coryllus coryllus
416
BLOG

O strachu i Jarosławie Kaczyńskim

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 31

Nieprawdopodobne rzeczy dzieją się z człowiekiem kiedy się boi. Mój znajomy streścił mi kiedyś sytuację sprzed pewnego, prowincjonalnego trybunału, gdzie występował jako powód. Miał świadków, którzy mieli składać zeznania przeciwko dużo potężniejszemu i bardziej wpływowemu pozwanemu. Ludzie ci byli rozważni, przytomni i dokładnie wiedzieli gdzie leży prawda oraz kto jest w tej sprawie pokrzywdzony, a kto winny. A mimo to kiedy przyszło im złożyć zeznania przed sądem kłamali w żywe oczy ze strachu właśnie. I nie był to wcale strach przed śmiercią, bólem czy jakąś wielką stratą. Był to zwykły, lepki strach przed tym, że mogę znaleźć się po niewłaściwej stronie, po stronie przegranej, razem z tymi których wytykać będą palcami i mówić, że oni właśnie dali się wykiwać, że nie są dość sprytni lub nie mają na tyle przytomności by ograć przeciwnika. Sprawa została przegrana, choć na pozór wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze do sukcesu. Strach był jednak silniejszy niż chęć potwierdzenia prawdy.

 
W takim strachu, jak ten wyżej opisany żyje nieprawdopodobna ilość ludzi w Polsce. Na dobrą sprawę nie wiadomo czego oni się boją. Nikt im nie grozi, nie potrząsa nimi i nie krzyczy, a oni się boją. Czego? Niewłaściwego wyboru. Pisałem już o tym wielokrotnie, ale muszę to jeszcze powtórzyć – w Polsce ludzie panicznie boją się prywatnej klęski, w dodatku nie jakiejś wielkiej klęski, ale takiej zwyczajnej, domowej, ludzkiej. Tego choćby, że pewnego dnia przy wódeczce i ogórkach ktoś, jakiś wujek czy szwagier powie – frajer z ciebie, źle wybrałeś. Człowiek, choćby nie wiem jaką był szują zawsze postrzega siebie w sposób taki, jakby niewiele brakowało mu do świętości. Źle przy tym znosi krytykę. Im mniej ma do stracenia tym trudniej ją znosi i każda uwaga dotycząca jego życia i wyborów zapada mu boleśnie w pamięć i potęguje frustrację. Ludzie, obojętnie czy są robotnikami sezonowymi czy profesorami, chcą zawsze stać po właściwej stronie.
 
Dziś każdy już chyba widzi gdzie jest właściwa strona. Tam, gdzie stoją tysiącami ci zmęczeni ludzie, żeby zobaczyć trumnę prezydenta i jego żony. Niewłaściwa strona zaś jest tam, gdzie stanął Andrzej Wajda z małżonką. Dziś dokładnie widać gdzie znajduje się prawda, piękno i dobro, a gdzie te inne rzeczy, o których tu nie będę pisał, żeby mnie nie posądzono o szerzenie karalnych pomówień. Wiedzą to wszystko także ci, którzy nie mogą stanąć w tej potężnej kolejce do trumny. Nie mogą, bo będą tam wyglądali, jak przebrany w ornat diabeł co ogonem na mszę dzwoni. Ich strach jednak każe im próbować. Oni także by chcieli tam być, ale nie widzą jak to zrobić. Próbują jednak uporczywie.
 
Żałoba to taki czas kiedy trzeba milczeć, albo śpiewać pieśni. Ja, ponieważ śpiewać nie umiem, staram się, by coś z pieśni żałobnej było w tych ostatnich notkach. Wtedy właśnie, w tym milczeniu i w tym śpiewie materializuje się prawda o nas i naszych emocjach. To jest kochani proste, jak budowa cepa albo włos Mongoła. Kłamstwo zaś zaczyna się wtedy kiedy w czasie żałoby zaczynamy wyręczać rodzinę i bliskich zmarłego w ich powinnościach wobec niego. Kiedy zaczynamy mówić o przyszłości, tak jakbyśmy nie wiedzieli, że żałoba to czas zastygły.
 
Nie wiadomo co będzie, nie wiadomo co powie nam nad trumną brata Jarosław Kaczyński, ale już słychać głosy, że nie może być on traktowany, jak następca prezydenta. Już słychać głosy, że przeznaczone jest mu odejść pracować gdzieś w trzecim, a może czwartym szeregu. Już wyznacza się następców, takich z którymi łatwo, a na pewno łatwiej będzie współpracować. Takich, którzy ładnie wyglądają w telewizji i mogą być lubiani przez dziennikarzy. Nie jest to nic innego, jak próba podzielenia tych, którzy dziś jeszcze i jutro także stać będą w kolejkach do trumien. To dla nich szykowane są te komunikaty i te przemyślenia, te prognozy i koncepcje. Nie podejmujmy tych rozważań, nie wplątujmy się w to, bo nie do nas należy decyzja, a roztrząsanie tego dziś, jutro i pojutrze nie przysparza nam chwały. Do nas należeć będzie tylko oddanie głosu.
 
Pamiętajmy także o tym, że rodzina zmarłych to dziś zaledwie trzy osoby, z których jedna jest obłożnie chora. Dwie z nich już wkrótce narażone na całe serie ciosów, bo przecież żałoba skończy się i to co wyprawiali tu przez ostatnie pięć lat powróci znów. Jeśli jest w naszej mocy, w mocy każdego pojedynczego człowieka, pomóc w jakikolwiek sposób tej rodzinie, sprawić, by cierpieli oni, jak najmniej, to powinniśmy spróbować. Nagrody za to niejakiej nie będzie, ale chyba warto.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka