Negocjacje nad umową o stowarzyszeniu pomiędzy Unią Europejską i Ukrainą dobiegają końca. Warunkiem podpisania porozumienia przez Unię pozostaje sprawa uwolnienia byłej premier Julii Tymoszenko skazanej wyrokiem ukraińskiego sądu na 7 lat pozbawienia wolności. Tymczasem władze w Kijowie deklarują, że podpisanie umowy bez zawartej w niej perspektywy członkowskiej nie ma zbyt dużego znaczenia dla Ukrainy. Wydaje się, że na koniec ukraińsko-unijnych negocjacji obu stronom coraz mniej zależy na wyjściu z politycznego pata.
Prezydent Bronisław Komorowski z wizytą na Ukrainie, źródło:prezydent.pl
Stowarzyszenie to za mało
Ukraina i Unia Europejska zbliżają się do końca negocjacji nad umową stowarzyszeniową.Trwające ponad cztery lata rozmowy oficjalnie zakończone zostaną podczas szczytu Ukraina-UE, zaplanowanego na 19 grudnia br. w Kijowie. Decyzje o tym podjęły obie strony w piątek (11.11.2011) podczas 21 rundy negocjacyjnej w Brukseli. Drogę do podpisania umowy otworzyłozakończenie przed dwoma tygodniami rozmów na temat warunków utworzenia przez UE i Ukrainę pogłębionej i kompleksowej strefy wolnego handlu. Wciąż jednak nie jest pewne czy przygotowywany wspólny dokument zostanie podpisany.
Perspektywa podpisania umowy nie jest dla Ukraińców sprawą tak ważna, jak mogłoby się wydawać. – Potrzebna jest nam twarda deklaracja, że zakończyliśmy negocjacje. Sprawa parafowania nie jest tak istotna – powiedział Pawlo Klimkin, wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy, odpowiedzialny za prowadzenie rozmów z Unią. Wiceminister zdobył się również na żart stwierdzając, że podpisanie w ciągu jednego dnia każdej ze strony dokumentu liczącego 1800 stron będzie fizycznie niezwykle trudne.
Ukraiński premier, Mykoła Azarow, również nie wyraził spodziewanej satysfakcji z faktu kończącego się procesu negocjacyjnego. Powodem jest brak zgody Komisji Europejskiej na jeden z głównych postulatów strony ukraińskiej. – Nasza delegacja naciska, by umowa o stowarzyszeniu z Unią przewidywała perspektywę członkostwa Ukrainy w UE. Unia proponuje jednak inną formułę – powiedział szef ukraińskiego rządu. Jednocześnie Azarow dość realistycznie ocenił szansę ewentualnej akcesji Ukrainy do UE: – My wychodzimy z założenia, że umowa o stowarzyszeniu to historyczny dokument, który jeśli zostanie przyjęty będzie obowiązywał przez dłuższy czas, być może 10-15 lat.
Zobacz relacje w ukraińskim serwisie informacyjnym [ua]:
Zmianę podejścia władz Ukrainy w stosunku do podpisania umowy stowarzyszeniowej zaobserwować można od czasu ultimatum postawionego prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi na szczycie Partnerstwa Wschodniego. Obecni w Warszawie przedstawiciele Unii dali jasno do zrozumienia ukraińskiemu przywódcy, że umowa nie zostanie podpisana, jeśli z więzienia nie zostanie uwolniona Julia Tymoszenko. Dwa miesiące wcześniej była premier skazana została na karę 7 lat pozbawienia wolności, co jednoznacznie było odebrane przez europejską opinię publiczną za politycznie motywowaną egzekucję przywódczyni opozycji. Polscy mediatorzy wielokrotnie starali się przekonać ukraińskie władze o szkodliwych dla Ukrainy skutkach tego procesu, jak chociażby w trakcie spotkania prezydenta Bronisława Komorowskiego z Janukowyczem na Helu oraz podczas konferencji Jałtańskiej Strategii Eurpejskiej (YES) z udziałem byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Pozostawienie Tymoszenko w więzieniu wydaje się jednak dla ukraińskich władz ważniejsze od szybkiego podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią. Wyeliminowanie liderki opozycji z życia politycznego dla Kijowa okazuje się warte odłożenia w czasie podpisania porozumienia z UE. W wywiadzie udzielonym ukraińskiej telewizji po odwołaniu przez unijnych dyplomatów wizyty ukraińskiej głowy państwa w Brukseli Wiktor Janukowycz jasno dał do zrozumienia, że sprawa perspektywy członkowskiej w umowie stowarzyszeniowej jest dla Ukrainy bardzo ważna. –Mam wrażenie, że jesteśmy jak ubodzy krewni, że się wpraszamy, a nikt nas nie chce. (…) Powiedziałem (Komisji Europejskiej – dop. aut.), że jeśli nie jesteście dziś gotowi do podpisania umowy (stowarzyszeniowej), to możemy poczekać – obwieścił prezydent Janukowycz.
Zobacz wywiad z Wiktorem Janukowyczem [ua]:
Europejski spór o Ukrainę
Polska dyplomacja nie ustaje jednak w staraniach o zwieńczenie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej podpisaniem umowy z Ukrainą. Kilka dni temu (10.11.2011), podczas posiedzenia zarządu YES w Warszawie (z gościnnym udziałem premiera Donalda Tuska) eksprezydent Kwaśniewski wykorzystał spotkanie do przypomnienia Ukraińcom o warunkach, jakie zobowiązali się spełnić. - Znaleźliśmy się w takim momencie, w którym z jednej strony dokumenty są przygotowane i możliwe do podpisania, a z drugiej strony bez jakiegokolwiek ruchu ws. Julii Tymoszenko, czy spełnienia części z obietnic, które były już wypowiadane przez najwyższych przedstawicieli Ukrainy, podpisanie będzie niemożliwe – zaznaczył polski polityk. – Wiktor Janukowycz zdaje się grać na zwłokę, licząc że Kijów okaże się ważniejszy dla Brukseli niż odwrotnie. (…) Jeśli ukraińskie władze sądzą, że można w tej swojego rodzaju „rosyjskiej ruletce” wytrwać do końca, to może się to skończyć porażką - oświadczył Kwaśniewski. Dodał przy tym, że Unia jest zbyt zajęta własnymi sprawami, by pozwalać sobie na dyplomatyczne gry z Ukrainą.
Jeden z unijnych dyplomatów tłumaczy zwłokę Ukrainy w wypełnianiu żądań Unii przyjętą przez Kijów postawą negocjacyjną w rozmowach z Brukselą: – Ukraińcy myślą: „lepiej poczekać i zyskać jeszcze trochę. Skoro jeszcze nie wszystko zostało zdecydowane, to nic nie jest przesądzone”. Oni wiedzą, że w UE nie ma konsensusu w sprawie rozszerzenia. Dlatego stawiają sprawę na ostrzu noża. A to może zamrozić całość rozmów. Jak informuje serwis EUobserver – „Twarda linia Wiktora Janukowycza (w sprawie dodania adnotacji o perspektywie członkowskiej w umowie stowarzyszeniowej) może stać się pretekstem do zerwania rozmów. To da mu wolna rękę do umocnienia władzy w kraju i skoncentrowaniu się na relacjach z Rosją”.
Obecne władze Ukrainy doskonale zdają sobie sprawę z konsekwencji grania na czas w rozmowach z Unią. W związku z tym sprawa dodania „perspektywy członkowskiej” do umowy stowarzyszeniowej może być jedynie dyplomatycznym wybiegiem tłumaczącym niepowodzenie w negocjacjach z unijnym partnerem. Bagatelizowanie kwestii parafowania umowy z UE stanowi sposób na uratowanie twarzy władzy w Kijowie przed własnym społeczeństwem w sytuacji, gdy Bruksela odmówi jej podpisania ze względu na „sprawę Tymoszenko”. Ogłoszone w zeszłym tygodniu (10.11.2011) kolejne oskarżenia wobec Tymoszenko (tym razem w sprawie ukrycia dochodu ponad 165 mln dolarów i niepłacenia podatków w wysokości 47 mln hrywien) potwierdzają główny cel Janukowycza – całkowite zniszczenie głównego rywala politycznego.
Szefowie polskiego i ukraińskiego MSZ - Radosław Sikorski i Konstantyn Hryszczenko, źródło: PolandMFA photostream flickr.com
Podpisanie umowy nie gwarantuje jej szybkiego wejścia w życie. Aby tak się stało konieczna jest ratyfikacja porozumienia przez wszystkie 27 państw Unii. Wiadomo już, że przynajmniej kilka krajów otwarcie deklaruje wykorzystanie tego warunku do zablokowania porozumienia. Z pewnością fakt ten w dużej mierze przyczynił się do zarzucenia europejskiego kierunku w polityce zagranicznej Kijowa i stonowania entuzjazmu z faktu zakończenia negocjacji nad umową. Nieprzychylna postawa niektórych z członków Unii wobec zbliżenia Ukrainy do Europy miała w tym swój niemały udział. Jak pokazał szczyt Partnerstwa Wschodniego, liderem tego obozu jest Francja. Niedawno francuski ambasador w Kijowie, Jacques Faure,rozważał możliwość wprowadzenia sankcji wobec Ukrainy ze strony jeśli nie Unii, to samej Francji. W podobnym tonie wypowiedziała się Cornelia Pieper, wiceminister spraw zagranicznych Niemiec, która oczekuje od Ukrainy – uznania europejskich wartości i ruchu w kierunku demokracji. Dla tych państw, priorytetowo traktujących stosunki z Rosją, sprawa Tymoszenko jest wymarzonym pretekstem. Nie należy mieć wątpliwości, że w krytyce Janukowycza często wcale nie obrona byłej premier i demokracji jest najważniejsza. W tej atmosferze giną głosy innych krajów opowiadających się za integracją Ukrainy z Unią, jak chociażby niedawna wypowiedź wiceministra spraw zagranicznych Łotwy, Andrisa Teikmanisa: – Jesteśmy rzeczywiście zainteresowani w przybliżaniu Ukrainy do Europy. Ten proces zdecydowanie zwiększa bezpieczeństwo Unii Europejskiej.
Dziś, 15 listopada, we Wrocławiu podczas uroczystości 200-lecia Uniwersytetu Wrocławskiego spotykają się prezydenci Polski, Ukrainy i Niemiec. Jest to jedna z ostatnich okazji do rozmów Bronisława Komorowskiego i Christiana Wulfa z Wiktorem Janukowyczem na temat aresztowania Julii Tymoszenko i przekonania ukraińskiego przywódcy do „europejskiego wyboru” Ukrainy. Powodzenie w realizacji tego celu będzie jednym z głównych kryteriów oceny polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Podpisana umowa stowarzyszeniowa pomiędzy Unią i Ukrainą świadczyć będzie o wadze polskiego głosu na forum Unii Europejskiej i skuteczności polskiej dyplomacji w sprawach wschodnich.
autor: Krzysztof Nieczypor
Tekst ukazał się na stronie Eastbook.eu - Portal o Partnerstwie Wschodnim
Inne tematy w dziale Polityka