Listę Frontu Jedności Narodowej ju przerabialiśmy w latach PRL. Sprawa była nadzwyczaj prosta. Każde wybory do sejmu były poprzedzone kampanią uświadamiającą znaczenie wyborów. Listę kandydatów tworzono centralnie i w zasadzie lista kandydatów liczyła dokładnie tylu kandydatów - ile było mandatów do obsadzenia.
W kampanii wyborczej w telewizji, w Radio oraz w gazetach informowano o konieczności głosowania na kandydatów listy Frontu Jedności Narodowej a same wybory były już tylko formalnością.
Wyborcy przychodzili do lokalu wyborczego od godziny 6 rano a same wybory trwały do godziny 21 lub 22 - czego w tej chwili już nie pamiętam.
Pamiętam jednak, że rodzice przestrzegali nas - młode pokolenie - przed wchodzeniem do kabiny i nie daj co, dokonywanie tam jakichś skreśleń.
Po liczeniu głosów, a odbywało się to jeszcze bez używania komputerów, ogłaszano wyniki i - zgodnie z założeniami - wszyscy kandydaci z listy FJN uzyskiwali wyniki uprawniające ich do uzyskania mandatu społecznego zaufania. Na pewno byli to wyłącznie kandydaci zatwierdzeni przez właściwe prezydium Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej jako przewodniej siły narodu.
Po jakimś czasie od głosowania odbywało się zaprzysiężenie sejmu a posłowie rozpoczynali swoją poselską służbę. Sesje odbywały się dwa razy w roku - była sesja wiosenna oraz sesja jesienna a w międzyczasie posłowie świadczyli swoją pracę - bo nie było ekwiwalentu za czas poświęcony dla dobra wspólnego.
Warto przypomnieć sobie - jak wyglądało wyłanianie kandydatów na posłów (bo senatu wtedy po prostu nie było, był zlikwidowany po 1945 roku...) i jak ktoś nie był w łaskach nomenklatury PZPR, nie znalazł się na liście FJN, to o mandacie posła mógł sobie TYLKO POmarzyć...
Na załączonym skanie ekranu Patryk Jaki prezentuje plakat bożonarodzeniowy zaproponowany przez władze WARSZAU w roku 2021...
https://www.youtube.com/watch?v=_Hw4qA-Z4kU
