Erinti Erinti
137
BLOG

Wkręty nasze codzienne

Erinti Erinti Polityka Obserwuj notkę 0


Post inspirowany wczorajszym tekstem o Pussy Riot. A głównie dyskusji  o tym, że ważne  kto, a nie co mówi. Rozmawiałam dość długo na ten temat z różnymi osobami, po raz kolejny przekonując się jak to wszyscy nas wkręcają z mniej, lub bardziej, szlachetnych pobudek. Dużo dał mi do myślenie komentarz na salonie24 jakobym, pisząc o słuszności skazania rzekomych bojowniczek o wolność, była wielką fanką rządzących Rosją. Cóż byłam już faszystką, religijną fanatyczką, lewakiem, mordercą dzieci nienarodzonych, kurą domową więc może być i to… Mnie bardziej interesuje rodzime podwórko, jako, że to ma większy wpływ na moje życie. Oczywiście śledzę wiadomości zza granicy, ale … bez przesady. Komentarz bardziej mnie ubawił niż uraził, ale też uświadomił fakty, po raz kolejny. Polskie społeczeństwo zostało podzielone, w dużej mierze przez media mainstreamu, na „nowoczesnych” i „ciemnogród”, albo jak powiedzą media drugiej strony „lemingów” i „tych dobrych”.

Kto czyta mojego bloga wie z kim mi po drodze, wie z kim się identyfikuje. Dla mnie Telewizja Trwam, którą oglądam przez Internet, Radio Maryja czy portale jak  polityce.pl czy niezależna.pl to odtrutka na jad sączony w ludzkie umysły przez „elyty” oraz ich nadwornych. Nie da się spokojnie słuchać pogardy Janiny Paradowskiej, mówiącej o zaszywaniu śmieci w ciałach zmarłych, Tomasza Lisa i Tomasza Wołka nienaturalnie reagujących na słowa „PiS” czy „Kaczyński”. Nie da się spokojnie słuchać nagonki na środowiska patriotyczne przed jutrzejszym Dniem Niepodległości. W zeszłym roku rozrabiała Antifa zaproszona przez miłujących pokój tolerancjonistów, a nie ludzie śpiewający patriotyczne pieśni. Usłyszałam od jakiejś „łekspertki” z Polsat News, że gloryfikując swój naród uprawia się „ciemny patriotyzm”. Cóż szanowna pani, wszystkie światowe potęgi na tym bazują i to stosują. Czy zna pani Amerykanina czy Chińczyka wstydzącego się swej narodowości, wstydząc się czegoś?  My przepraszamy za Jedwabne a inni walczą o swoje. Niemcy czy Francuzi jak trzeba mówią o „europejskości”, ale dbają o własne interesy i   „Deutschland über alles” a nie przepraszanie za to, że się jest.  Oni mówią o solidarności i nie kierowanie się narodowymi interesami, my zaś jak pensjonarka wierzymy w te brednie.
 
Wiem od dawna, że do wiadomości z mediów głównego nurtu należy podchodzić z dużą dozą sceptycyzmu, szczególnie w kwestii publicystyki politycznej, polskich sukcesów na arenie międzynarodowej oraz rosnącego bogactwa narodu. Przodują w tym „eksperci” z „ukochanej radiostacji” przywołując rozmaite i mądrze brzmiące wskaźniki ekonomiczne. Może i statystycznie rzecz biorąc wychodzi coś tam na plus. Jak to było? Są małe kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyka. Oni mówią o liczbach, ja zaś patrzę na ceny w sklepach i słucham ludzi. Zaś przeciętny zjadacz chleba nie widzi żadnej prosperity czy „zielonej wyspy”, ale coraz wyższe koszty życia, coraz cięższą sytuację. Młodzi nie mają pracy, są przez „jaśnie państwo” wyzywani od nie mobilnych pasożytów, zaś za granicą potrafią być cenionymi pracownikami. Grasuje seryjny samobójca, ale wszystko jest dobrze i fajnie. Janusz Palikot obraża zmarłych w katastrofie Smoleńskiej ("pili do późna w nocy, dlatego spóźnili się pół godziny. Gdyby się nie spóźnili, wszyscy by żyli - wylądowaliby przed Jakiem-40, bo pół godziny wcześniej nie było mgły. Jedna z tych osób przeżyła, bo była tak upita, że nie wstała rano. Następnego dnia lecieli i leczyli kaca"), zaś kto domaga się poszanowania zmarłych ten oszołom.

Ale druga strona, chociaż mówi o przemilczanych sprawach, nie pozostaje bez winy. Szczególnie nie zgadza się, z niektórymi osobami, mówiącymi o spiskach masonów, którzy rządzą światem, czy nazwanie szczepionek ludobójstwem. Zarówno szczepionek, jak i antybiotyków, należy używać z rozwagą, gdyż stanowią broń obosieczną. Nie są czymś złym z definicji, ale po prostu z niczym nie można przesadzać. Nie mówię by się szczepić na wszystko, ale gdy chodzi o poważne schorzenia jak choroba Heinego-Medina czy odkleszczowe zapalenie opon mózgowych  uważam, że należy stosować dostępne środki zapobiegawcze.  Całkowita walka z GMO jest skazana na porażkę, ale powinniśmy wymusić aby nas etykietach z produktami zamieszczano stosowną informację. Komuś przeszkadza takowa domieszka? Kupuje coś innego. Ktoś nie widzi żadnego problemu? Proszę bardzo niech wybierze produkt, ma do tego prawo. Uważam, że pisanie o teoriach spiskowych szkodzi bardzo słusznym głosom, szkodzi alternatywie dla lewicowo-liberalnych mediów głównego nurtu. Nie możemy dać się wkręcić w straszenie mrocznymi siłami. Nawet jeśli masoni rządzą krajem nic z tym nie zrobimy, więc może warto zająć się rzeczami na które mamy wpływ? Może zamiast pisać podobne rzeczy należy, co jest czynione, pokazywać przykłady z życia wzięte, ludzi, którzy jakoś nie żyją coraz dostatniej w krainie obfitości.  Manipulacja polegająca na pokazaniu szczęśliwych dzieci z zespołem Downa, jako przykład, że obecna ustawa aborcyjna to eugenika to też przesada. Z zespołem Downa można żyć samodzielnie, ale z innymi schorzeniami już nie. Poza tym nie należy rządzić cudzym sumieniem, ale własnym.

Pamiętam co się działo 11 listopada 2011. Bardzo boję się co będzie jutro. Nie wierzę, że nie dojdzie do prowokacji, nie wierzę, że sprawa przebiegnie pokojowo. Dzisiaj rano słyszałam wypowiedź, w Polsat News, o ciemnym i prostym patriotyzmie. Wyraźnie wskazano kto jest dobry a kto zły, zaś media podgrzewają atmosferę, dbają aby ludzie się nie porozumieli. Protest wobec ACTA przestraszył i udowodnił, że w poczuciu zagrożenia Polacy potrafią razem coś zrobić, nie wykłócając się o swoje racje.  Skoro „nowocześni” wstydzą się swej narodowości, skoro „polskość to nienormalność” bo przecież jesteśmy Europejczykami, tolerancyjnymi i multi-kulti widać historia musi wrócić. „Pawiem narodów byłaś i papugą . A teraz jesteś służebnicą cudzą”. Za króla Stasia były przynajmniej obiady czwartkowe.. Nic nie jest dane nikomu raz na zawsze. Skoro pewnych rzeczy i wartości się nie ceni, skoro rodzina to przeżytek, dzieci psują figurę, brudzą i przeszkadzają w karierze, skoro nie ma co pamiętać o wspólnocie bo promuje się hedonizm i atomizację, wszystko to nie doprowadzi nas do „zielonej wyspy”.  Czy jestem pesymistką? Może. Ale dopóki "młodzi, wykształceni z wielkich miast" nie zrozumieją, że klepiący ich po plecach nie są ich przyjaciółmi nie ma szans na zmianę. Nic się nie zmieni, jeśli sami nie zechcemy zmian.
 

Erinti
O mnie Erinti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka