dylandog dylandog
950
BLOG

Sprawa reprywatyzacji wcale nie jest zamknięta!

dylandog dylandog Polityka Obserwuj notkę 18

Z wielką przykrością przeczytałem wpis pana Marcina Libickiego, który był jednym z ojców ustawy o reprywatyzacji z 2001 roku zawetowanej przez prezydenta Kwaśniewskiego. Z przykrością, ponieważ pan Libicki oparł swoje daleko idące twierdzenie o niemożności uchwalenia obecnie ustawy reprywatyzacyjnej na bardzo słabych, wręcz niepoważnych argumentach. Argumenty te są w rzeczywistości natury politycznej a nie prawnej.

Były europoseł Prawa i Sprawiedliwości napisał:

"Po akcesji polski do UE nie ma bowiem prawnej możliwości uchwalenia ustawy reprywatyzacyjnej, z której wyłączono by  na przykład roszczenia tzw. niemieckich wypędzonych. Prawo unijne zabrania bowiem różnicowania adresatów norm prawnych pod względem narodowości lub obywatelstwa. Tak więc uchwalenie dzisiaj ustawy reprywatyzacyjnej musiałoby objąć zatem mienie na tzw. terenach poniemieckich."

Słowa te są bardzo prostą, żeby nie napisać prostacką, wykładnią prawa unijnego. Nie mam pojęcia jak pan Libicki do tych wniosków doszedł, ale na pewno nie opierał się na orzecznictwie europejskim. Z banalnego powodu - takie orzecznictwo po prostu nie istnieje! Kwestia reprywatyzacji po komuniźmie jest kwestią historycznie wyjątkową, nie ma więc na poziomie prawa europejskiego zasad prawnych, które można by do niej automatycznie zastosować. W konsekwencji możemy się tu poruszać jedynie w sferze przypuszczeń. Istnieje natomiast orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który wielokrotnie powtarzał, że kształt konkretnej ustawowej regulacji restytucji mienia pozostaje w gestii ustawodawców narodowych. Powtarzał to również wtedy kiedy odrzucił roszczenia tzw. niemieckich wypędzonych. To zresztą pan Libicki zauważyl.

Ponieważ argumenty pana Libickiego nie bronią się na gruncie prawnym, kluczowe stają się słowa wytłuszczone przez samego autora:

"Polska musi unikać przyjęcia jakichkolwiek aktów prawnych dotyczących wywłaszczeń z czasów komunistycznych, gdyż przyjęcie takich aktów, aktualizując problem, daje podstawy do występowania przeciwko Polsce."

No, ale to już jest argument czysto polityczny! Jest nim, bo regulacja reprywatyzacji wciąż pozostaje sprawą czysto polityczną. Nie możemy wiedzieć jak zareagowałyby sądy europejskie. Wiemy już natomiast, że reprywatyzacji nagle zaczął sprzeciwiać się Marcin Libicki. Przedziwnie brzmią jego słowa negujące moralny tytuł obywateli amerykańskich do zgłaszania roszczeń wobec państwa polskiego. A co z prawem do dziedziczenia po obywatelach II RP na gruncie obecnego prawa polskiego? Czy to naprawdę napisał konserwatysta? Wszystko wskazuje na to, że panu Libickiemu chodzi po prostu o to, żeby za wszelką cenę bronić "narodowego stanu posiadania". Przecież temu właśnie służyło przyjęcie w ustawie z 2001 roku w ostatniej chwili wymogu posiadania obywatelstwa na koniec 1999 co wykluczało spadkobierców żydowskich właścicieli. Nieprawdaż, Panie Pośle?

Powtarzam raz jeszcze, że nie ma żadnych prawnych podstaw do twierdzenia, że ustawa reprywatyzacyjna musiałaby objąć mienie na tzw. terenach poniemieckich, przekazanych Polsce na mocy umowy poczdamskiej. Wielka szkoda, że pan Libicki wzywając do debaty unikającej zbędnych emocji, sam oparł swoje twierdzenia raczej na emocjach niż na argumentach racjonalnych.

 

dylandog
O mnie dylandog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka