Antonya i Axel Schandorff - wołanie o pomoc - Hilferuf
Antonya i Axel Schandorff - wołanie o pomoc - Hilferuf
Wojciech Pomorski Wojciech Pomorski
557
BLOG

13-letna Antonya uciekła z Niemiec przed Jugendamtem do Polski

Wojciech Pomorski Wojciech Pomorski Polityka Obserwuj notkę 0

Czułam się jak w więzieniu, bo nie mogłam korzystać ani z telefonu, ani z internetu. Byłam ciągle obserwowana i kontrolowana(...) Moje rzeczy włącznie z bielizną były systematycznie przeszukiwane. Każda rozmowa była podsłuchiwana. Często byłam głodna, bo dyrekcja nie dawała mi bonów na jedzenie - relacjonuje 13-latka, która wraz z rodzicami uciekła z Niemiec przed  Jugendamtem do Polski, a konkretnie - do Bytowa.

Antonia Schandorff, 13-letnia Niemka ukrywa się wspólnie z rodzicami w okolicach Bytowa, bo za zachodnią granicą jest poszukiwana przez tamtejszy Jugendamt. Dziewczynka 28 sierpnia uciekła z placówki w Visselhovede w okolicach Bremen, bo jak mówi nie mogła już wytrzymać w miejscu, w którym była traktowana jak przedmiot. Rodzinny dramat, to konsekwencja tego, że dziewczynka często opuszczała zajęcia w szkole, ponieważ jej ojciec z uwagi na ciągłe zmiany miejsca zatrudnienia, zmieniał też miejsce zamieszkania. To miało się nie spodobać niemieckiej organizacji.

- Przez siedem miesięcy nie miałam kontaktu z moimi rodzicami – mówi Antonia Schandorff. - Czułam się tam jak w więzieniu, bo nie mogłam korzystać ani z telefonu, ani Internetu. Byłam ciągle obserwowana i kontrolowana przez dyrekcję placówki. Zawożono mnie do szkoły i odprowadzano bezpośrednio do klasy. Na koniec zajęć byłam zaś odbierana. Drzwi do placówki były ciągle zamknięte, a moje rzeczy włącznie z bielizną były systematycznie przeszukiwane. Nie mogłam nawet sama wybierać numeru na telefonie, a każda rozmowa była podsłuchiwana. Często byłam głodna, bo dyrekcja nie dawała mi bonów na jedzenie – dodaje dziewczynka.

Obecność Axela Schandorffa i jego rodziny na terenie powiatu bytowskiego nie jest przypadkowa. Zdesperowany Niemiec, który potrzebował pomocy dotarł do Wojciecha Pomorskiego, mieszkańca Bytowa i prezesa „Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech" - www.dyskryminacja.de - człowieka, który od 2003 roku walczy w austriackich, niemieckich i polskich sądach o własne córki, którym zakazano posługiwać się językiem polskim. Uzyskanie kontaktu z Pomorskim, który walczy z dyskryminacją dzieci w Niemczech zbiegło się w czasie z pobytem 13-letniej Antonii w niemieckim przytułku.

- Nie mogłem inaczej postąpić, bo sam od ponad 10 lat walczę o swoje dzieci, dlatego wiem co czują ci ludzie – podkreśla Wojciech Pomorski. - Z informacji, które udało mi się uzyskać wynika, że dziewczynka zamieściła w internecie filmik, w którym opisuje jak jest traktowana i że prosi o pomoc. Dotarła do niego jedna ze stacji telewizyjnych oraz dyrekcja placówki, w której przetrzymywana była Antonia. Dziewczynka podsłuchała rozmowę dyrekcji Jugendamtu właśnie na temat opublikowanego filmiku i wtedy zdecydowała się uciec. Dotarła do Bremen, skąd uciekła wspólnie z rodzicami. Pomogłem im, bo wiem co czują. Przewiozłem dziecko i rodziców przez granicę i na razie wszyscy są w bezpiecznym miejscu. Zobaczymy jak sprawa będzie się dalej rozwijała.

Wojciech Pomorski - Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech - www.dyskryminacja.de

Wojciech Pomorski - www.dyskryminacja.de

Rodzina ukrywa się na terenie powiatu powiatu bytowskiego od niespełna dwóch tygodni. W miejscu, gdzie nie ma nawet zasięgu w telefonie komórkowym rodzice z córką czują się bezpieczni. Wiedzą, że w momencie, kiedy przekroczą granicę, pierwsza kontrola policji zakończy się zatrzymaniem dziecka i przewiezieniem do Jugendamtu. Ojciec dziewczynki zdecydował się na wyjazd do Polski, bo wie, że żyją tu dobrzy ludzie.

- Mogliśmy wyjechać jeszcze do Francji, Danii i właśnie do Polski – wyjaśnia Alex Schandorff. - Zdecydowałem się na Polskę, bo wiem, że mieszkają tu dobrzy ludzie, którzy nam pomogą. Nie myliłem, się. Najbardziej cieszę się z tego, że jesteśmy tu bezpieczni. Córka zaczyna dochodzić do siebie. Pierwszych kilka nocy nie spała i miała ataki nerwicowe. Wiem, że w tym przytułku podawano jej w wodzie jakiś specyfik, który powodował, że była otępiała. Najważniejsze jest dla mnie dobro mojej rodziny – dodaje Alex, ojciec dziewczynki.

Ambasada Niemiecka w Polsce nie odnosi się bezpośrednio do sprawy 13-letniej Antonii oraz jej ucieczki z Jugendamtu. Lukas Wasielewski poinformował tylko, że żadne szczegółowe informacje na temat dziewczynki nie zostaną udzielone. Ambasador ograniczył się zaledwie do przesłania ogólnej informacji na temat zaistniałej sytuacji.

- Osobie niepełnoletniej nie grożą w Niemczech konsekwencje prawno-karne za samowolne opuszczenie domu dziecka – pisze w komunikacie do naszej redakcji Lukas Wasielewski, z Ambasady Niemieckiej w Warszawie. - Dlatego osoba taka nie jest również poszukiwana listem gończym. Jeśli zaś chodzi o procedury stosowane w przypadkach samowolnego opuszczenia placówki przez osobę niepełnoletnią, nie można udzielić powszechnie obowiązującej odpowiedzi, ponieważ każdy przypadek jest indywidualny i należy go rozpatrywać odrębnie. Policja niemiecka i polska z zasady współpracują ze sobą w ramach Interpolu, także przy poszukiwaniach osób zaginionych.

Ryszard Galla, poseł mniejszości niemieckiej uważa, że jeśli Jugendamt zdecydował się zabrać dziecko rodzicom, to coś musiało być na rzeczy.

- To nie jest tak, że przedstawiciele Jugendamtu wychodzą na ulicę i zabierają do placówki pierwsze lepsze dziecko – podkreśla Ryszard Galla. - Musiało być jakieś doniesienie o ewentualnych nieprawidłowościach w tej rodzinie. Bardzo często wokół Jugendamtu pojawiają się jakieś kontrowersje, ale przecież prawo niemieckie i prawo Unii Europejskiej jest przyjazne dla obywatela, więc na pewno nic nie stało się bez przyczyny i stosownej reakcji osób trzecich– tłumaczy poseł Galla.

Rodzina 13-letniej „uciekinierki” zamierza odwołać się do niemieckiego wymiaru sprawiedliwości z wnioskiem o przywrócenie praw rodzicielskich rodzicom.

- Dziewczynka decyzją sądu została zatrzymana w placówce Jugendamtu z pogwałceniem wszelkich praw – wyjaśnia. - Sąd uznał, że ciągłe przeprowadzki rodziców negatywnie wpływają na dobro dziecka. Wyliczono, że Antonia przez pięć lat opuściła łącznie 200 dni w szkole. Prawami rodzicielskimi do tej dziewczynki dysponuje Jugendamt, dlatego kiedy tylko dziewczynka przekroczy granicę, zostanie natychmiast zatrzymana i przewieziona do miejsca, skąd uciekła – dodaje prawnik.

Historia 13-letniej dziewczynki i jej historia daje do myślenia. Pełnomocnik Niemców, którzy ukrywają się w Polsce zapowiedział, że póki co rodzina nie zamierza wrócić do kraju nad Renem. Prawnik najprawdopodobniej wystąpi do polskiego sądu, o przywrócenie praw rodzicielskich rodzicom, którzy nie wykluczają, że w obawie przed utratą dziecka zostaną w Polsce.

Źródło: Dziennik Baltycki

Wojciech Leszek Pomorski - magister Filologii Germańskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Rodzina ma tradycje walki w Gryfie Pomorskim z okupantem niemieckim, a następnie z sowieckim. Urodzony na Wybrzeżu w lecie roku 1970, gdy komuniści, którzy zniewolili nasz kraj w 1944 r. przyniesieni na bagnetach Armii Czerwonej, kazali Polakom strzelać z czołgów i karabinów maszynowych do braci Polaków w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Od internowania ojca w grudniu 1981 r. aktywny w podziemiu antykomunistycznym i solidarnościowym, za co szykanowany w PRL-u. Emigracja polityczna do Niemiec Zachodnich - w 1989 roku. Od 2000 prezes Związku Polaków w Niemczech RODŁO Oddział Hamburg II, następnie prezes Nowego Związku Polaków w Niemczech oraz założyciel i prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech www.dyskryminacja.de. Ojciec ukradzionych z domu w Hamburgu - przy wsparciu Jugendamtu - (zakazano między sobą mówić po polsku - są pisemne dokumenty niemieckie i austriackie) i germanizowanych od 10 lat córeczek Iwony-Polonii i Justyny Marii. Jugendamt niemiecki i austriacki wywieźli córki do Austrii i tam je ukryli(znalezione jedynie przy pomocy policji). W Wiedniu są przetrzymywane od 9 lat w nieznanym miejscu. Córeczki udało się zobaczyć na kilka godzin (tylko pod nadzorem-jak dzikie zwierze) po 2 latach, potem po roku, a następnie po 4 latach. Łącznie 15 godzin na prawie 10 lat. Ani sekundy nie byliśmy sami i bez osób trzecich. Po 2 latach od ich uprowadzenia - gdy wywalczyłem pierwsze nasze spotkanie nie umiały języka polskiego, który doskonale znały jednocześnie z niemieckim. Stwierdziłem to natychmiast, gdyż nic nie rozumiały gdy próbowałem trochę z Córeczkami porozmawiać po polsku. Dzięki pomocy mediów - dowiedziała się o tym opinia publiczna w Polsce i na świecie, wtedy zaczęli się do mnie o pomoc zgłaszać ludzie, których podobnie traktowano w Niemczech i Austrii. Takie były początki Stowarzyszenia. Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech t.z: jest instytucją ostatecznie założoną formalnie na Zebraniu założycielskim w dniu 18 II 2007 w Hamburgu. Jego celem jest obrona praw rodziców i dzieci pokrzywdzonych przez organizację Jugendamt i wymiar sprawiedliwości Niemiec i Austrii. Członkowie walczą m.in. o respektowanie Traktatu Polsko-Niemieckiego w Niemczech, praw człowieka w Niemczech i w Austrii i o prawo do wychowywania dzieci we własnej kulturze i języku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka