Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
1469
BLOG

Polska się zwija

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Polityka Obserwuj notkę 46

 

Rzeczpospolita alarmuje - ubywa nam nie tylko dworców kolejowych. Ubywa także oddziałów pocztowych, szkół, przedszkoli, żłobków oraz różnego rodzaju oddziałów i sądów rejonowych. Czemu? Odpowiedź jest niezwykle prosta – zadziałał wolny rynek.

 

No bo komu, w dobie maksymalizacji zysku, opłaca się utrzymywać coś w małej miejscowości, dla paru osób zaledwie? Chyba nikomu – rządzi zwykła kalkulacja finansowa. A ta jest bezwzględna. Utrzymywanie urzędów pocztowych w prawie każdej miejscowości jest nieopłacalne – ba, nigdy nie było. W przeszłości jednak, nie sam zysk z każdej placówki się liczył – można więc było utrzymywać placówki nierentowne. Tak samo, jak i coraz mniej opłacalne – w sytuacji, gdy połączenia komunikacyjne się „destabilizuje” (a w konsekwencji – likwiduje), są dworce. Tak jak i przy migracjach do miejskich i podmiejskich ośrodków, coraz mniej gmin czy powiatów jest w stanie utrzymać szkołę czy inne budynki użyteczności publicznej. Nie ma ludzi, nie ma pieniędzy – proste. Polska tam gdzie się nie rozwija, zaczyna się zwijać.

 

A zwija się praktycznie wszędzie, poza największymi aglomeracjami w Polsce. Trend ten nie dotyczy Warszawy, GOP, Krakowa, Wrocławia czy Trójmiasta i Poznania. Od lat nie ma w Polsce mowy o jakimkolwiek zrównoważonym rozwoju. Nie ma nawet na niego planu. W ogóle, na cokolwiek, co by zmieniło ten stan rzeczy, nie ma planu. Ani planu, ani nawet pomysłu, co by w tej sytuacji zrobić. No bo co?

 

Mamy więc „enklawy sukcesu”, w których rozwój i bogacenie się to norma – a inwestycje rosną jak na drożdżach. To pewien długofalowy trend. Trend, za który już niedługo zapłaci cała reszta kraju – ta, która zaczęła, bądź zaraz zacznie się zwijać. Bo spirala nieopłacalności dopiero da o sobie znać – w końcu znaczna część samorządów już niedługo będzie musiała zaprzestać inwestowania na większą skalę i będzie zmuszona spłacić swoje zobowiązania lub zbankrutuje. Rozrzut stanie się więc coraz bardziej widoczny.

 

I widać to już powoli przy spółkach różnego rodzaju – chociażby PKP. Poddając się modernizacji i restrukturyzacji, kolej zmniejszyła liczbę swoich dyrekcji i oddziałów - oparła się o Warszawę i, w przypadku linii „specjalnych” (SKM, PKL, LHS) o ośrodki regionalne. Powoli łączone są także „zakłady”. Am przecież tak robi coraz więcej firm. Stolica wysysa różnego rodzaju centrale i siedziby firm z całego kraju do siebie – to żadna tajemnica. A argumentem ku temu jest praktycznie tylko sam fakt, że Warszawa, to Warszawa. To stolica – jest więc najważniejsza. Tu więc musi być wszystko.

 

O tym jednak, ze tak być nie musi, pokazują chociażby nasi sąsiedzi – RFN. Wbrew pozorom, w Berlinie nie znajdują się wszystkie ministerstwa oraz instytucje rządowe. Nie znajdują się tu także wszystkie centrale najważniejszych firm. Podobnie jest także w Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii, Szwajcarii.

 

Polska jest silnie scentralizowana - wiemy nie od dziś. Tak samo nie od dziś wiadomo, że mało co jest u nas opłacalne – dla nas, dla obcokrajowców już niekoniecznie. Natomiast z każdym kolejnym dniem dowiemy się, co kolejnego się w Polsce nie opłaca - poza paroma miejscami rzecz jasna i dla nas rzecz jasna. Obcokrajowcy mogą znowu to inaczej ocenić – i wykorzystać z korzyścią dla swoich wpływów i gospodarek.

 

Nie można więc już dzielić Polski na część A i B. Polskę będzie można podzielić na tą, gdzie coś jeszcze jest oraz na tą, gdzie już wszystko polikwidowano. Albo na tą, gdzie w Polsce – w sferze gospodarczej, działają już tylko obcokrajowcy. Bo nam się nie opłaca...

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (46)

Inne tematy w dziale Polityka