"..Jest też prawdą, uważam, że w czasie swej prezydentury (Lech Kaczyński - przyp.mój) był atakowany przesadnie, brutalnie, często bez zdania racji i wyłącznie po to, by go upokorzyć. Nawet jeśli spora część krytyki była uzasadniona niewydolnością państwa, błędami jego zaplecza politycznego, a także jego własnymi słabościami, to i tak wytworzono wokół niego atmosferę śmieszności i pogardy. Aż zęby zgrzytały z bezsilności.
Tylko że między tą atmosferą a konkretną katastrofą pod Smoleńskiem, jak bardzo by to bezdusznie nie brzmiało, nie ma związku. Z krzywd i niesprawiedliwości, jakie spotkały za życia Lecha Kaczyńskiego, nie da się wywieść tezy o zamachu i zbrodni. Brak tego związku między przyczyną – niegodnym traktowaniem, a skutkiem – śmiercią w wypadku pod Smoleńskiem, można ukrywać albo odwołując się do mętnej retoryki parareligijnej, albo do spisku. Z tą pierwszą nie da się racjonalnie dyskutować, na ten drugi żadnych dowodów nie znaleziono..."
Tyle redaktor Lisicki. blog.rp.pl/lisicki/2010/08/08/w-odpowiedzi-jaroslawowi-kaczynskiemu/
Pogrubienia mojego autorstwa.
Zwłaszcza "niewydolność państwa" jako powód do krytyki L. Kaczyńskiego bardzo mnie wzrusza. I jakikolwiek "brak związku" między wredną atmosferą a katastrofą smoleńską. To jest ten "właściwy" kierunek krytyki, kontunuowany nadal. Tylko teraz wszystkiemu jest winien J. Kaczyński. Rząd jest po prostu od trzech lat sparaliżowany przez bojówki PiS - i nadal musi znosić te okupację!
I tak sam sobie pan Lisicki odpowiedział na pytanie, dlaczego Prezes się wściekł i go opieprzył - ile można dyskutować o bytach nieistniejacych, faktach prasowych itp. z człowiekiem, który nie rozróżnia realu od wirtualu, a który pretenduje do pozycji poważnego, niezależnego dziennikarza? No ile?
Tak sobie myślę - zła wola, czy bielmo na oczach dziennikarza? I obstawiam to drugie. I to jest smutne.
Inne tematy w dziale Polityka