Wojtek Wojtek
84
BLOG

jeśli nie teraz - to kiedy ?

Wojtek Wojtek Polityka Obserwuj notkę 1

Temat aborcji - czyli pozbywania się niechcianej ciąży nie jest problemem nowym. Pierwszy raz zetknąłem się z tym problemem na przełomie lat 60. i 70. XX w. Akurat wtedy umiałem już czytać a że miałem też już "swoje" lata - moim obowiązkiem było dopilnowywanie ognia w piecu centralnego ogrzewania - które akurat wtedy zostało w naszym mieszkaniu założone.

Zadanie było proste - trzeba było dorzucić do pieca koksu, ale gdyby ogień wygasł - to należało go ponownie rozpalić. Lubiłem to zajęcie, bo pozwalało mi uciec na chwilę od obowiązku odrabiania lekcji. A przy okazji miałem chwilkę czasu na przeczytanie jakiejś książki oddanej "na makulaturę".
W tym czasie wielu znajomych moich rodziców dostało mieszkanie w nowym budownictwie a przy okazji przeprowadzki nie mieli co zrobić z częścią zgromadzonego "dorobku". Akurat dotyczyło to starych już, wykorzystanych książek, dla których nie było już miejsca "na nowym mieszkaniu".

W ten odo sposób trafiły w moje ręce książki typu "poradnik gospodyni wiejskiej" z lat 50. XX w. Były to bardzo grube księgi, więc i kartek do spalenia było sporo. Przed wyrwaniem ich patrzyłem - czy jest ta coś ciekawego i tak oto dotarłem do apeli o zaniechanie "domowych" sposobów usuwania ciąży.

Nie powiem, żebym wszystko rozumiał. TO przychodziło z wiekiem, ale też na bazie rysunków, które pozostały mi w pamięci.

W mediach problem aborcji i eutanazji zaczął pojawiać się dopiero w latach 80. XX w. a że wśród moich znajomych była też zawodowa pielęgniarka, która akurat studiowała pielęgniarstwo - dowiedziałem się - na czym te procedury polegają.

Pomijając względy emocjonalne, jednym z argumentów za tymi metodami było "ulżenie cierpienia chorym"...


Tak, to przekonywało za przyjęciem tych metod do praktycznego zastosowania.

Mijały lata ale coraz częściej widziałem rozbieżność między "chęcią ulżenia" a chęcią życia. Widziałem coraz częściej, że osoby pozbawione czegoś - wzroku, kończyny czy pełnej swobody ruchu - wcale nie czują się "gorzej" w swoim życiu od osób "młodych i zdrowych"...


Zdarzyło się, że już jako dziennikarz - zapytałem o aborcję zaprzyjaźnionego ginekologa w jego gabinecie. Wtedy opowiedział mi o sobie.

Kiedy ukończył studia medycyny (jeszcze lata 50. XX w.), w trybie ówczesnego "nakazu pracy" trafił do małego miasteczka. Myślał, że na krótko, ale że już miał swoją rodzinę, że dostał mieszkanie i układało mu się tam - zżył się z mieszkańcami. Poznał ich oraz ich problemy i zrozumiał, że jeśli - jako fachowiec - nie udzieli im swojej pomocy w trudnym zabiegu - to "ona" i tak to zrobi... a on będzie walczył o uratowanie jej życia w przypadku "amatorskiego" wykonania poronienia.

Wyjaśnił mi, że jako lekarz - musi podejmować bardzo trudne decyzje jeszcze - zanim nastąpią konsekwencje niemożliwe do cofnięcia biegu wydarzeń.


Rozumiem apele zwolenników Obrony Życia. Oni mają rację i ich walka o prawny zakaz wykonywania aborcji ma sens. Ale trzeba też pamiętać o podstawowej zasadzie medycyny - w pierwszej kolejności - nie szkodzić.

Nie szkodzić ani pacjentowi, ani też sobie. Decyzja o usunięciu ciąży nie podlega ocenie administracyjnej. Podlega kontroli sądowej - a tu już należy uwzględnić wszystkie aspekty działania. Wprowadzenie katalogu kar nie będzie skuteczne w sytuacji, gdy nie będzie powszechnego przekonania o wadzie takiego czynu.

Teraz rozsądnym rozwiązaniem jest stworzenie takich metod kształcenia społeczeństwa - by nie było społecznej akceptacji usuwania ciąży bez względu na okoliczności. Dlatego trzeba uszanować wolę tych - którzy walczą o życie dzieci nienarodzonych i trzeba zrozumieć okoliczności podejmowania takiej decyzji.

Najpierw trzeba doprowadzić do społecznego przekonania - że "nie zabijaj" to nie tylko słowa.

Warto też zastanowić się - czemu może służyć wprowadzanie prawa wbrew przekonaniu większości społeczeństwa. Na pewno jest to cios w istniejący system prawa i uderzy on w tych - którzy akurat teraz odpowiadają za tworzenie prawa. Tu trzeba zastanowić się - czy chcemy zachować państwo i jego system, czy też chcemy to zdemolować.


image

https://polskatimes.pl/sejm-o-calkowitym-zakazie-aborcji-pierwsze-czytanie-obywatelskiego-projektu-ustawy/ga/c1-15931525/zd/53338011



Dlatego ten projekt obywatelski - poparty zaledwie 130 tysiącami podpisów przy 38 milionowej społeczności - trzeba potraktować w sposób szczególny.

Może nie - jako podstawa kodyfikacji kar, ale raczej jako wniosek o wprowadzenie edukacji na temat wartości życia, edukacji na temat systemów filozoficznych oraz wartości - na których oparta jest obecna potęga narodów europejskich.


Od tego bym zaczął... 








Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka