Czyli temat przedwyborczy – religia w szkołach.
Ponad pół wieku temu, po 1956 roku, Gomułka zgodził się na powrót religii do szkół. Trwało to krótko, ale był taki epizod w historii PRL. Cóż w owym czasie zrobiła „matka chrzestna” SLD, czyli PZPR? Ano uruchomiła szkoły świeckie dla dzieci swoich działaczy. Szkół tych było niewiele, za to postarano się w nich o wysoki poziom nauczania. W moim mieście była jedna - podstawówka i liceum razem, w jednym budynku.
Po kilku latach religię ze szkół wyrzucono, a szkoła świecka została włączona w system tzw. rejonizacji. Właśnie w ramach tego systemu przyszło mi chodzić do liceum w byłej szkole świeckiej.
To była wówczas najlepsza szkoła średnia w mieście. Matematyki uczył wspaniały człowiek, który nie zrobił magisterium z powodów politycznych (!). Zatrudniono go jednak, bo był doskonałym nauczycielem. Grono pedagogiczne było „upartyjnione” w stopniu przeciętnym, za to na wysokim poziomie merytorycznym. Tyle wspomnień.
I pytanie.
Skoro w Polsce ok. 90% ludności deklaruje przynależność do Kościoła Katolickiego, a 10% pozostaje poza KK, to czy nie powinno być 10% szkół bez religii katolickiej?
I tu jest pole do działania dla Pana i Pana partii. Wytypujcie 10% szkół i weźcie nad nimi patronat – ileż to roboty? Są puste budynki po szkołach zlikwidowanych, są szkoły, które można by inaczej zorganizować.
Po co zmieniać ustawy, wypowiadać konkordat itp.?
Jak więcej chętnych się z czasem zadeklaruje, to się zrobi więcej takich szkół. I wilk syty i owca cała, jak mówi przysłowie. To, co proponuję, to jest rozwiązanie demokratyczne w ramach "multi-kulti".
Ale Panu chyba nie o to chodzi. Chce Pan awantury z „talibanem świeckim” w tle i tyle.
83155
Inne tematy w dziale Polityka