... Czyli: Salon24 o chlebie, a "Dziennik" (dalej) o niebie.
"Dziennik" skompromitował się doszczętnie, wywołując aferę Kataryny: na jaw wyszedł szantaż [1] DZIENNIKarzy i de facto zdemaskowanie [2] Pani Kataryny. Mimo że autorzy całej operacji twierdzą inaczej, fakty ewidentnie im przeczą:
1. << Pani Katarzyno bardzo proszę o poważne rozważenie naszej propozycji. Nie chcemy bezpardonowo ujawniać Pani tożsamości i iść na rękę Czumom. Wolimy by zgodziła się Pani na ten coming out na Pani warunkach włącznie z zatrudnieniem Pani jako naszej publicystki. Ale proszę nas zrozumieć to "frustrujące wiedzieć i nie móc napisać". Wiem, że Pani tożsamość zna Fakt a przez nich nie zostanie Pani tak dobrze potraktowana - proszę tego nie traktować jako szantażu >> [Kataryna: "Jak to się robi w Dzienniku"]
2. << Katarzyna, 38-latka pochodząca z Rzeszowa, która skrywa swoją bezkompromisowość pod pseudonimem "Kataryna"? Jest w końcu znaną i szanowaną w środowisku organizacji pozarządowych prezes warszawskiej fundacji. Organizacja ta zajmuje się, jak czytamy w aktach sądowych: "wspieraniem różnorodnych form aktywności społecznej, wzmacnianiem u obywateli umiejętności współdziałania w kształtowaniu demokratycznego społeczeństwa" >> [Dziennik: "Wiemy, kim jest Kataryna"]
Gros salonowych blogerów opowiedziało się po stronie Pani Kataryny, niczym najlepszy bokser punktując całe draństwo DZIENNIKarzy.
"Dziennik", choć zaliczył już serię knock-downów, zdaje się podejmować walkę. Tyle że przypomina raczej Mike'a Tysona, odgryzającego ucho Evanderowi Holyfieldowi, albo Andrzeja Gołotę, uderzającego Riddicka Bowe wiadomo-gdzie. Nie jest "Dziennik" fighterem uczciwym. A zresztą jak można uczciwie walczyć z prawdą? I zadając to retoryczne pytanie, które nawet zalatuje odrobinę patosem, mam absolutną pewność, że nie popadam w tendencyjność. Sprawa jest bowiem ewidentna jak 2 + 2 = 4. Nota bene: nie mam żadnego interesu w bronieniu Pani Kataryny. Reprezentujemy w większości przypadków różne poglądy, więc niby jest mi na rękę "upupianie" Jej. Lecz - jak napisał Voltaire (z którym też mam wielu sprawach rozbieżne zdanie) - "Nie zgadzam się z Twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił Twego prawa do ich głoszenia". Ot, i stąd mój wpis. Bo że racja leży po stronie Pani Kataryny - to aż wali po oczach (i znowu ciśnie się bokserska nomenklatura...).
Odgryzanie ucha i łomotanie poniżej pasa dotyczy sposobu dyskusji, jaki prezentuje dzisiaj "Dziennik". Styl ów nasuwa również skojarzenia z pewną figurą retoryczną: ekwinokcją. Klasyczna ma miejsce wówczas, gdy jakiś wyraz ma dwojakie znaczenie i polega na żonglowaniu nimi, co skutkuje dyskusją o tak naprawdę dwóch różnych rzeczach. Przykładowo: zamek to zarówno 'urządzenie do zamykania, zabezpieczania przed otwieraniem czegoś (np. drzwi, szuflady, walizki itp.) przez wysunięcie zasuwki lub zapadki albo przez unieruchomienie zapadki za pomocą klucza', jak i 'warowna budowla mieszkalna, przeważnie murowana, stanowiąca zwykle kompleks architektoniczny złożony z budynków mieszkalnych i gospodarczych otoczonych pierścieniem murów z basztami, wieżami, często z barbakanem i zwodzonym mostem nad fosą; w średniowieczu siedziba pana feudalnego, później rezydencja królewska, książęca lub magnacka'. W rezultacie ekwinokcja sprawia, że dyskusja sprowadza się do tego, o czym traktuje stare powiedzenie: baba o gruszce, dziad o pietruszce. "Dziennik" stosuje coś, co nazwałbym ekwinokcją tematyczną (która niby dotyczy jednej kwestii - analogicznie jak klasyczna: jednego słowa - ale też kończy się gruszką i pietruszką). Rozszerza sprawę Pani Kataryny (zamiast odnosić się do niej wprost) do kwestii ogólnej: czy blogerzy powinni pozostać anonimowi?
I czyni to piórami najrozmaitszych autorytetów. Najrozmaitszych, jakby chcąc trafić do wszystkich możliwych celów, do czytelników pleno titulo. A zatem i do części inteligenckiej - wówczas do boju ruszają filozof i etyk Jacek Hołówka oraz Manuela Gretkowska (oczywiście budując pozory, że sprawa odnosi się konkretnie do Pani Kataryny, co zdaje się sugerować cytat z M. Gretkowskiej, zawarty w tytule...) - i do tej części czytelników, do których przemawiają takie "tuzy", jak: Tomasz Jacyków, Edyta Herbuś czy Krzysztof Ibisz.
A ostatnia trójca to już porusza się w zupełnie innej bajce, żaląc się raczej na anonimowych komentatorów, którzy na portalach plotkarskich krytykują ich nowych narzeczonych, ostatnie operacje plastyczne bądź najnowsze ciuchy. Ale wszystko jakby wokół Kataryny. Chociaż może właśnie "wokół" jest tu dobrym słowem, bo "Dziennik" wokół Pani Kataryny się kręci (jak g...o w przeręblu), zamiast spojrzeć prawdzie w oczy i pisać o Pani Katarynie, nawiązując do tego, o co rzeczywiście w sprawie chodzi. Doprawdy już nie wiem - czy głupich szukają, czy za głupich uważają tych swoich czytelników?
Najlepiej podsumował dzisiejsze wyczyny "Dziennika" Marceli Sommer w swoim komentarzu do jednego z tekstów à propos Pani Kataryny, zamieszczonego w Redakcji.pl:
<< Przede wszystkim, nie chodzi tu o sądy. Jeśli bloger popełnia przestępstwo, to anonimowość go przed niczym nie chroni. Chodzi o ochronę przed niszczeniem zupełnie innego rodzaju. Dlaczego dziennikarze i politycy (wbrew deklaracjom - w pełnej symbiozie) wzięli się akurat za katarynę? Dlatego, że wyróżnia się kłamliwością, wulgarnością, łamaniem prawa? Nie - dlatego że jest popularna, przenikliwa i niewygodna. Po drugie, nie znamy dokładnych przyczyn, dla których kataryna zdecydowała się na pisanie pod pseudonimem (nawet jeśli znamy jej tożsamość); z całą pewnością możemy jednak powiedzieć, że odarcie jej z anonimowości (z alternatywą: możesz też pracować dla nas i pisać o tym, o czym wolno - to wspaniałe, doprawdy wspaniałe) stwarza niebezpieczny precedens jeśli chodzi o wszystkich "niewygodnych" autorów internetu. To, co się odbywa, to tłumienie jeszcze nierozwiniętej, jednej z niewielu w Polsce, sfery REALNEJ wolności słowa. Bo realna wolność słowa - zwłaszcza w państwie takim jak Polska - musi być też ochroną przed potencjalnymi konsekwencjami (nie prawnymi, lecz ze strony tego czy innego środowiska, tej czy innej korporacji)... >>.
Ale "Dziennik" pewnie jeszcze długo będzie sprowadzał wszystko do wydumanych pod niebo problemów i pytał: być albo nie być... Trudno, c'est la vie. Dobrze, że przynajmniej tutaj ludziom chleb istotniejszy i pytają: co z Kataryną?
chrześcijanin † rzymski katolik
wolnościowiec, liberał klasyczny (nie lewicowy), libertarianin (prawe skrzydło), minarchista, zafascynowany konserwatyzmem wolnościowym za sprawą Nicolása Gómeza Dávili
wyznawca zasady (której oczywiście nie da się określić na poziomie definicji, lecz na konkretnych przykładach - jak najbardziej), że wolność danej osoby kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej - i to powinno być jedyne ograniczenie wolności
patriota, antykomunista, antynazista, antysocjalista, antyfaszysta
Publikuję również na:
www.radiownet.pl/republikanie/dziubkito
„[…] jeśli człowiek nie ma się na baczności, ludzie zmuszą go do robienia tego, czego chcą, albo – jeśli jest uparty – do robienia czegoś wręcz odwrotnego, po prostu im na złość”
[Ken Kesey (1935––2001): „Lot nad kukułczym gniazdem” (1962 r.)]
„Pozwólmy ludziom być szczęśliwymi według ich własnego uznania”
[Bolesław Prus (1847––1912)]
„Jeżeli jednostka obrabuje inną jednostkę, nazywa się to «rabunkiem». Jeśli czyni to grupa – «sprawiedliwością społeczną»”
„Ten, kto domaga się równości, kończy, żądając, aby karać utalentowanych”
[Nicolás Gómez Dávila (1913––1994)]
„Socjalizm to nowa forma niewolnictwa”
[Alexis de Tocqueville (1805––1859)]
„Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu. Nie może być kompromisu w dziedzinie zasad podstawowych ani spraw fundamentalnych. Cóż moglibyście uznać za kompromis między życiem a śmiercią?”
[Ayn Rand (1905––1982)]
„My, którzy umiemy mówić, musimy być głosem dla tych, którzy mówić nie potrafią”
[Sługa Boży ks. abp Óscar Arnulfo Romero y Galdámez (1917––1980)]
Popieram i polecam:
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka