Dziś, gdy stałem na baczność w mojej zagrodzie nad Drawą zdarzyła się niezwykła rzecz.
Nad nadrzeczną łąkę nadleciał nigdy wcześniej nie widziany tu przeze mnie gość, orzeł.
Krążył wolno na niewielkiej wysokości i krzyczał.
Nie minęła minuta, a od wschodu nadleciał drugi orzeł. Ten pierwszy przestał krzyczeć i majestatycznie krążyły już razem. Wznosząc się wyżej i wyżej oddalały się na wschód.
Zniknęły mi z oczu za wzgórzem za rzeką, gdy Niemen kończył w radio śpiewać piosenkę o Warszawie.
Komentarze