doku doku
121
BLOG

Reforma szkolnictwa wyższego

doku doku Polityka Obserwuj notkę 4

Najpierw uściślijmy pewne pojęcia podstawowe. Przede wszystkim, czym się różni szkoła wyższa od szkoły (niższej), np. pomaturalnej. Na czym polega ta wyższość? W szkole wyższej prowadzone są badania naukowe. W szkole (niższej) mamy tylko dydaktykę (nauczanie), jak w liceum czy technikum. W szkole wyższej mamy więc pracowników dydaktycznych, pracowników naukowo- dydaktycznych i pracowników naukowych. W szkole (niższej) mamy tylko pracowników dydaktycznych.

 

Warunkiem koniecznym reformy jest właściwe określenie statusu "pracowników dydaktycznych" na wyższych uczelniach. Zasada powinna być taka:

 

Pierwsze Prawo Akademickie: Każdy nauczyciel akademicki musi uczestniczyć w badaniach naukowych.

 

Kto więc chce robić karierę wyłącznie dydaktyczną, może ją robić tylko jako nauczyciel w szkołach (niższych) lub jako pracownik dydaktyczny w szkołach wyższych. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie awansowania pracowników dydaktycznych - niech się nazywają nawet profesorami... ale nie mogą zostać nauczycielami akademickimi, dopóki nie zaczną prowadzić badań naukowych. Przykłady:

 

Nauczyciel angielskiego może być nauczycielem akademickim na wydziale anglistyki lub germanistyki, ale wtedy nie nazywa się go "lektorem" tylko „wykładowcą” lub „asystentem”. Jeżeli jednak uczy na innym wydziale, np. chemii, to powinien pracować tam jako pracownik oddelegowany lub jako lektor – pracownik dydaktyczny – zwyczajny nauczyciel. W obydwu przypadkach nie powinien być na liście pracowników akademickich wydziału chemii.

 

Nauczyciel WF jest na wydziale chemii jest jak instruktor kursów prawa jazdy - to człowiek z zewnątrz, może nawet być z prywatnej firmy szkoleniowej albo z klubu sportowego - trener dorabiający sobie na boku. Nie ma on nic wspólnego z pracownikami akademickimi wydziału chemii.

 

Instruktor BHP jest jak urzędnik. Jeśli wydział chemii chce go zatrudnić, to powinien zaliczyć go między pracowników administracyjnych.

 

Za moich czasów logika matematyczna była obowiązkowa na I roku każdej wyższej uczelni. Mieliśmy na wydziale matematyki kłopot, bo naszych pracowników nie starczało, żeby obsłużyć tak wielkie zapotrzebowanie - niemal każde Kolegium Dziekańskie zajmowało się tym problemem. Nie wiem, jak jest teraz, ale nawet gdyby wciąż na większości uczelni logika matematyczna była obowiązkowa, to absurdem jest kształcenie naukowców na wydziale matematyki tylko po to, żeby ich tracić. Taka zbyt wielka Katedra Logiki, która zamiast prowadzić badania naukowe, eksportuje nauczycieli akademickich na inne uczelnie, jest absurdem. Wyższe uczelnie eksportują nauczycieli do innych szkół - ale nie są oni tam wtedy zatrudniani jako nauczyciele akademiccy, tylko, po prostu, jako zwyczajni nauczyciele.

 

I o tym właśnie mówi Pierwsze Prawo Akademickie: Każdy pracownik akademicki musi być albo nauczycielem akademickim (prowadzącym badania naukowe) albo badaczem naukowym. Zwyczajny nauczyciel, pracujący  nawet w szkole wyższej, nie powinien mieć statusu pracownika akademickiego. Jeżeli wydział chemii chce zatrudnić u siebie lektora języka angielskiego, to zatrudni go na etacie zwyczajnego nauczyciela, a nie nauczyciela akademickiego - aby nie mógł uczestniczyć w sprawowaniu władzy nad nauką ani w inny sposób wpływać na naukę – aby nie miał prawa głosu w kwestiach naukowych i obsadzaniu stanowisk akademickich.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka