Bardzo ciekawie sobie to wymyślił premier Tusk z tymi emeryturami. Swój główny cel osiągnął – poparcie koalicjanta dla podwyższenia wieku emerytalnego ma. Powoli też dogaduje się z SLD. Nie będzie więc prawdopodobnie potrzebował w ogóle Palikota w tym temacie. A co najważniejsze – załatwił też w dużym stopniu ograniczenie wypłacania jakichkolwiek świadczeń. Ale o tym za chwilę.
Jak łatwo jest sobie wyobrazić 67-letnią opiekunkę do dziecka? Stosunkowo łatwo – taka tam zastępcza babcia. A jak z 67-letnim pracownikiem ochrony? Też bez problemu – już mamy czasem pracowników tego typu. A co z 67-letnim woźnym? Też jakoś da radę. Problem pojawia się jednak przy zawodach bardziej wpływających na gospodarkę i nasze życie – 67-letni magazynier? Kurier? Położna? Rehabilitant? Kierowca? Maszynista? Kontroler jakości? Kasjer? No tu już pojawia się pewien problem. Problem widziany przez wszystkich, prócz zwolenników reformy. W końcu całkiem niedawno było słychać z „Pewnych Okolic”, że 67-letni mężczyzna to osoba w pełni sił. No jeżeli mowa o osobie, która całe życie była posłem, to jak najbardziej. Gorzej, gdy mówimy o pracowniku fizycznym.
No ale i na to znalazła się recepta – wcześniejsza emerytura! Dla Pań w wieku 62 lat – przy przepracowanych 35 latach. Panowie – 65, przy 40 przepracowanych latach. A właśnie, latach podczas których płaciło się pełne składki. A i tak wtedy otrzyma się jedynie 50% świadczenia przysługującego. W sytuacji, gdy na chwilę obecną OFE raczej przynosi straty, aniżeli zyski oraz uwzględniając to, że znaczna większość osób pracuje na umowy cywilno-prawne, budżetowi polski szykuje się naprawdę świetlana przyszłość.
Nie dość, że za kilka lat w sposób naturalny odejdzie część osób pobierających te „wyższe” świadczenia, na które PO nie ma wpływu, to za kilka lat sprawa emerytur rozwiąże się dzięki właśnie szykowanym zmianom. I to z pożytkiem dla budżetu, podobnym do tego, jaki niesie ze sobą bezdzietna rodzina. Być może, za kilkanaście lat okaże się, że emerytur do wypłacenia nie będzie wcale... I nie będzie już trzeba się tłumaczyć, jakim prawem z ZUS (do którego, rzecz jasna, trzeba dopłacać), znikają grube miliony. Nie będzie trzeba nic – bo i komu, gdy emerytury przysługiwać nie będą?
Czemu więc, skoro szykują się tak optymistyczne perspektywy dla naszego kraju, nie wrócić do tego co było? Czemu nie zagwarantować wypłacania świadczeń emerytalnych bezpośrednio z budżetu państwa? Przecież połowa osób do emerytury i tak nie dożyje, a reszta nie będzie najzwyczajniej w świecie spełniać wymogów emerytalnych i do 100 roku życia. Można natomiast zbić na tym nniezły kapitał polityczny.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka