Aby to sprawdzić potrzebujemy wykonać test. No to wykonano testy, z których wyszło, że koza ma koronawirusa, ma go też mysz, arbuz i olej silnikowy.
Ale przecież nie możemy przykładać tej samej miary do kota Kaczyńskiego, bo skoro Kaczyński jest święty za życia, to i jego kot też jest święty, zatem zgodnie z PiSowską logiką -kot Kaczyńskiego nie może mieć koronawirusa.
Ale gdyby miał, to Kaczyński powinien się bać swoich ochroniarzy, którzy gdy zacznie się krajowa ruchawka, to mogą go rzucić na glebę, traktując elektrycznym taserem i przymusowo go wyszczepić, a potem wsadzić w respirator na parę tygodni, czego nie przeżyje.
Jak więc widzicie pisiaczki, macie niepewną przyszłość, pod bio-terrorem państwa, które dzisiaj was czule pogłaskuje, a jutro z inną ekipą, wbije wam pazury w gardła, bez zmiany systemu.
Ale może przyjaciel Kaczyńskiego Netanjahu, poprosi przyjaciela swego - Putina o kontynuację ochronki dla PiSu?
