O przyczynach obecnej reformy emerytur.
Wielu w Was zastanawia się pewnie skąd to nagłe dążenie rządu do wydłużenia wieku emerytalnego. Mamy tylko 30 dni na konsultacje społeczne - mówi premier. Dlaczego reformę systemu emerytalnego przeprowadzoną na przełomie wieku przez obecnego prominentnego polityka PO i byłego szefa PE (Jerzego Buzka) rząd uznał za bubel ? Częściowo da się to wyjaśnić kalendarzem wyborczym. Donald Tusk nie mógł wcześniej ogłosić wydłużenia czasu pracy dla kobiet o 7 lat gdyż wtedy nie wygrałby następnych wyborów. Dziś ma prawie 4 lata na przepchnięcie niepopularnych zmian. Jaka jest jednak przyczyna zainteresowania się rządu demografią emerytalną ?
Czy tylko odpowiedzialność za państwo ? Skąd ta nagła zdolność do podejmowania niepopularnych decyzji przez rząd który przez 4 ostatnie lata analizował jedynie słupki poparcia ?
2009 i 2010 rok to lata nikłego wzrostu PKB. Politycy fotografują się na tle planszy z zieloną wyspą nie mówiąc że w tych latach deficyt finansów publicznych przekroczył w sumie 14% (grubo 10% ponad wzrost PKB). W czasie czterech lat pierwszej kadencji rząd wygenerował prawie 1/5 całkowitego zadłużenia od 1989 roku ! W 2010 roku dług publiczny dotknął konstytucyjnego progu 55%. Rząd PO chcąc uniknąć cięć z mocy prawa, uratował się przeprowadzając następną "reformę" emerytur. Tym razem zdecydowano się na zabranie pieniędzy z II-go filaru - 75% składki zamiast do OFE idzie na ... wypłaty świadczeń obecnym emerytom. Rząd zaciąga u przyszłych emerytów ukryty dług - w perspektywie 20 lat prawie 200 mld złotych.
Co ciekawe mimo rozmontowania reformy Buzka nie dochodzi do likwidacji 2-go filaru. Państwo chce wziąć pieniądze ale nie chce gwarantować w pełni wypłaty emerytur. Likwidacja OFE to także sprzeciw silnego lobbingu w UE a europejski prymus nie mógłby sobie na to pozwolić. Fakt że mimimalne środki wpływają na konta OFE pozwala państwu na zachowanie status quo. Mimo zabierania ponad 75% składki emerytalnej do ZUS państwo nie musi gwarantować emerytur minimalnych.
Efekt ? Młodzi ludzie z mocy prawa zmuszeni do przystępienia do OFE nie będą mieli żadnych środków na kontach emerytalnych ! Tzw stopa zastąpienia - czyli stosunek emerytury do ostatnich zarobków nie osiągnie nawet deklarowanych 30% ! Rząd musi tym razem przeprowadzić następną reformę czyli wydłużyć czas pracy kobiet o 7 lat. Wszystko dzieje się na fali ogólnej tendencji do reformowania systemów emerytalnych w Unii stąd Donaldowi Tuskowi wydawało się że łatwo przepchnie zapowiadane zmiany.
Argumenty że w bogatszych państwach ludzie będą pracować do 67 roku życia nie są jednak przekonujące. Tak samo jak argumenty mówiące o aktywizacji bezrobotnych. We Francji wiek emerytalny 62 lat - kobiety osiągną dopiero za 30 lat. Porównanie ze Szwecją gdzie przywileje socjalne pozwalają na godne życie a średni czas życia jest o wiele dłuższy jest śmieszne. Poza tym w tych państwach - środki przyszłych emerytów nie idą bezpośrednio na wypłaty obecnych emerytur - nie są po prostu przejadane. Wydłużenie czasu pracy to także wyższe bezrobocie wśród młodych. Obecnie ponad 30% absolwentów szkół wyższych nie ma w Polsce pracy. Nikt nie ma prawa zabronić pracy emerytom. Antagonizowanie grup społecznych to cyniczna gra obliczona na znalezienie kozła ofiarnego.
Podebranie pieniędzy z II-go filaru (powodując wielomiliardowy ukryty dług wobec przyszłych podatników) tylko doraźnie poprawiło stan finansów państwa. Wystarczy że w 2012 roku deficyt finansów publicznych będzie większy niż wzrost PKB a dług publiczny znowu dotknie konstytucyjnego progu 55%. Oznacza to niepopularne cięcia socjalne z mocy konstytucji. By temu zapobiec i spróbować zminimalizować skutki zaboru środków z 2-go filaru, rząd podjął decyzję o "natychmiastowej" potrzebie wydłużenia i zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.
