Kabotynizm Korwina nie pociągał mnie nigdy. Myślę, że dlatego iż zalatywał impotencją. Mam głęboką pewność, że człowiek w pewnym wieku, w dodatku wieku dość wczesnym, nie powinien już poruszać publicznie kwestii związanych z tak zwanym pożyciem. Szczególnie zaś kiedy chce to czynić z powagą i uchodzić za coś w rodzaju autorytetu. Brednie Korwina na temat relacji damsko-męskich determinowały moje opinie o nim. Podobnie było z opowieściami o brydżu. Ja mam bardzo negatywny stosunek do ludzi oddających się grom i budujących na tym przekonanie o swojej wyjątkowości. Dotyczy to tak brydżystów jak i szachistów. Znałem kilku szachistów przekonanych o swoich niezwykłych umiejętnościach intelektualnych, którzy nie reprezentowali sobą nic poza tą właśnie, szczególną dosyć umiejętnością przesuwania figur po szachownicy. Operacje myślowe polegające na wyciąganiu wniosków z jakichś przesłanek były całkowicie poza nimi. Myślę, że z brydżystami jest jeszcze gorzej. No i karty mają w sobie jakiś organiczny, moralny brud. Syf po prostu.
Moja niechęć do Korwina nie wyraziła się nigdy w żaden sposób. Ja się po prostu nim nie interesowałem uważając, jak sądzę słusznie, że od takich ludzi najlepiej trzymać się z daleka. Nie czytałem jego gazety, nie interesowały mnie jego publiczne występy, a opowieści o liberalnej gospodarce i demonstracyjna niechęć do socjalizmu były tak płytkie, że niewarte uwagi. Zawsze też dziwili mnie ludzie tacy jak Rafał Ziemkiewicz, którzy podkreślali rolę, jaką w ich życiu odegrał Korwin. To jest, przyznam szczerze, dla mnie wprost niepojęte. Gdyby w moim życiu Korwin odegrał jakąkolwiek rolę, nie mówiłbym o tym nikomu i nigdy, nawet gdyby chciano mi za to zapłacić. Są jednak jak widać różne maniery i różne kwiaty ludzie uważają za ozdobę swojego życia, nawet te, które nie wydzielają jakichś szczególnie atrakcyjnych woni.
I powiem wam, że ja bym się dalej Korwinem i jego występami nie interesował, a nawet nie napisałbym tego co za chwilę napiszę, gdyby nie wczorajszy wpis elig i komentarz Maryli na blogemdia.pl Okazało się bowiem, o czym nie wiedziałem, że Korwin wraz z grupką swoich zwolenników czynił jakieś tumulty na trasie przemarszu rosyjskich kibiców. Podobne tumulty czynił wcześniej 11 listopada i ponoć nawet – tak napisała Maryla – skierował niczego nieświadomych ludzi na blokadę policyjną. Wczoraj zaś stojący koło niego ludzie skandowali: raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę. Co wydawać się mogło trochę dziwne zważywszy na fakt, że – zapewniał nas o tym Almazor we wczorajszym swoim wpisie – Rosjanie świętują 12 czerwca upadek ZSRR. Czy Korwina i jego kolegów to nie cieszy? Dlaczego tych szlachetnych młodych ludzi wyzywają od „czerwonej hołoty”? Przecież to nie żadna hołota, a szczerzy liberałowie, co przyjechali świętować upadek komunistycznego imperium. Ja sobie oczywiście kpię. Intencje bowiem i metody Korwina są dla mnie i nie tylko dla mnie czytelne od bardzo wielu lat. One mogły być niejasne dla ludzi zafascynowanych doktrynami ekonomicznymi, albo dla młodych pisarzy SF, ale dla zwykłych zjadaczy chleba razowego Korwin był przejrzysty jak szyba w akwarium.
Tak się składa, że moja praca wymaga ciągłych, niezbyt głębokich przyznam, poszukiwań bibliotecznych i sieciowych. Kupuję lub pożyczam książki po prostu i śledzę różne wątki w sieci. Moją ulubioną metodą poszukiwawczą zaś jest metoda wujka Gugla z włączoną opcją grafika. To bardzo oszczędza czas i pobudza wyobraźnię. Nauczył mnie tego znajomy, całkiem niedawno zresztą. Oto mamy gugiel, klikamy w opcję grafika i wpisujemy poszukiwane przez nas hasło. Na przykład: cybernetyka społeczna. I już po chwili naszym oczom ukazuje się okładka dziwnej, dostępnej na e-bayu książeczki zatytułowanej „Polscy cybernetycy”. Okładka jest zamarkowana, ale znajdują się na niej nazwiska owych wybitnych uczonych cybernetyków. Wymienię najpierw trzy , a o innych napiszę tylko ogólnie. No więc mamy tam przede wszystkim nazwisko Oskara Lange, obecnie aleja zasłużonych inaczej. Mamy Józefa Kosseckiego, obecnie zasłużona inaczej emerytura. I mamy Janusza Korwina- Mikke, w przypadku którego można mówić już tylko o zasługach przenicowanych, bo inaczej się po prostu nie da.
I to tam jest, w sieci. Można sobie sprawdzić. Książeczki nie kupiłem co prawda, bo aż tak mnie nie korciło, ale wyguglałem sobie po kolei nazwiska owych wybitnych cybernetyków polskich, którym ktoś biogramy na e-bayu wystawił do licytacji. Kogóż tam nie ma! Jest autor powieści sajans-fajans wydanej w latach osiemdziesiątych, a zatytułowanej „Małe zielone ludziki”, jest trzykrotny rektor AGH w Krakowie, jest wybitny profesor medycyny, zajmujący się gnozą, oraz różni czarnoksiężnicy pomniejszego kalibru. Najbardziej jednak zaciekawił mnie człowiek nazwiskiem Zaniewski, Zbigniew Zaniewski. Ten wybitny naukowiec, jak większość wymienionych na okładce książeczki cybernetyków polskich związany był z opozycją demokratyczną. Oto co o jego działalności opozycyjnej pisze wikipedia:
W latach 1978-1980 prowadził zajęcia w macierzystym Instytucie. Dotyczyły one teorii systemów autonomicznych oraz związanej z nią cybernetycznej teorii charakteru, stworzonych przezMariana Mazura. W tym samym czasie, na prośbę ówczesnego dyrektora Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW, prof. Stanisława Jedlewskiego, kierującego głęboko zakonspirowaną grupą opozycyjną "Jedlina", podjął pracę w Akademii Spraw Wewnętrznych, w celu "zwiększania współczynnika humanizmu" w tej uczelni. Wykładał tam również teorięsystemów autonomicznych i cybernetyczną teorię charakteru. W maju 1981 r. przeprowadził misję mediacyjną na rzecz ponad 40 tys. członków Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy MO, któremu groziło „rozwiązanie siłowe”
Ja jestem trochę za młody, żeby wszystko dokładnie rozumieć, ale chyba chodzi o to, że ktoś chciał pobić zomowców i nasz dzielny cybernetyk związany z głęboko zakonspirowaną grupą „Jedlina” uniemożliwił to bestialstwo? Czy tak? Dobrze rozumiem?
Przyjmijmy, że Korwin także miał za zadanie zwiększać jakieś współczynniki w środowiskach, w których się znajdował. Ciekawe jakie? O humanizmie nie może być mowy, bo Korwin humanizmu nienawidzi i uważa go za pedalstwo. Jakieś współczynniki jednak zwiększał. Dla mnie oczywiście najłatwiej byłoby przyjąć, że zwiększał współczynnik idiotyzmu i czyni to nadal skutecznie, ale może nie bądźmy aż tak surowi. Ja nie mam żadnych propozycji, ale może wy, drodzy Czytelnicy coś wymyślicie.
Ponieważ tropy cybernetyczne są bardzo ważne dla naszej dzisiejszej sytuacji i wiele wyjaśniają, zachęcam do ich śledzenia. Mnóstwo kwestii nabierze po tym nowych, bardziej autentycznych rysów i kolorów. Przestaniemy także dziwić się wielu sprawom. Może też nie będziemy się tak ekscytować wystąpieniami durniów, którzy korzystając z przebogatego zbioru pojęć i idei chcą skierować nas wprost na kordony policyjne i zmusić do wołania – raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę.
Kiedy za pomocą wujka gugla pójdziemy za tymi cybernetykami trafimy oczywiście na Trentowskiego i jego pomysły pedagogiczne, wcale nie nowatorskie, wcale nie odkrywcze i wcale nie dobre. Trafimy na „rodzimą” słowiańską religię i na teścia Wandy Nowickiej z Ruchu Palikota pana Andrzeja Nowickiego, wybitnego uczonego, humanistę, który opuścił ten padół niewiele lat wstecz, będąc sytym dni, spełnionym człowiekiem. Trafimy na „Zadrugę” z jednej strony, a z drugiej na Oskara Lange właśnie. To mogło być nawet fascynujące, gdyby nie było tak upiornie nudne i wtórne. Kossecki na przykład zrzyna bez żenady z Mackiewicza. Mógł to robić, bo Mackiewicza nie wydawano, a on go miał na półce.
I ja tu nie chcę sprawy trywializować pisząc o masonerii, bo to jedynie spłaszcza wszystko i czyni wywód niewiarygodnym. Dlatego lepiej byście sami poszukali co tam jest w sieci napisane o tych wszystkich wybitnych naukowcach zajmujących się cybernetyką społeczną od tylu już lat z samymi przecież sukcesami. Najlepiej byście sami zobaczyli jak duże możliwości daje cybernetyka społeczna i jak wiele naukowych dyscyplin korzystać może z jej przebogatego dorobku. Oto nazwiska cybernetyków polskich spisanych z małej książeczki dostępnej w sklepie e- bay: Marian Mazur, Janusz Korwin- Mikke, Józef Kossecki, Zbigniew Zaniewski, Roman Kulikowski, Edward Kowalczyk, Oskar Lange, Konrad Fiałkowski, Ryszard Tadeusiewicz, Władysław Findeisen, Krzysztof Boruń, Piotr Sienkiewicz, Jan Trąbka, Tadeusz Kaczorek.
Co do Korwina zaś i fascynacji jego osobą – to jest mniej więcej tak, jakby ktoś opowiadał o fascynacji satanizmem powołując się przy tym na bożonarodzeniowe jasełka i wstrząs jaki wywołała w nim postać diabła, która się tam bez ustanku pojawia. Tak właśnie, nie inaczej.
Nie przywieźli mi jeszcze drugiego tomu „Baśni jak niedźwiedź”, ale i tam zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl i zachęcam do kupowania książek.
Inne tematy w dziale Polityka