Tak brzmi tytuł artykułu dr Michała Łuczewskiego. Został on opublikowany w "Polska The Times" ponad dwa tygodnie temu. Chodzi w nim oto, że na naszych oczach skończyła się pewna epoka, a mianowicie okres buntów młodzieżowych. Ich tradycja sięgała czasów romantyzmu /Mickiewicz napisał "Odę do młodości" w grudniu 1820 r./. Wraz z upadkiem komunizmu młodzi stali się siłą prosystemową. Zamiast tworzyć Polskę, mogli z niej korzystać i zostali wchłonięci przez rynek. Nie stali się aktywnym podmiotem, gdyż nie wykształcili własnej tożsamości. Efekt jest taki, że młodzież nie chce się angażować w życie publiczne. Wielu autorów porównuje schematy jej zachowań do form plemiennych.
Mamy tu wyraźny paradoks. Obecne młode pokolenie jest najlepiej wykształcone w historii Polski i wychowane w warunkach wolności, czasem wręcz przesadnej. Jest jednak przy tym najbardziej niedojrzałe i daje się wodzić za nos starym prykom /Tusk, Owsiak/. Jeśli ma ono kiedykolwiek coś znaczyć, to musi wyłonić z siebie przywódców i zacząć mówić własnym głosem. Jak na razie nie jest ono do tego zdolne.
Znacznie obszerniejsza wersja tej notki jest /TUTAJ/.
Namawiam do czytania moich blogopism. Linki - /TUTAJ/.