Szkoda że zamiast tego nie likwiduje się niepotrzebnych obciążeń dla budżetu. Zwiększenie ilości urzędników administracji w ostatnich dwóch latach to wydatek ponad 7 mld zł rocznie. Wzrost podatku VAT o 1% to przychód jedynie 5mld zł. Podniesienie akcyzy i VAT-u nie mogło naprawić budżetu gdyż wystarczyło jedynie na utrzymanie armii nowoprzyjętych 80 tysięcy urzędników. Ktoś także musi zapłacić za obsługę gabinetów politycznych, premie dla managerów skutecznie budujących autostrady i stadiony, pokryć skutki sukcesu negocjacji cen gazu z Rosją, zapłacić za misję w Afganistanie itp.
Trochę socjotechniki rodzinnej. Premier (abstrachując od wysokości swoich zarobków) podkreśla także osobisty wymiar ciężaru reformy emerytalnej. Jak twierdzi: "Sam będzie miał tylko państwową emeryturę a żona przerwała pracę bardzo wcześnie" (link). W tle dyskusja z Pawlakiem o odpowiedzialności za słowa o fatalnym stanie systemu emerytalnego. Tym razem państwo ma postarać się zapewnić wypłatę jakichkolwiek świadczeń bez gwarantowania ich wysokości - zaprzeczenie reformy Buzka.
Fatalny stan finansów publicznych to niejedyna przyczyna obecnej reformy.
Donald Tusk zadeklarował gotowość wejścia do strefy EURO w 2015 roku. Utrzymanie surowych kryteriów (czteropaku) oznacza potrzebę utrzymania deficytu finansów publicznych poniżej 3%. Premier nieprzypadkowo przyłączył Polskę do Paktu Fiskalnego (nawet za cenę kompromitującej nieobecności Polski na zebraniach Paktu i grupy EURO). Dzięki temu łatwiej będzie zwalić odpowiedzialność za skutki cięć socjalnych na regulacje unijne.
Sprawa pożyczki NBP dla MFW pokazała jakimi kryteriami kieruje się rząd zaciągając międzynarodowe zobowiązania. Rząd naruszając niezależność NBP zwrócił się do Banku Centralnego o wyasygnowanie ponad 6 mld euro (pon. 22 mld zł) z rezerw NBP na ratowanie strefy Euro.
Decyzja o pożyczce do MFW była czysto polityczna ale NBP nie straci na tej pożyczce ani złotówki. Marek Belka z rozbrajającą szczerością miał (w rozmowie z prof. Szczerskim) przyznać że ewentualne straty NBP związane z pożyczką do MFW i tak pokryje ... Skarb Państwa (link).
Skarb Państwa czyli ... przyszli i nie tylko emeryci.
Sprawa OFE jest łudząco podobna do ACTY. Dziś premier przyznał iż ACTA w obecnym wymiarze to "ograniczenie wolności w Internecie". Czy przyznanie się do błędu oznacza wycofanie się z błędnych decyzji i wyciągnięcie konsekwencji wobec urzędników którzy zdecydowali o podpisaniu niekorzystnej umowy ?
Nic z tych rzeczy !
Premier od dawna skalkulował przyjęcie ACTA przez Parlament Europejski. Gdyby PE przyjęło umowę, łatwiej byłoby ją ratyfikować w polskim parlamencie.
Mimo dzisiejszych deklaracji o "braku racji ws ACTA" premier nie zamierza anulować polskiego podpisu pod umową.
Przyznanie się do winy pozostanie jedyną formą odpowiedzialności a heroiczna walka ze ... skutkami swoich działań - schizofrenicznym choć skutecznym sposobem na pokazanie pozytywnej determinacji rządu.
Parareforma emerytur to trzy pieczenie na jednym ogniu: ratowanie zdewastowanych przez rząd finansów publicznych i likwidowanie skutków zaboru środków z 2-go filaru, realizacja programu wejścia do strefy Euro oraz ... budowanie wizerunku europejskiego męża stanu przez Donalda Tuska.
Co do samego ACTA. Myślicie że przyznanie się premiera do błędu zamyka sprawę tej umowy ? Wręcz przeciwnie. Premier wielokrotnie podkreślał że i tak trzeba uregulować sprawę ochrony tzw własności intelektualnej w Internecie.
Tak samo jak ratyfikowanie ACT-y w Parlamencie Europejskim i na podstawie umów międzyrządowych miało zapewnić bezpieczeństwo wejścia umowy w życie - tak samo rząd PO znalazł furtkę przez którą i tak przepchnie niechciane przepisy. Projekt ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną jest tego najlepszym dowodem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości