Będzie o siatkarzach, choć tytuł pasuje do całego występu polskich sportowców na tegorocznych igrzyskach olimpijskich. Jesteśmy przerażająco słabi i co najgorsze, nie tylko sportowo, ale również mentalnie, organizacyjnie, ambicjonalnie. To jest naprawdę tragedia i niech nikt nie próbuje śpiewać tej żałosnej przyśpiewki "Polacy nic się nie stało", otóż stało się bardzo wiele złego.
Katastrofalny występ siatkarzy jest takim symbolicznym podsumowaniem wyczynów polskich "orłów". Przed igrzyskami byłem jednym z tych, którzy z dużą rezerwą podchodzili do histerycznych opinii i zapowiedzi pseudodziennikarzy. Napompowano tak wielki balon, że on musiał pęknąć z wielkim hukiem. Wygranie Ligi Światowej (przypominam w tym roku bez kilku najsilniejszych drużyn) sprawiło, że z naszych siatkarzy jeszcze zanim rozpoczęły się igrzyska, zrobiono już mistrzów olimpijskich. Turniej olimpijski boleśnie zweryfikował faktyczną siłę naszej kadry. Najgorsze, że zdemolowała nas nie tylko Rosja, ale również Australia, co by o niej nie mówić, jednak outsider w tym sporcie.
Dzisiaj żal było patrzeć na mecz i postawę polskich siatkarzy. W porównaniu do naładowanych Rosjan, walecznych, zmotywowanych maksymalnie, nasi wyglądali jak zagubione dzieci, marzące, żeby ten mecz jak najszybciej się skończył. Zabrakło mentalności zwycięzców, ale z drugiej strony można zadać pytanie, skąd nagle mieliby się pojawić mentalni zwycięzcy w narodzie mentalnych niewolników?
Pojedyncze sukcesy wybitnych jednostek nie mogą zmienić ogólnego obrazu, który jest bardzo przygnębiający. Polski sport znalazał się na samym dnie. Spowodowane jest to przede wszystkim całym systemem oraz tym, że Polska to kraj postkomunistyczny, w którym związki i organizacje sportowe wciąż tak organizacyjnie, jak i mentalnie tkwią w czasach PRL-u. Bez nakładów na szkolenie nie wychowamy mistrzów olimpijskich. Tyle tylko, że dla działaczy najważniejszy jest stołek i dojenie forsy, a sportowiec nierzadko zawadza, jest tą przysłowiową kulą u nogi.
Smutne to wszystko...
Komentarze