Szef Rady Europejskiej wystąpił dziś w Radzie Najwyższej Ukrainy. Przemawiając w języku gospodarzy, przypomniał, na czym polega polska polityka w relacjach z tym państwem. Zrobił to, występując w imieniu Unii Europejskiej, tak samo jak parę lat temu robił Radosław Sikorski, kiedy - będąc szefem MSZ - przewodził unijnym delegacjom na Ukrainę, złożonym z ministrów różnych państw UE w rodzaju Szwecji, Francji i Niemiec. Jedna z tych delegacji doprowadziła do porozumienia z 21 lutego 2014 r., którego skutkiem był koniec prorosyjskiego reżimu Janukowycza.
Zdążyliśmy już zapomnieć, że polski szef dyplomacji może pełnić taką rolę. Na szczęście mamy jeszcze polskiego szefa Rady Europejskiej. Oto króciutki fragment dzisiejszego przemówienia Tuska, wygłoszonego w Rady Najwyższej w Kijowie: "Drodzy ukraińscy przyjaciele! (...) Kiedy my, Polacy, zaczynaliśmy naszą drogę do Europy, Papież Jan Paweł II powiedział światu: <<Nie ma sprawiedliwej Europy bez niepodległej Polski>>. Więc teraz chcę powiedzieć, że nie ma sprawiedliwej Europy bez niepodległej Ukrainy. Nie ma bezpiecznej Europy bez bezpiecznej Ukrainy."
Pamiętamy jeszcze proste, ludzkie zwroty polskich polityków do "drogich, ukraińskich przyjaciół"? Ja pamiętam. Warto zrobić wszystko, co w naszej mocy, by za rok rząd RP mówił i działał jak Tusk. Bez obłędnego jątrzenia każdej rany, rozdmuchiwania każdego zatargu i uporczywego szukania wroga tam, gdzie mamy przyjaciół. I ze zrozumieniem, że sąsiadujemy z krajem, który krwawi, bo został napadnięty.
* * *
Dla tych co trochę znają ukraiński: link do przemówienia Tuska - tekstu i zapisu video - z serwisu "Ukraińskiej prawdy"
