać, a jeśli nie będzie poprawnie pisać nie będzie miało sukcesów w szkole. Gdy tego zabraknie na 100 procent rozwinie się u dziecka fobia szkolna.
 
Dużo winy za taki stan rzeczy ponoszą lekarze pediatrzy. Wielu rodziców mówi mi na spotkaniach, że ich dziecko bardzo późno zaczęło mówić, oni nic z tym nie robili bo lekarz powiedział im, że do trzeciego roku życia dzieci mogą nie mówić. Co za absurd! Dzieci trzeba uczyć mówić jak najwcześniej. Wszyscy istniejemy poprzez język i przez to, że komunikujemy się ze światem. Im wcześniej zaczniemy to robić tym lepiej. Właściwa definicja logopedii jest taka: logopedia to jest przygotowanie pola pod edukację, która odbywa się poprzez mowę bierną, czynną i pisaną, jeśli tego przygotowania nie będzie, wiele dzieciaków po prostu przegra życie już na starcie.
W polskich szkołach najczęściej sytuacja wygląda tak, że etat logopedy obsadzony jest przez jedną z nauczycielek. Pani owa zajęta jest realizowaniem swoich zadań programowych i logopedię traktuje, jak możliwość dorobienia kilku groszy do pensji, a nie jak poważne zadanie wymagające przygotowania i pochłaniające czas. Nie lepiej jest w poradniach-psychologiczno pedagogicznych. Dzieci zgłaszające się tam z problemami wymagającymi terapii logopedycznej czekają na spotkanie ze specjalistą miesiąc czasem nawet trzy miesiące. Jeśli rodzice dbają o to by rozwój dziecka był odpowiednio stymulowany za pomocą rozmów, zabaw, gier to wtedy do szkoły przychodzi uczeń z którym można nawiązać kontakt. Jeśli rodzice włączają dziecku telewizor lub komputer, a sami gdzieś znikają w szkole pojawia się dzieciak, z którym nie sposób się porozumieć, a on sam nie rozumie po co miałby się z kimkolwiek komunikować. Dziś w szkołach są tysiące takich przypadków.
 
Chodzi o to, by zajęcia usprawniające aparat artykulacyjny odbywały się już na etapie przedszkolnym. To jest najwłaściwszy moment. W szkole jest już za późno. Z tego co wiem w Polsce dobrą opiekę logopedyczną ma jedynie Warszawa, tu prawie w każdym przedszkolu jest logopeda, a nawet kilku i są to ludzie wynajmowani przez magistrat, który dba o takie sprawy. Wiem na przykład, że w Szczecinie sprawa wygląda dużo gorzej.
To prawda. W stolicy i wokół niej logopedzi zatrudniani są w przedszkolach i władze samorządowe mają dużo zrozumienia dla ich funkcji w systemie edukacyjnym. Niektóre placówki o charakterze integracyjnym zatrudniają nawet kilku specjalistów z tej dziedziny, wiąże się to z tym, że logopeda jest konieczny przy terapii dzieci z różnymi dysfunkcjami rozwojowymi. Często zdarzają się przypadki, że dopiero w gabinecie logopedy rodzice dowiadują się, że ich dziecko, które mało mówi ma po prostu niedosłuch.
 
Nie chodzi o to, by za małą wiedzę na temat logopedii obwiniać lekarzy pediatrów, chodzi o to by pomiędzy lekarzami a specjalistami zatrudnionymi w placówkach oświatowych była jakaś wymiana informacji i danych na temat leczonych dzieci. Z tym jest prawdziwy kłopot. Poza tym wiadomo, że są dobre uczelnie kształcące logopedów i słabe. Ostatnimi czasy mamy prawdziwy boom na logopedię, nie wszyscy specjaliści opuszczający mury uczelni są dobrze przygotowani. Podkreślam – chodzi o dobro dzieci, bo nie może być już tak jak dawniej, że małomówne i nie kontaktowe dziecko sadza się w oślej ławce, mając na uwadze to dobro lekarze i logopedzi powinni współpracować.
 
Na rynku jest masa pism dla rodziców traktująca o dzieciach i jest to powtarzanie w kółko tego samego, tak jakby nie istniała żadna progresywna tendencja w systemie edukacji. Dużo obrazków i kilka banałów. Nigdy nie zapomnę natomiast z jakim hukiem urządzona była akcja „Cała Polska czyta dzieciom”. Niech czyta, ale niech nie wmawia, że od tego czytania dzieci będą zdrowsze. Gdyby taki budżet promocyjny miała w Polsce logopedia moglibyśmy pomóc tysiącom dzieci, naprawdę pomóc a nie promować poprzez chwalebne i potrzebne czytanie książek, jakieś podejrzane terapie. Na przykładzie tej głośnej kampanii dobrze było widać, kto według jej twórców jest odpowiedzialny za edukację dzieci – mianowicie rodzice. Jest to nieprawda, bo obowiązek ten spoczywa na administracji samorządowej i państwowej. To w państwowych i niepublicznych szkołach i przedszkolach muszą być zatrudnieni specjaliści, którzy dobrze wykształcą nasze dzieci.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Technologie