od lewej: Autor, Krzysztof Penderecki, Elżbieta Penderecka, Ryszard Karczykowski; foto.Andrzej Kramarz
od lewej: Autor, Krzysztof Penderecki, Elżbieta Penderecka, Ryszard Karczykowski; foto.Andrzej Kramarz
Tadeusz Deszkiewicz Tadeusz Deszkiewicz
923
BLOG

50 lat Mistrza Ryszarda Karczykowskiego

Tadeusz Deszkiewicz Tadeusz Deszkiewicz Kultura Obserwuj notkę 0

Miesiąc temu minęło pół wieku od scenicznego debiutu jednego z najwybitniejszych polskich tenorów XX wieku Ryszarda Karczykowskiego. Mam to szczęście, że cieszę się przyjaźnią obojga Państwa Karczykowskich – Elżbiety i Ryszarda. Łączy mnie z nimi wiele wspomnień, a z Ryszardem nawet to, że obaj chcieliśmy kiedyś być…. lekarzami. On jednak był lepszy ode mnie, bo ja oblałem chemię on zaś zdał egzamin na Akademię Medyczną w Gdańsku, ale nie dostał się z braku miejsc. I tak zyskaliśmy wielką gwiazdę polskich i światowych scen operowych, a ja zająłem się podziwianiem pięknych głosów, choć takich jak Ryszard ciągle mamy niewiele.

Pierwsze kroki stawiał pod okiem legendarnego słowika Warszawy (choć było to w Gdańsku) Haliny Mickiewiczówny. Ten czas przerwało wojsko, ale na szczęście trafił do Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego. Zespół ten – trzeba o tym pamiętać – był wówczas kuźnią wspaniałych talentów. To tam śpiewała Zdzisława Donat, Felicjan Szopski, Bernard Ładysz.

Po służbie wojskowej kapral Karczykowski  został przyjęty jako solista do Operetki Szczecińskiej. Jego głosem i muzykalnością zachwycił się ówczesny dyrektor Edmund Wayda. Na poważny debiut Ryszard Karczykowski nie czekał długo. Było to 30 września 1965 roku w operetce Lehara Paganini. Potem były kolejne duże role operetkowe i cały czas lekcje u Haliny Mickiewiczówny. Po pięciu latach uznał jednak, że w Szczecinie nie będzie w stanie rozwinąć skrzydeł. Marzył o operze. W końcu zdesperowany wsiadł na skuter i pojechał do…. NRD. Nie była to jednak ucieczka, bo przecież wyjechał do „zaprzyjaźnionego” kraju i kiedy po przesłuchaniach dostał angaż do opery w Dessau haracz od swych zarobków musiał odprowadzać do Pagartu. Z czasem przychodziły coraz większe role i coraz większe zachwyty głosem Ryszarda Karczykowskiego. Lipsk, Aix-en-Provence, Covent Garden. A na scenach razem z Ryszardem wielkie gwiazdy, które dotąd znał tylko z nagrań: Margaret Price, Ileana Cotrubas, Agnes Baltsa, Thomas Allen, Sylvia Sass, Placido Domingo i wielcy dyrygenci choćby Antal Dorati. Od tej pory światowa kariera polskiego śpiewaka potoczyła się błyskawicznie…..

Aby opisać całą artystyczną drogę Ryszarda Karczykowskiego trzeba by napisać pokaźną książkę. Z pewnością byłby to bestseller, bowiem ten wielki artysta jest także wszechstronnym, błyskotliwym, dowcipnym  i niezwykle ciepłym Człowiekiem. Ma ogromną wiedzę nie tylko wokalną, ale i aktorską dlatego jak ćmy do ognia lgną do niego młodzi śpiewacy by uczestniczyć w prowadzonych przez niego kursach wokalnych.

Od ponad ćwierć wieku obserwuję te kursy, spotykam się z Ryszardem na konkursach, gdzie pełni funkcję niezwykle lubianego i sprawiedliwego jurora i z wielką radością obserwuję kariery młodych polskich śpiewakach, w których biografiach bardzo często odnajduję nazwisko ich artystycznego guru – profesora Ryszarda Karczykowskiego.

Ryszardzie z okazji Twojego Jubileuszu życzę abyś swoim entuzjazmem zarażał dalej młode pokolenia polskich śpiewaków, aby kochali Cię jak dotąd i abyś wreszcie znalazł trochę czasu dla swoich najbliższych i dla Przyjaciół (to właściwie życzenia dla mnie, ale wczoraj miałem imieniny i mogę sobie na to pozwolić).

                                                                                                          Tadeusz Deszkiewicz

Zobacz galerię zdjęć:

Ryszard Karczykowski, Helena Łazarska; foto. Tadeusz Deszkiewicz
Ryszard Karczykowski, Helena Łazarska; foto. Tadeusz Deszkiewicz Ryszard Karczykowski i Anna Malewicz-Madey; fot. Andrzej Kramarz Autor, Halina Mickiewiczówna, Ryszard Karczykowski; foto: Andrzej Kramarz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura