coryllus coryllus
3086
BLOG

Proste prawdy i wartości

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 77

Pisałem już o tym, ale jeszcze powtórzę, dawno, dawno temu ukazała się na naszym rynku książka zatytułowana „Proste prawdy”. Był to zbiór wspomnień o wybitnym, acz przez całe życie pozostającym nieco w cieniu myślicielu, Henryku Krzeczkowskim. O ile pamiętam redaktorem prowadzącym dzieła był Tomasz Wołek, jeden z wychowanków Krzeczkowskiego, a w księdze zamieszczono teksty innych protegowanych pana Henryka, których już nie chce mi się doprawdy wymieniać z nazwiska. Wiecie o kogo chodzi.

Książka ta była, o czym dowiedziałem się dużo później, szczytem załgania, taki wysokim, że stojąc na nim można było liczyć ziarenka łupieżu w czuprynie Jacka Żakowskiego, który stał na swoim, niższym nieco szczycie kłamstwa i rozglądał się bacznie wokół. Oto grupa ludzi, robiących w polityce i mediach wspomina swojego duchowego mistrza, oficera KGB, który – jak powiada wiki – zwolnił się z wojska w proteście przeciwko stalinizacji armii i zamieszkał gdzieś przy Agrykoli, by tam w zaciszu domowym tłumaczyć dzieła klasyków i wychowywać młodzież w duchu neoendeckim. Założył więc mówiąc wprost, pan Henryk fabrykę prawicowych ekstremistów, jakże potrzebnych w trudnych czasach przemian. Taki prawicowy ekstremista, odpowiednio duchowo sformatowany i przygotowany potrafi dokonać cudów i choć nie będzie nigdy tak zdecydowany jak prawicowi ekstremiści z zachodu, działający w czasach dawniejszych, nie rzuci bomby, nie zastrzeli Jauresa, jest jednak niezbędny.

Henryk Krzeczkowski, człowiek wtajemniczony i doświadczony już w latach siedemdziesiątych formatował naszych dzisiejszych bohaterów, którzy mieli do odegrania swoją rolę i nawet próbowali się w niej wyżywać, ale ze skutkiem miernym. Dlaczego? Otóż pan Henryk był homoseksualistą i tak się składało, że przyciągał swoją charyzmą samych otłuszczonych pierdołów, z wyjątkiem może Tomka Wołka i Jacka Bartyzela, którzy prezentowali się nieco lepiej niż Ujazdowski i Hall. Wołek to nawet potrafił kopnąć piłkę tak, by doleciała do bramki.

No, ale nas dziś interesuje tytuł tej książki o panu Henryku - „Proste prawdy”. Jakież to proste prawdy miał do przekazania młodym studentom ten stary oszust, który opowiadał, że przyszedł do Polski ze wschodu wraz z armią czerwoną, a są przecież tacy, co twierdza, że go tu po wojnie przywieźli z Londynu, o co chodziło? No o to, żeby zbudować i wymalować jakiś taki parawan, za którym skryją się rzeczywiste intencje pana Henryka i jego pracodawców, piszę pracodawców, bo wojsko polskie, ludowe, z pewnością nie było jedynym źródłem utrzymania Krzeczkowskiego.

I teraz kolejne kwestie, które mi przychodzą na myśl, kiedy sobie przypominam tę ciekawą postać. Patrzę na stronę zatytułowaną patriotyzm jutra i od razu przypominają mi się te proste prawdy. Patrzę na plakat, gdzie widać kawałek klatki piersiowej jakiegoś młodzieńca, krzyżyk na łańcuszku i napis „Jestem katolikiem i jestem z tego dumny” i mam to samo skojarzenie. Patrzę na koszulki z motywami patriotycznymi i furt, znowu to samo....Patrzę na nominowanych do nagrody Kisiela i jest jeszcze gorzej. To wszystko wygląda jak pozagrobowy triumf pana Henia i jego metody.

Na okładce tych 'Prostych prawd” widać było uśmiechniętą, poczciwą twarz doświadczonego człowieka, jakże mylącą zważywszy na jego rzeczywiste plany i intencje. I teraz ważne pytanie: czy one się w ogóle jakoś dadzą rozpoznać, te intencje i plany? Moim zdaniem tak. I to do tego bardzo prosto. Trzeba zadać pytanie o efekty, konkretne i namacalne. Co poza rozbudzeniem emocji będzie efektem patriotyzmu jutra i jak efekty te będą skorelowane z kosztami tego projektu? Co będzie efektem tej nowej, katolickiej subkultury młodzieżowej, prócz oczywiście wspólnych śpiewów i powierzchownych fascynacji i jak to będzie skorelowane z kosztami tej promocji. To samo pytanie dotyczy dwóch pozostałych kwestii, czyli odzieży patriotycznej oraz nominacji do nagrody Kisiela. Co poza nietrwałą, opartą o emocje i złudzenia konstrukcją będzie efektem tych działań? Ja tego nie wiem, ale jeśli mamy tę mgławicę deklaracji bez pokrycia, słabych haseł i powtarzalnych „prostych prawd”, możemy się spodziewać, że coś się za tym kryje, coś aktywnego i dynamicznego, posiadającego wobec nas jakieś plany. Ktoś powie, że przesadzam, bo to tylko koniunktury polityczne i handlowe, z których korzystają jakieś prywatne osoby. Jasne, a pan Heniek był myślicielem i pisarzem, a z wojska odszedł w proteście przeciwko stalinizacji armii.

Patrzę na tę nagrodę Kisiela. Rachoń obok Miecugowa, Petru, Bosak i Cymański (ten to chyba sam się zgłosił) obok Dudy, Kaczyńskiego i obydwu Morawieckich. Ponoć tych kandydatów zgłaszają czytelnicy „Wprost”, możliwe, ale zestawienie wygląda tak, jakby się szykowała nowa platforma zgody narodowej, z której wyniknie...no właśnie co? Jakiś kolejny tom esejów zebranych zatytułowanych „Proste prawdy i wartości”.

Całą tę sytuację określiłbym jako brak oferty lub oferta pozorowana. Niby coś mamy robić, ale poza tym, że wykonamy pewne gesty, niewiele znaczące, poza tym, że zaangażujemy przez moment nasze emocje w to idiotyczne głosowanie, nic się nie stanie. Jesteśmy jako grupa wyłącznie przedmiotem, masą, z której za pomocą prostych i tanich chwytów selekcjonuje się jednostki potrzebne komuś tam do jakichś szczególnych działań. Ich cel jest zwykle ukryty, choć pewnie dokładnie określony, a jak podejrzewam również daleki od prawdy, dobroci i piękna.

Bardzo mi zależy, żeby ten tekst pozostał taki, jaki jest czyli wycieniowany, by nie miał żadnych mocniejszych akcentów, bo to zepchnie zaraz dyskusję na konkrety i nic z tego mojego zamysłu nie zostanie. No, ale już widzę, że mi się nie uda. Oto kolega przysłał mi informację, że w Łucku, na Wołyniu zbudują pomnik Bandery. Myślę sobie, niech budują, ale chyba mają świadomość tego, że od takich pomników dialog polsko-ukraiński nie zyska na dynamice, przeciwnie stanie się niemożliwy do utrzymania. Przypominają mi się głosy oburzenia i sprzeciwu wobec pomnika Chrystusa Króla w Świebodzinie i porównuję to z tym Banderą, entuzjastycznie witanym, przez ludność miasta Łucka. I nie pozostaje mi do dodania nic więcej poza tym, że jak ognia powinniśmy się wystrzegać różnych „prostych prawd”, prostych wartości i prostych haseł lansowanych na tanich plakatach i koszulkach kupowanych kontenerami w Chinach po 5 groszy za sztukę i sprzedawanych w Warszawie po 70 zeta.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka