Na Placu Czerwonym w Moskwie milicja aresztuje faceta rozrzucającego ulotki. Gościa wrzucają do "suki", gdzie przechodzi wstępne szkolenie, tzn. łomot z dodatkiem paru kopów.
W tym czasie reszta dzielnych chłopców wyzbierała już wszystkie kartki z placu i suka rusza. Towarzysz dowódca przeglada ulotki, zagląda z każdej strony, nawet zapalniczką podgrzewa, w końcu pyta rozeźlony:
- a bukwy gdie????
Na co, nieco sepleniąc (wszak dwóch zębów już nie ma), zatrzymany odpowiada:
- a na szto bukwy? Wied' wsio jasno.....
Stary, dobry dowcip - dziś też mi jakoś pasuje. Na co litery bazgrać? Przecież wszysto jest jasne, tylko co z tego?
Gdzie się człowiek nie obróci, głupota - aż zęby bolą! I nikt nie protestuje, oczka w ziemię, uszka po sobie i łapki do góry. I znowu coś przegłosowane.
Garstka "oszołomów" usiłuje ciągle przypominać o ważnych sprawach, ale to nic nie daje, tumaństwo klnie pod nosem, ale dalej swoje robi - jak za późnego Gierka. Tylko cicho, tylko cicho, tylko cicho......
Inne tematy w dziale Polityka