Chorwaci powariowali z cenami. Wrócił spór o walutę euro

Redakcja Redakcja Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 19
W Chorwacji jest drogo jak nigdy. W kraju toczy się dyskusja nad odpowiednikami polskich "paragonów grozy". Na wysokie ceny zwróciła uwagę australijska blogerka, pytając "jak wy tu żyjecie?". Wielu Chorwatów upatruje powodów drożyzny w przyjętej niedawno walucie euro.

Ceny w Chorwacji: mleko za 13 zł, tuńczyk za 18 zł

Christina z Australii, która odwiedziła Chorwację, była zaskoczona cenami podstawowych produktów. Na opublikowanym wideo na Tik-Toku pokazała, że pół litra mleka kosztuje 3 euro, czyli ok. 13 zł. Za szampon trzeba zapłacić 8,55 euro (ok. 36 zł), a puszka tuńczyka to wydatek 4,29 euro (ok. 18 zł).

– Taksówkarz powiedział mi, że zarabia około 800 euro miesięcznie. Jak wy tu żyjecie? – zapytała, szczerze zdziwiona poziomem cen w porównaniu do lokalnych dochodów. I rozpętała burzę w Chorwacji.  


"Euro to był błąd"

Wideo szybko stało się viralem, zdobywając ponad 500 tys. wyświetleń i setki komentarzy – głównie od samych Chorwatów. Wiele osób przyznało, że sytuacja w kraju po wprowadzeniu euro znacząco się pogorszyła.

– Nie żyjemy, tylko próbujemy przetrwać – pisali. Inni dodawali: – Był to duży błąd, że przeszliśmy na euro. – Euro nas dobija. – Za kuny żyło się lepiej.

Chorwacja zastąpiła kunę wspólną walutą unijną 1 stycznia 2023 r. Od tamtego czasu mieszkańcy i turyści narzekają na wzrost cen, szczególnie w popularnych kurortach nad Adriatykiem. Część komentujących próbowała tłumaczyć sytuację właśnie kwestią położenia sklepów. Niektórzy sugerowali, że Christina mogła robić zakupy w punkcie nastawionym głównie na turystów.

– Mleko kosztuje 1 euro, prawdopodobnie byłaś w sklepie na wybrzeżu – oceniali. Rzeczywiście, ceny w nadmorskich miejscowościach, zwłaszcza na wyspach, potrafią być dużo wyższe niż w głębi kraju. Mimo zaskoczenia, internauci zachęcali turystkę do korzystania z uroków Chorwacji i skupienia się na pozytywnych aspektach podróży. A tych jest dużo, dlatego Polacy chętnie wybierają kraj nad Adriatykiem jako miejsce docelowe w czasie urlopów. 

Paragon grozy? 30 euro za obiad 

To nie pierwsza w tym sezonie relacja dotycząca kosztów życia w Chorwacji. Na początku lipca chorwacki bloger Krule opublikował nagranie, w którym pokazał paragon za obiad w miejscowości Sukošan. Za smażone kalmary z frytkami zapłacił 24 euro, a za piwo – 4 euro. Łącznie rachunek opiewał na 30 euro (ok. 127 zł).

– To są kalmary adriatyckie, nie mrożone. Frytki ręcznie krojone z ziemniaków z domowej uprawy. Duże i zimne piwo. Czy to jest drogo? Nie – przekonywał bloger.

Jego entuzjazmu nie podzielili jednak wszyscy. – 4 euro za piwo i 24 za porcję kalmarów to naprawdę nie jest tanio – skomentował jeden z użytkowników. Inni twierdzili, że takie relacje mają "oczerniać chorwacką turystykę".

Byliście w tym roku w Chorwacji? Jak oceniacie poziom cen w tym kraju? Zapraszamy do dyskusji. 

 

Fot. Makarska/Wikipedia

Red. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj19 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Rozmaitości