El Ohido Siluro El Ohido Siluro
917
BLOG

Gambit ?

El Ohido Siluro El Ohido Siluro Rozmaitości Obserwuj notkę 51

No i mamyNEWSA !

 

www.tvp.info/informacje/swiat/radiolatarnie-na-lotnisku-ulegly-awarii/1854298

 

 

Pojawia się "przeciek" ze śledztwa. Druga radiolatarnia "mogła przerywać"... I w tym momencie zaczyna być jasne po co była urządzona ostatnia maskarada w wykonaniu MAK pod przewodnictwem T. Anodiny i z czynnym udziałem "naszego człowieka" od wypadków lotniczych.

Nie napisałem o tym wcześniej, bo brakowało mi ostatniego elementu tej układanki (który to teraz nam się objawił), ale od chwili obejrzenia tej kuriozalnej konferencji prasowej MAK w której podano opinii publicznej informację, że samolot prawie dotknął ziemi lecąc na autopilocie - zastanawiałem się czy MAK strzelił sobie samobója? Przecież taka informacja (najprawdopodobniej zgodna z "bieżącą" zawartością czarnych skrzynek, a niewykluczone, że również z prawdą materialną) była ewidentnym potwierdzeniem tezy o fałszywym i błędnym naprowadzeniu samolotu (czyli meaconing i kombinowanie przy sygnałach z radiolatarni).

Zadawałem sobie pytanie: Dlaczego MAK ujawniając takie informacje nie wyciąga z nich naturalnych i natychmiastowych wniosków, jakimi są te o błednym naprowadzeniu, tylko cały czas bredząc o systemie szkolenia pilotów sonduje opinie publiczną, a mianowicie to, w jaki sposób zostanie przez nią przyjęte takie rozstrzygnięcie, jakie lansowano ostatnio, czyli "generał Błasik denerwujący załogę i doprowadzający ją do samobójstwa".

Teraz wszystko stało się jasne. Podanie informacji o podchodzeniu na automatycznym pilocie prawie do samego końca było przygotowaniem gruntu medialnego pod kolejną informację, którą wszyscy zaczęli już uznawać za oczywistą po konferencji MAKu. Z jedną drobną modyfikacją. Modyfikacja polega na zamianie "celowego i zamierzonego błędnego naprowadzenia", czyli działania umyślnego - na "awarię radiolatarni", czyli działanie nieumyślne (lub nawet siłę wyższą - vis major).

Brawo! Świetna zagrywka! Rzeczywiście tego co działo się 10 kwietnia nad Smoleńskiem nie da się wytłumaczyć "załogą i psychologiem", nawet "generał" nie zamknął ust społeczeństwu. W świetle mnogości dowodów poszlakowych i zwyczajnej logiki organizatorzy "katastrofy" postanowili ustąpić pola i dać opinii publicznej to, czego domagała się ona od samego początku! RADIOLATARNIA MOGŁA PRZERYWAĆ! - koń by się uśmiał...

Zagranie jest o tyle sprytne, że uznanie tej tezy za prawdziwą mogłoby logicznie wyjaśnić przebieg katastrofy do momentu zderzenia samolotu z ziemią (też nie do końca, sama awaria radiolatarni to za mało), ale nie daje szans na pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności. Cóż z tego, że znajdzie się kozła ofiarnego, który odpowiedzialny był za serwis i nadzór techniczny nad urządzeniami lotniska i posadzi go do "więźnia", gdy prawdziwe przyczyny "katastrofy" będą cieszyć się zdrowiem, wolnością i kolejnymi urzędami?

Zatem scenariusz aktualnie sondowany ze względu na łatwość "wchłonięcia" przez społeczeństwo, to:

AWARIA RADIOLATARNI POŁĄCZONA Z  BŁĘDEM  I  ZŁAMANIEM  WSZELKICH  PROCEDUR  BEZPIECZEŃSTWA PRZEZ ZAŁOGĘ.

A zatem mamy kolejny tzw.: nieszczęśliwy zbieg okoliczności !!! ;-)

 

 

 

Zadam tylko pytanie retoryczne strategom od "organizatorów katastrofy":

Jak zamierzacie wytłumaczyć to co działo się od momentu, gdy samolot już znalazł się na ziemi? Jak wytłumaczycie strzelaninę (czy może raczej polowanie) na miejscu tragedii? Jak wytłumaczycie krater - lej w ziemi - po wybuchu i czarne pogorzelisko akurat w miejscu gdzie znalazł się przedział pasażerski po awaryjnym lądowaniu?

Może spróbujecie w ten sposób, że po nieszczęśliwym zbiegu okoliczności jakim było "przerywanie radiolatarni" miał miejsce kolejny nieszczęśliwy zbieg okoliczności, a to taki, że samolot podczas awaryjnego lądowania trafił akurat na szczególne miejsce.. Mianowicie w tym niepozornym zagajniku koło lotniska Siewieryj pewien znany polski(?) reżyser kręcił kolejny film o historii tamtych ziem, a polska delegacja ze swoją "katastrofą" nieszczęśliwie trafiła na plan filmu w momencie gdy kręcono sceny batalistyczne...

Bo kwestia zaginionych elementów samolotu, które widać na filmiku 1:24, a które zaginęły podczas "czynności (...)" (i dlatego nie zostały już pokazane w "zrekonstruowanym" Tupolevie na tej pamiętnej konferencji) wyjaśniliście już dawno. Okoliczni mieszkańcy wzięli je sobie na pamiątkę, żeby sprzedać za EURO. Zanieśli je sobie do stodoły. Na plecach...

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (51)

Inne tematy w dziale Rozmaitości