Noworoczne zalecenie dla genseka Kaczyńskiego. / Fot. Google
Noworoczne zalecenie dla genseka Kaczyńskiego. / Fot. Google
el.Zorro el.Zorro
486
BLOG

Polskie wtopy i obsuwy Anno Domini 2017.

el.Zorro el.Zorro Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Również dla rządów PiS, dzień bez wtopy lub obsuwy

jest dniem bezpowrotnie straconym!

        Mając na uwadze tę „oczywistą oczywistość”, że po kaczej opryczninie można się spodziewać każdego możliwego, a nawet niemozolącego nieprzemyślanego działania, z publikacją Zorro wstrzyma się do dnia 1 stycznia, bo nuże coś jeszcze zdołają odwinąć, na tyle doniosłego, że powinno się znaleźć na rocznej liście topów wtop i obsuw.

    Pierwsze miejsce nie podlega dyskusji!

To bezprecedensowe i to na skalę światową, działania ministra Waszczykowskiego, powołujące do życia nowe państwo, o nazwie San Escobar.

Jakby kto miał krótką, albo wybiórczą pamięć, ekscelencja minister Waszczykowski raczył był poinformować upierdliwego żurnalistę, że odbył ponad 20 spotkań z dyplomatami różnych państw, a przyciskany których, obok Belize, wymienił, dokładnie, San Escobar, czyli podmiot Prawa międzynarodowego identyczny co Nibylandia albo Wyspy Bergamuta.

Potem nieszczęsny oberstyplomatoł Rp tłumaczył się przemęczeniem wielogodzinnymi podróżami, nie mniej news poszedł w świat, a wkrótce w przestrzeni wirtualnej POWSTAŁO powołane przez ekscelencje ministra Waszczykowskiego państwo, ze wszystkimi atrybutami suwerennemu państwu przynależnymi, niestety, jak można sobie pooglądać na oficjalnych jego stronach, rządy w nim sprawuje dyktator, wyglądający jak skrzyżowanie Jarosława Kaczyńskiego z towarzyszem „Che” Guevarą de la Serna.

Co tu dywagować, ekscelencja Waszczykowski znokautował konkurencję już na starcie 2017 roku, niczym Wojciech Fortuna pierwszym skokiem na olimpiadzie w Sapporo.

    Drugie miejsce zapewnił sobie druh minister Macierewicz, któremu laur należy się za tak zwany całokształt dokonań.

W czasach normalnych i w państwach rządzonych przez ludzi poczytalnych, ktoś taki jak druh Antoni Macierewicz, ministrem mógłby być JEDYNIE w tak zwanym pensjonacie bez klamek, obok innych wybitnych postaci, takich jak Napoleon Bonaparte, ale dla większości Polaków minister poczytalnym być nie musi, wystarczy, że ma błogosławieństwo Nadojca Dyrektorissimusa Rydzyka, któren błogosławi wszystkim, jeśli tylko gorliwie dbają o stan finansów jego radiomaryjnego imperium.

Owoż latoś druh minister Macierewicz żwawo ruszał kopyta, a dokładniej z opony, czego efektem był „dzwon” w wiozącej jego radiomaryjność z komercyjnej imprezki u mentora, trzęsącego Episkopatem Polskim i mającego zalecenia co do pełnienia posługi kapłańskiej kolejnych dwóch papieży w głębokiej pogardzie.

Druha Macierewicza NIC NIE TŁUMACZY z odpowiedzialności osobistej za piracką i wariacka jazdę jego kolumny i doprowadzenia do poważnej kolizji drogowej, bo wszystko na to wskazuje, że kierujący pojazdami żołnierze, wykonywali jego rozkazy!

Najlepszym, dowodem na OSOBISTĄ odpowiedzialność Antoniego Macierewicza za doprowadzenie do bogatej kolizji drogowej niech będzie udokumentowane nagraniem podziękowanie dla kierowców, którzy zdążyli, na czas rozpoczęcia rydzykobojnego nabożeństwa w Toruniu, a wedle dokumentów, musieli pokonać trasę: centrum Warszawy-Toruń ze średnią prędkością ponad 160 km/h, co z kolei oznacza, że MIEJSCAMI musiano posuwać w okolicach 200 km/h, co z kolei, wedle obowiązujących przepisów, jest powodem do zatrzymywania winowajcy Prawa Jazdy, a w Kodeksie karnym stanowi już PRZESTĘPSTWO opisane jako: „spowodowanie zagrożenia dla życia i zdrowia w ruchu lądowym”

Niestety, w drodze powrotnej sprawiedliwy Bóg nie posłuchał nadojca Rydzyka, więc ledwo z piskiem opon kolumna opuściła rogatki Torunia, (druh Macierewicz znowu był spóźniony, tym razem na akt wazeliniarstwa dziennikarzy wobec genseka Kaczyńskiego), pędzący na złamanie zderzaków gapcio wjechał w kufer limuzyny swojego wodzunia, za co teraz przyjdzie mu pewnie beknąć, bo druh Macierewicz nawet nie kiwnie paznokciem aby podpadziochę ze szponów prokuratora wyswobodzić.

Kolejną obsuwę na polu obsługi samochodów zaliczył, jako szef MON, druh Macierewicz podczas „gospodarskiej wizyty”, jaka raczył był odbyć na pobojowisku obozu harcerskiego, jakie po sobie zostawił szkwał, który latem nawiedził Bory Tucholskie.

Trzeba tu przyznać, że druh minister Macierewicz jednak się uczy na błędach!

Po obsuwie pod Toruniem, przesiadł się z samochodów na helikopter i od tego momentu „nawiedza” z powietrza, ale, niestety, wyraźnie ma odrazę do pieszych wędrówek. Tak więc mimo, że miejsce lądowania śmigłowca od zdewastowanego szkwałem obozowiska dzieliło raptem mniej niż 500 metrów, druh minister zaordynował sobie samochód, oczywiście terenowy. Niestety, kierujący nim żołnierz WYRAŹNIE nie odrobił treningu z jazdy po drogach polnych, więc na pierwszym zakręcie zakopał się w błocie, i gdyby nie pomoc miejscowych „cywilów”, ku radości wielu, pewnie tkwiłby do dziś w tym miejscu, bowiem nie uchodzi, aby ktoś tak ważny jak Antoni Macierewicz, brukał sobie nogi pieszymi wędrówkami poza miejscem pracy lub zakwaterowania, ewentualnie w obrębie kościoła.

Aby pozostać przy wątku technicznym, niedawno druh Macierewicz wdał się w przepychankę z obstawa prezydenta Dudy, z którym od roku jest na wojennej ścieżce, w efekcie której doszło do bezprecedensowej akcji naprawczej podczas lotu maszyny typu Hercules, w której to, po rozszczelnieniu się drzwi, pilot musiał ratować sytuację przy pomocy sznurka, a być może tasiemki ze służbowych spodenek ogólnowojskowych, za pomocą którego to środka zabezpieczył drzwi na tyle, aby móc wrócić na lotnisko.

Jak to było możliwe, że w liczący kilka tysięcy kilometrów rejs wysłano niesprawny samolot?!

Lecący nim BOR-owiki i tak maja szczęście, że samolot „Hercules” zaprojektowano i zbudowano jako transportowiec wsparcia wojsk frontowych, więc znosi o wiele więcej uszkodzeń, od zwykłych maszyn. (Zawsze pole zrzutu może się znaleźć pod ostrzałem, więc i sam samolot może coś zainkasować, a dobrze byłoby, gdyby wrócił z misji). Gdyby lecieli maszyną wywodzącą się z samolotów rejsowych, rozszczelnienie spowodowane awarią drzwi, pewnie zakończyłoby się, w najlepszym przypadku, powstaniem sporych rozmiarów dziury w poszyciu i prawdopodobnie wyssaniem tych nieszczęśników, którzy w pobliżu niej podróżowali.

Ale druh minister Macierewicz ma też na koncie o wiele bogatszy, oczywiście w koszta, sukces polityczny! Chodzi oczywiście o równie pokazowe, co kretyńskie i szkodliwe dla Polskiej Racji Stanu, pisząc wulgarnie, udupienie kontraktu z Airbusem na zbudowanie w Polsce wytwórni tych maszyn!

A wszystko to w imię bezkrytycznego i ordynarnego wazeliniarstwa wobec powiązanych z CIA kanalii z koncernu Lockheed-Martin, którzy przejęli koncern Sikorsky i którzy mają w Mielcu niewielką manufakturę, (trudno to nazwać nawet fabryczką), wytwarzającą elementy skorup do zabytkowych dziś śmigłowców UH-60. (Można je łatwo strącić za pomocą byle jakiego granatnika p.panc).

Kiedy zrywano kontrakt z Airbusem, druh minister zapewniał, że PIERWSZE śmigłowce, UH-60 Black Hawk, pojawią się na wiosnę 2017 roku A ZMONTOWANE W Mielcu, końcem jesieni mijającego roku. Nic w takim tempie dostaw dziwnego, bo UH-60 i to w wielu odmianach, są wytwarzane od lat 80 XX wieku, więc, jak mawiają Jankesi non problem!

Ale siurpryza nastała wkrótce po zerwaniu kontraktu z Airbusem, bo wredni Jankesie bez ogródek stwierdzili: „śmigłowce UH-60 są i pozostaną produktem made in USA, więc ich montaż i montaż wyposażenia pokładowego pozostanie na obszarze USA”, a to z kolei oznacza, że poza uciążliwymi dla środowiska etapami, takimi jak wytwarzanie z bardzo toksycznych żywic syntetycznych elementów poszycia, lukratywne etapu produkcji tych maszyn pozostaną poza zasięgiem durnych Polaków, rządzonych przez PiS-manów o nienachalnej inteligencji, albo zaprzedanych interesom Hu... (WRÓĆ!) Wuja Sama.

    Trzecie miejsce, należy się ministrowi Szyszce. (Dla jaj, profesorkowi od lasów).

Owoż rzeczony profesorek i ponoć ceniony działacz na rzecz ekologii, postanowił unicestwić ostatnią w Europie ostoję PUSZCZY PIERWOTNEJ, jaka porastała Europę środkową jeszcze za czasów króla Kazimierza Wielkiego!

Tym samym postanowił położyć definitywny kres planom Wielkiego Łowczego III Rzeszy Hermana Goringa, (TEGO Hermana Goringa), który planował na bazie Puszczy Białowieskiej odtworzyć dawną florę i faunę Europy Środkowej, aby przyszłe pokolenia „rasy panów” Miały gdzie i na czym doskonalić biegłość w rycerskiej sztuce łowiectwa, polując na okazałe okazy dawnych zwierząt, takich jak żubry, czy tury, bo polowania na istniejącą zwierzynę uznawał za mało ekscytujące.

Profesorka Szyszko wyraźnie bolało to, że powołani przez niego nowi leśnicy zarządzający otuliną Białowieskiego Parku Narodowego nie mogą sobie dorabiać do „skromnych” pensyjek, (byle gajowy, dziś na wymarciu, zarabia WIĘCEJ od szeregowego górnika dołowego, a do tego ma prawo do darmowego służbowego mieszkania i kontyngentu drewna), jakie dają premie od pozyskanego z lasu drewna, a także z odstrzału grubej zwierzyny łownej.

Postanowił więc wezwać na pomoc ...kornika drukarza, z którym to walka, niczym walka agentów CIA z niepodporządkowanymi sobie handlarzami bronią i narkotykami, miała dać powody do rzezi świerków i sosen, a przy okazji i pozostałego drzewostanu, porastających lasy graniczące z rezerwatem i stanowiące strefę buforową, chroniącą właściwy rezerwat przed skutkami działalności ludzi.

Co gorsza, masowa wycinka drzew z otuliny Białowieskiego Parku Narodowego stanowi jawne pogwałcenie wcześniejszych ustaleń i stanowi wystarczający powód nie tylko do nałożenia idących w miliardy euro kar, (płaci się za każdy dzień opieszałości), ale nawet może stać się powodem do konieczności zwrotu unijnych dotacji, wypłaconych do tej pory Polsce na poczet ochrony terenów przyrodniczo cennych.

Drugim, równie ważnym sukcesem ministra Szyszko było zezwolenie na rzeź drzew na terenach miejskich, na które oskomę mieli deweloperzy.

Media co rusz alarmowały o dokonywanej na szeroką skalę wycinkach nawet liczących kilka hektarów powierzchni zagajników lub parków, w tym o wycince kilku ...pomników przyrody! Jeden z takich przypadków miał miejsce wręcz pod rydzykobojnym nosem pana ministra, bo w Warszawie, gdzie ewidentnie pomnik przyrody kolidował z planami pazernego na kasiorę nuworysza. Póki co, przynajmniej w Warszawie, problemy ma jedynie upierdliwiec, który fakt zbrodni środowiskowej zgłosił, bo urzędnicy jakoś nie potrafiły ustalić KTO wydał polecenie, ani kto je zrealizował.

    Wczołówce topu dyletantów oraz hochsztaplerów należy, zdaniem Zorra, umieścić: ministra Błaszyka, ministra jaśnie wielmożnego Konstantego xięciunia Radziwiłła, ministra Ziobrę oraz prezydenta Dudę.

    Zacznijmy od „dokonań” prezydenta Dudy.

Kiedy z wielkim zadęciem i pompą, wetował nawiązujące do starych, dobrych bolszewickich rozwiązań na niwie Władzy Sądowniczej, wydawało się, że doznał pewnej, na razie śladowej, formy samodzielności i jest w stanie zrobić samodzielnie, czytaj bez nakazu od genseka Kaczyńskiego lub Nadojca Dyrektorissimusa, coś więcej, niż tylko pośpieszne udanie się do ubikacji, spowodowane, excusez-moi sraczką. Zapowiadało się obiecująco, ale widać dla zatrzymanego w rozwoju zawodowym dra Dudy ważniejszym jest kolejna kadencja na prezydenturze i potem chałturki na toruńskiej wszechnicy rydzykobojnej propagandy, niż wizja powrotu do godnej szacunku kariery dydaktycznej, na szanowanych uniwersytetach. Ale czegóż innego można się spodziewać po osobie o mentalności neofity z kahalnym rodowodem, posługującego do mszy w randze ministranta-minora?!

Niestety, prezydent Duda ma wyraźną oskomę pomajstrować przy Konstytucji, a to realnie zagraża cofnięciu Polski w mroki wczesnego Średniowiecza, kiedy to o wszystkich aspektach życia decydowali tępogłowi dogmatycy lub wyalienowani mistycy.

Zatem, zaprawdę, słusznie druh Macierewicz co rusz publicznie stawia prezydenta Dudę w kącie, dobrze, że litościwie pozwala mu tam stać, a nie klęczeć w tym kącie na grochu.

Równie groteskowo wygląda pełnienie ministerialnej powinności przez jaśnie pana Konstantego xięcia Radziwiłła.

Zdaniem Zorra, marazm w dzisiejszym resorcie resorcie eutanazji co biedniejszych, lub kutwowatych pacjentów, dawniej zwanego służbą zdrowia, będzie trwał tak długo, jak długo tym resortem będą kierować tak nieudolni lekarze, że nie mieli szans na rozwiniecie lukratywnej praktyki prywatnej, albo tak nieudaczni pigularze, że doprowadziliby do bankructwa nawet aptekę, więc „poszli w polytykę” i tylko dzięki ostremu lobbingowi ze strony kleru dorwali się do rządzenia.

Pierwszym i to spodziewanym posunięciem ministra Konstantego xięcia Radziwiłła było pokazowe uwalenie wstrętnego dla tkwiącego w oparach średniowiecznego Ciemnogrodu polskiego kleru, programu zapłodnień in vitro.

Zastąpić go miały, zacytujmy słowa samego xięcia: „inne, równie skuteczne metody”.

Na jesieni okazało się, że te „inne, lepsze metody”, przybrały postać agitacji godnej ograniczonej poznawczo siostry katechetki, dla której cała wiedza Świata zawiera się w Katechizmie, dostosowanym do poziomy dzieci, przystępujących do wcześniejszej Pierwszej Komunii.

Konkretnie przybrały postać debilnego spotu, w którym ministerstwo pod światłym przewodem Konstantego xięcia Radziwiłła zaleca, aby Polacy mający problemy z płodzeniem potomka, nie bacząc na rzymskokatolicka wykładnię przykazanie treści: „Nie cudzołóż” brali przykład z ...królików, które, jak wiadomo, seksualizują się na każdym kroku i z kim popadnie.

Jedynym pożytkiem z odstawianej czynem ciągłym hochsztaplerki xięciunia Radziwiłła, jest masowe wypowiadanie klauzuli, pozwalającej łapiduchom pracować na okrągło przez wiele dni i nocy pod rząd, co, mając na uwadze bezpieczeństwo leczonych przez takich zapracowanych lekarzy pacjentów, stanowi nową jakość w pracy polskich placówek medycznych.

Niestety, taka postawa lekarzy JESZCZE BARDZIEJ WYDŁUŻY i tak monstrualnie długie kolejki do lekarzy, tych pierwszego kontaktu, o lekarzach specjalistach nawet nie wspominając.

    Na tym tle dokonania na ministerstwie mgra historii Mariusza Błaszczaka, „rzuconego na odcinek Spraw Wewnątrzusznych i Administracji” w aktualnej wersji Kaczystanu, wygadają standardowo, czyli od obsuwy, do kłamstwa pionu propagandy i z powrotem.

W zasadzie, to pasmem obsuw mimista Błaszczaka, jako szefa resortu odpowiedzialnego za poczynania służb mundurowych, można by obdzielić kilka rządów rządzących pełne kadencje, a przecież minister Błaszczak rządzi resortem od niewiele ponad rok.

To, co odstawiają pod rządami min Błaszczaka BOR-owiki, jest połączeniem horroru z godną Maliny komedią! Byłoby nawet śmieszne, gdyby nie niosło realnego zagrożenia dla otoczenia!

Bogate w szkody kolizje wartych setki tysiące limuzyn są za rządów PiS standardem, zdarza ich się ponoć kilka w każdym miesiącu, ale dopiero wypadki z udziałem prowadzonych przez BOR-owików limuzyn, trafiają do wiadomości opinii publicznej.

Apogeum „sukcesów” BOR, po wywaleniu ze służby WSZYSTKICH dowódców mających nie dość kaczomyślną ścieżkę kariery, ale mających jeszcze śladową zdolność do myślenia, w 2017 roku była próba sił rządowej limuzyny z osoba premiera na pokładzie, z ...drzewem w Oświęcimiu, z której to próby zwycięsko wyszło, jak można się było spodziewać, drzewo.

Cóż, jakoś nikt z ludzi min Błaszczyka „nie wpadł na pomysła”, że PODSTAWOWYM celem działania BOR, jest BEZPIECZNE dostarczenie VIP-a do celu podróży, a nie egzekwowanie za wszelką cenę pierwszeństwa na drodze.

Kolejnym „sukcesem”, tym razem wrocławskich policmajstrów, było ...ZAMORDOWANIE na komisariacie OMYŁKOWO zwiniętego z ulicy przechodnia, którego nabuzowani podkomendni min Błaszczaka, w takcie „czynności” tak intensywnie „maglowali” przy pomocy paralizatora, że ten tego nie przeżył.

Oczywiście, znowu dała popis rzeczniczka policmajstrów, która bezczelnie i bez krępacji publicznie kłamała, twierdząc, że winę za zajście ponosi jedynie zamordowany zatrzymany, który „stawiał czynny opór”.

Ujawniony zapis z monitoringu i rejestratora paralizatora pokazał coś diametralnie odmiennego, więc teraz trwa intensywne śledztwo, ale nie wobec morderców, ale w poszukiwaniu zdrajcy, który przekazał mediom kompromitujący Polską Policję i ministra Błaszczaka materiał.

Na koniec należy odnotować „sukces” antyterrorystów, których zdziesiątkował podczas akcji bandyta tylko z tego powodu, że idący na czele atakujących antyterrorystów policmajster ŹLE TRZYMAŁ tarczę, która uległa wytrąceniu po trafieniu w nią pierwszych pocisków. Ale w przypadku wypadku limuzyny z premier Szydło, „na wysokości zadania” stanęły służby techniczne! Jakoś tak, zapewne przypadkiem uszkodzony został podzespół, którego projektuje się tak, aby ulegał uszkodzeniu na końcu, czyli „czarna skrzynka” rejestrująca parametry podróży pojazdu. Podobnie jak „zupełnym przypadkiem” uległa awarii zapis monitoringu komisariatu na którym zakatowano aresztanta, ot, wyraźnie „Opatrzność czuwa” nad ferajną od ministra Błaszczaka, nieprawdaż?

    Zestawienie zakończą iście bolszewickie dokonania synalka bolszewickiego aparatczyka, czyli towarzysza honoris causa Zbigniewa Ziobro.

Po pierwsze, trwa osobista dintojra ministra Ziobro wymierzona w kumpli, nie tylko po fachu, partyjnej pamięci lekarza Ziobro seniora, jakby kto nie pamiętał, nie tylko członka PZPR do ostatnich jej chwil, ale tylko dzięki partyjnej rekomendacji, pastwiącego się na personelu i szarogęszącemu się dyrektorowi sanatorium w Krynicy, „oczka w głowie” KC PZPR.

Takie zachowanie urzędującemu ministrowi PO PROSTU NIE UCHODZI!

Po drugie, Zbigniew Ziobro uważa i, CO GORSZA, zdołał do takiego zachowania przekonać genseka Kaczyńskiego, że skoro jest zbyt cieniutki w rozumie, aby LEGALNIE pokonać opór korporacji prawniczych, to pokona ich opór za pomocą DZIAŁAŃ BEZPRAWNYCH!

Niestety, sięganie po bolszewickie wzorce i metody naprawiania stanu faktycznego, NIE TYLKO budzą zrozumiałe obawy w cywilizowanych państwach, ale, jak pokazało o 70 lat rządów bolszewickich w ZSRR, prowadzą do bankructwa politycznego oraz gospodarczego kraju o wiele bogatszego i posiadającego o wiele większy potencjał od współczesnej Polski!

       Cóż, jak mawiają prokuratorzy i ludzie stateczni z ferajny: „Rok nie wyrok”!

Służby propagandowe PiS odwalają tytaniczną pracę, aby Ludek Ciemny kupił ściemy o tym, że kacze popychadła rządzą Polską kompetentnie.

Zorro nie ukrywa, że DOBRZE ŻYCZY wdrażającym idee kaczyzmu realizmu marionetkom, którymi manipulują z tylnych siedzeń osoby, których przeszłość i wcale nie polityczna, pozostawia wiele do życzenia.

Ich sukces będzie też sukcesem Zorra, bo Zorro jest zbyt starym repem, aby zaczynać życie od podstaw tam, gdzie nie słychać ani mlaskania genseka Kaczyńskiego, ani dzwonów obwieszczających panowanie guru Rydzyka.

Jednak ostrzega naiwnych i zadżumionych radiomaryjnym hajem Polaków, że KAŻDY mechanizm jest tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo! Więc czy może być dobrym rząd, w którym decydentami jest wielu, zbyt wielu, jak nie hochsztaplerów, to osobników wręcz poczytalnych, ale inaczej? Do tego bezkrytycznie bronionych przez powolną kaczej mani wielkości większość parlamentarną.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości