EdithKulpienski EdithKulpienski
305
BLOG

Śmierć puka dwa razy

EdithKulpienski EdithKulpienski Rozmaitości Obserwuj notkę 35

W chwili, gdy życie i śmierć splatają się w delikatnym tańcu, doświadcza się tajemniczego stanu, znanego jako śmierć kliniczna. Jest to moment, w którym serce przestaje bić, oddech ustaje, a ciało zanurza się w ciszy i nicości.

W tym stanie granice między światem doczesnym a tym nieznanym zlewają się w jedno. Osoba, doświadczająca śmierci klinicznej, jest jakby w zawieszeniu, oddzielona od ciała, unosząca się w przestrzeni między światami.

Dostępne opisy tych doświadczeń są różnorodne. Niektórzy mówią o uczuciu, jakby oddalali się od swojego ciała, obserwując całą sytuację z pewnej odległości. Inni opisują wizje jasności, światła czy tunelu, który prowadzi do nieznanego miejsca. Często towarzyszą im uczucia spokoju, euforii, miłości i zrozumienia.

W tych chwilach czas staje w miejscu, a świadomość rozszerza się poza ziemskie ograniczenia. Osoby, które przeżyły śmierć kliniczną, często mówią o głębokich przemyśleniach, które miały miejsce w tamtym stanie. Przeżywają swoje życie w retrospekcji, widząc jego sens i znaczenie w szerszym kontekście.

Dzięki postępowi medycyny i technologii istnieją metody rewitalizacji, które przywracają funkcje życiowe, a śmierć kliniczna nie jest trwała. To moment, w którym osoba powraca do świata żywych, z odnowioną perspektywą i głębokim zrozumieniem tego, co jest po drugiej stronie.

Śmierć kliniczna jest tajemniczym miejscem rozgraniczenia między życiem a śmiercią, które wciąż pozostaje nie do końca zrozumiane. Opisywane przeżycia są subiektywne i zależą od indywidualnego doświadczenia. Są one jak migawki z nieznanej rzeczywistości, które wzbudzają pytania i odkrywają głębsze warstwy naszego istnienia.

Choć nauka stara się wyjaśnić te doświadczenia, nadal pozostaje wiele niewiadomych. Śmierć kliniczna jest jak lukier na tajemniczym ciastku życia, które rozpuszcza się na naszych językach, pozostawiając smak niewytłumaczalnej rzeczywistości. I takimi były moje doświadczenia.

Gdy miałam niespełna 18 lat, poczułam się bardzo źle w szkole, musiałam przestraszyć nauczycieli, ponieważ wysłali mnie w środku lekcji do domu. Prawdę mówiąc, myślałam, że coś zjadłam, co mi zaszkodziło i wywołało straszny ból brzucha. W domu nie zastałam nikogo, więc wzięłam 2 pabialginy i się położyłam.  

Nad ranem następnego dnia obudził mnie chłód w pokoju. W ciemnościach zawieszona pomiędzy snem a jawą doświadczyłam spotkania, które poruszyło moje serce i duszę. Była to chwila, która przekroczyła granice mojego zrozumienia, zostawiając mnie z pytaniem, czy to sen, czy rzeczywistość.

To właśnie w tej niezapomnianej chwili, moja zmarła babcia pojawiła się przed moimi oczami. Otworzyłam je, a przede mną pochylała się jej drobna, przygarbiona postać, ta sama, która przytulała mnie z miłością w dzieciństwie. To dziwne, ale ucieszyłam się z jej widoku, jej oczy były przepełnione miłością i troską.

Ogarnęło mnie wzruszenie, gdy spojrzałem w jej oczy, w których tkwiła niezwykła mądrość. W tym jednym spojrzeniu zawarta była cała jej miłość, troska i opieka, które mi towarzyszyły w dzieciństwie. Słowa nie były potrzebne, ponieważ wiedziałam, że przyszła, aby mnie ostrzec przed grożącym mi niebezpieczeństwem.

Nasze spotkanie było jak most pomiędzy światem doczesnym a tym, który przekracza granice naszej percepcji. Zrozumiałam, że to było więcej niż tylko sen czy halucynacja. Było to połączenie z tą częścią mnie, która jest wieczna, która przetrwa poza granicami naszego ziemskiego bytu, moją duszą.

Dzięki naszemu spotkaniu, które wydawało się tak bardzo nierealne, przeżyłem. Gdy zniknęła, poczułam ostry ból w brzuchu. Ostatkiem sił dotarłam do pokoju siostry, która zawiozła mnie na pogotowie, a tam po wstępnych badaniach zostałam skierowana na ostry dyżur do szpitala, gdzie lekarze podjęli decyzję o natychmiastowej operacji. Okazało się, że miałam rozlane zapalenie otrzewnej i ostre zapalenie wyrostka, ponadto w trakcie operacji doszło do zatrzymania krążenia, wywołanego jego niewydolnością. 

Przestałam oddychać na kilka minut, moje serce przestało bić, jednak lekarze nie poddawali się, zwłaszcza jeden, który w pewnym momencie, powiedział do mnie, że wszystko będzie dobrze. Po wybudzeniu proces leczenia przebiegał bez większych niespodzianek. Gdy mnie wypisywano, bardzo chciałam podziękować lekarzowi, którego słowa dały mi siłę do walki. Nikt go jednak nie pamiętał, patrzono na mnie z nieukrywanym zdziwieniem i kwitowano moją opowieść, że chyba o nim śniłam. Do dziś pamiętam jego głos i twarz. Czyżby mi się rzeczywiście przyśnił?! 

A może to kolejny gość, który uratował mi życie?! I rzeczywiście, tak jak obiecał, wszystko wróciło do normy. Po tych zdarzeniach już nie śmieszyły mnie opowieści o duchach. Wierzę, że każdy z nas ma swoich aniołów stróży. Zaczęłam postrzegać inaczej cud życia i czym jest śmierć, zrozumiałam też, że miłość i więź, które łączą nas z naszymi bliskimi, są wieczne i niezniszczalne.

Teraz, z tą świadomością, kroczę przez życie z nową siłą i zrozumieniem. Wiem, że nawet po śmierci, miłość i więź nadal istnieją. Moja babcia obudziła mnie nie tylko ze snu, ale również do głębszej prawdy i duchowej odnowy. Wierzę, że prawdziwe życie czeka nas po śmierci, a tu na Ziemi to próba naszego człowieczeństwa. To od niej zależy, do jakiego świata trafimy po śmierci.

To nierealne spotkanie stało się dla mnie rzeczywistością, pozostając w moim sercu, jako dar i przypomnienie, że istnieje coś większego, co przekracza granice tego ziemskiego wymiaru. I choć nie potrafię tego w pełni zrozumieć, jestem wdzięczna za to doświadczenie, które na zawsze pozostanie ze mną.

Z pewnością znajdą się sceptycy, którzy będą ze mnie kpić, ale ja wiem, co przeżyłam i jest mi obojętne, co ktoś o tym myśli.


Źródło

Zdjęcie Google 

Jestem osobą, która chce być obiektywną w dzisiejszym absurdalnym świecie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości