Emil 1 Emil 1
214
BLOG

Zasada Wałęsy

Emil 1 Emil 1 Polityka Obserwuj notkę 1

Lech Wałęsa z właściwą sobie skromnością  oświadczył, że gdyby On był w Kijowie, to nie doszło by tam do tego, co się teraz dzieje. Ktoś mógłby zarzucić byłemu prezydentowi bufonadę, ja jednak myślę, że mimo wszystko on jednak siebie tak naprawdę nie docenia.
 

Wpływ wybitnej jednostki na rzeczywistość polega nie tylko na tym, co ona konkretnie zrobi, ale także na tym, że jej następcy starają się świadomie lub nieświadomie ją naśladować. Dwóch liderów partyjnych, którzy obecnie podzielili między siebie scenę polityczną i ją kształtują, to (względnie) zdolni uczniowie legendarnego przywódcy „Solidarności”.
Jaka była główna zasada taktyki politycznej Lecha Wałęsy? Brzmi ona: „Jak ktoś za bardzo wyrósł, to ja go w łeb i biorę innego” - tak w każdym razie miał on uzasadniać w 1989 r. utrącenie kandydatury prof. Geremka na urząd premiera i zastąpieni go Tadeuszem Mazowieckim, a cytat podaję za ostatnią książką Jana Rokity „Anatomia przypadku” (kapitalna lektura dla zainteresowanych historią IIIRP) .

Dlatego stosując się do rad mistrza panowie Jarosław Kaczyński i Donald Tusk utrącili wszystkich polityków swoich partii, którzy choćby teoretycznie byli w stanie zagrozić ich dominującej pozycji. Pierwszy  z nich na przykład podziękował za współpracę Kluzik-Rostkowskiej chwilę po tym, jak nieostrożnie oświadczyła, że chętnie by została następczynią prezesa. Niedługo później w jej ślady posłał ambitnego Ziobrę, który stanowił już zagrożenie nieco bardziej realne, a przynajmniej tak się wydawało. Drugi najpierw zmarginalizował Olechowskiego (na którego popularności została ufundowana PO) i Płażyńskiego, potem zaś „zachęcił” do odejścia prof. Gilowską i wyżej cytowanego pana Jana. Wymieniam oczywiście tylko najbardziej znane „ofiary” dwóch politycznych rekinów. W ten sposób panowie zdobyli w swoich partiach władzę (teoretycznie) absolutną. Natomiast  ordynacja wyborcza i system finansowania partii pomogły zmarginalizować polityków spoza PO i PiS. Zbudowali nad Wisłą system nie dwupartyjny, ale dwówodzowski, w którym władza przywódców opiera się na  biernych-ale-wiernych przeciętniakach, pełniących funkcję partyjnego wojska, którzy bez lidera byliby nikim. Dla wybitnych jednostek raczej nie ma w tym systemie miejsca, bo stanowiłyby zagrożenie (realne lub tylko hipotetyczne) dla wodzów. Rządzenie państwem to rzecz, która oczywiście tych przeciętniaków przerasta i dlatego polityka krajowa wygląda tak jak wygląda.
Za to wszystko część odpowiedzialności ponosi Lech Wałęsa, jako wzór do naśladowania dla Kaczyńskiego i Tuska i mentor tego pierwszego. Ciekawe, czy jest z tego dumny?

PS W niedzielę w programie „Puszka Paradowskiej” (Superstacja) w ramach sondy telefonicznej zadano telewidzom pytanie: „Czy Elżbieta Bieńkowska zostanie premierem?”. Większość odpowiedziała, że tak. Ciekawe, kiedy pani minister dostanie w łeb?

 

Emil 1
O mnie Emil 1

...    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka