Trzeba przyznać, że "na odcinku drogownictwa samorzady odnoszą sukcesy", nieprawdaż? / Mat. Google
Trzeba przyznać, że "na odcinku drogownictwa samorzady odnoszą sukcesy", nieprawdaż? / Mat. Google
el.Zorro el.Zorro
194
BLOG

Szydłowanie Polaków na paliwie.

el.Zorro el.Zorro PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Nadchodzą skutki rozrzutnej polityki rządów PiS.

Na początek zdrożała żywność, teraz kolej na paliwa.


Premier Szydło, zanim została premierem Polski, doprowadziła na skraj bankructwa gminę Brzeszcze, uprawiając dokładnie takie same dyletanctwa i szalbierstwa, jak podczas rządzenia Polską.

W skrócie ten zabójczy proceder sprowadzają się do tego, że najpierw obiecuje durnym Polakom klasyczne „złote góry”, co pozwala wygrać wybory z każdym odpowiedzialnym konkurentem, który nie ma odwagi sadzić aż tak monstrualne brednie i obietnice bez pokrycia. A kiedy już zdobędzie władzę, zaczyna wdrażać swoje poronione pomysły, nie bacząc na taki drobiazg, ze nie ma zabezpieczonego budżetu na swoje pomysły, niektóre nawet dobre.

Potem jednak nadejść musi nieuchronne, czyli powiększająca się „dziura budżetowa” i rozpaczliwe próby jej zasypania nowymi podatkami.

Co gorsza, premier Szydło powierzyła finanse Polski klasycznemu szalbierzowi, czyli kreatywnemu „władcy Excela”, który potrafi tak pogrupować przychody i wydatki, aby końcowa krzyżówka się bilansowała, co wcale nie oznacza, że bilansuje się per saldo budżet państwa!

Ale arytmetyka jest bezlitosna i ma w pogardzie nawet błogosławieństwa guru Rydzyka.

Do czasu reformy samorządowej, autorstwa Styropianowego Ethhhossssu, czyli tej samej ferajny nieodpowiedzialnych półgłówków, skupionej wokół ówczesnego premiera Mazowieckiego, która, na przykład, zamieniła takim zatwardziałym i psychopatycznym mordercom, co pan Trynkiewicz, często wielokrotne kary śmierci, na 25 lat więzienia, finanse państwa Polska były przejrzyste, choć dalekie od oczekiwań społecznych.

Był jeden budżet, nad którym czuwał minister finansów, który był w stanie precyzyjnie określić ile i na jaki cel wydano publicznych pieniędzy!

Ale po reformie samorządowej pojawiło się kilka równoległych budżetów, nad którymi praktycznie nikt nie ma skutecznej kontroli.

Swoje budżety mają: dzielnice, gminy, powiaty województwa i regiony, oczywiście obok budżetu centralnego.

Co roku więc trwa w Polsce radosna sufitologia stosowana, bo nikt nie dba o to, z czego i czy w ogóle będą realizowane tak zwane zadania rządowe, w tym tak ważne jak: utrzymanie szkół, placówek kulturalnych, wydolności systemu dróg lokalnych, stanu lokalnej infrastruktury, itp., itd. Zwykle dla samorządowców „chłopcem do zabierania funduszy” są wydatki na utrzymanie i budowę dróg lokalnych, zwłaszcza takich, z których nie korzystają lokalni kacykowie lub proboszczowie. Zwykle interweniuje się dopiero wówczas, kiedy dziura w jezdni lub moście uniemożliwia płynną jazdę, albo ktoś ważny wystawi gminie rachunek za zniszczony pojazd.

Tymczasem durni Polacy płacą wiele quasi podatków, o których nawet nie mają pojęcia!

Na przykład, płacimy znaczący podatek od kupowania płynów w plastikowych butelkach PET, które wyparły opakowania szklane. W teorii, pobierana od każdej butelki PET opłata recyklingowa powinna być zwracana, analogicznie jak ma to miejsce w przypadku zwrotnych opakowań szklanych, jeśli klient dostarczy ją do sprzedawcy po opróżnieniu z zawartości. Tyle tylko, że NIKT w Polsce nie skupuje detalicznie wykorzystanych opakowań PET! A i hurtowe ilości odpadów PET trudno spieniężyć!

Nie przeszkadza to jednak samorządom nakładać niemałego haraczu na odbiór nawet posegregowanych śmieci, mimo że nieźle zarabiają na recyklingu posegregowanych śmieci i odpadów.

Również paliwa płynne są obarczone niemałym haraczem, w skład którego wchodzi taki składnik, jak „Opata paliwowa” w wysokości 3%!

Generalnie cena samej benzyny w benzynie na stacjach paliwowych, to raptem 41,8%, reszta to haracz zdzierany prze Fiskusa. Zaś wspomniane 3% opłaty paliwowej w 80% idzie na utrzymanie dróg, w tym płatnych odcinków autostrad i dróg objętych e-mytem „viaTOLL”, a 20% na utrzymanie szlaków kolejowych, bo wyadomo, kierowcy samochodów i motocykli czasem w Polsce korzystają z torowisk PKP.

Konkludując, jest tajemnicą Poliszynela, że w tak zwanej Polsce B, w której brakuje przemysłu, a nawet jeśli jest, to zwykle jest on w rękach „rolników”, płacących śmiesznie niskie podatki, w porównaniu z płaconymi w systemie PIT i CIT, mimo często dochodów liczonych w milionach złotych rocznie, są bardzo poważne problemy z wypłacaniem zasiłków z programu „500+”, zaś zasiłków i rent społecznych nie wypłaca się wcale już od połowy roku, z powodu braku środków w samorządowej kasie.

Natomiast pieniędzy na utrzymanie infrastruktury drogowej zwykle starcza na utrzymanie w wymaganej kondycji jedynie drogo dojazdowej do kościoła i plebanii oraz drogi łączącej samorządowego włodarza i radnych z urzędem gminy, tudzież powiatu.

Wprawdzie są fundusze unijne, ale większość gmin NIE MA ŚRODKÓW NA WKŁAD WŁASNY, a tym bardziej, nie ma zdolności kredytowej.

W ostateczności, akcyza w wysokości kolejnych 3% na potrzeby utrzymania dróg lokalnych na przyzwoitym poziomie technicznym byłaby do zaakceptowania, GDYBY NAPRAWDĘ NA TEN CEL BYŁABY PRZEZNACZANA!

Jednak istnieje realna obawa, że ten, kolejny już trybut, nie zostanie spożytkowany na poprawę jakości lokalnych szlaków, ale NA PODWYŻKI UPOSAŻEŃ samorządowych sitw i koterii, którym premier Szydło, z początkiem roku 2017, przyznała samorządowy wyrobnikom znaczące podwyżki uposażeń, często za samo przychodzenie do pracy lub utrudnianie życia utrzymujących ich podatników.

Co do okazania było. Amen.


Zorro


el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka