Właśnie przypomniał mi Nohood, że licznik bije – fakt! A więc dzisiaj ten dzień, 1000 notek. Łomatko.....
Dobra, trzeba przez to przejść jak przez odrę (Odrę?) i nie oglądać się za siebie:)
Krótki bilans:
1. znakomity trening pisania po dłuższej przerwie,
2. wielu nowych znajomych, a nawet przyjaciół, także w realu,
3. odnowienie starych przyjaźni,
4. książka, której temat ”urodził się” na blogu,
5. możliwość codziennego kontaktu z mądrymi ludźmi,
6. asertywność wobec ludzi niezbyt „mądrych”,
7. mnóstwo nowej wiedzy,
8. nieustające ćwiczenie szarych komórek :)
9. itd., itp.
1000 notek w ciągu 4,5 roku to wychodzi .... o rany, mniej więcej cztery notki tygodniowo! Zawsze byłam gadułą......:))
Dobra, skoro taki jubileusz, to niech będzie komuś dedykowany.
Niezależny miesięcznik „Głos” wydawany przez środowisko Antoniego Macierewicza w latach 1977–1990 i później, już w wolnej Polsce. Tytuł i winieta nawiązywały do pisma „Głos”, ukazującego się na przełomie XIX i XX w., które stało się kuźnią myśli politycznej Ruchu Narodowego.
W programie „Głosu” od początku dominowało przekonanie o rozstrzygającym znaczeniu przemian wewnętrznych w Polsce. Zakładaliśmy więc, że jest możliwa odbudowa niepodległego państwa polskiego poprzez organizowanie – niezależnych od komunistycznych władz – instytucji społecznych, gazet, szkół, związków zawodowych, a w końcu – partii politycznych i Sejmu reprezentującego wolę narodu.*
Szefem Głosu był Antoni Macierewicz, pisał dla Głosu Jarosław Kaczyński. Ale oprócz tych, którzy pisali, działali itp., byli jeszcze ci niezbędni, o których mało kto pamięta – drukarze podziemni. O tych z pierwszych stron podziemnych wydawnictw mówiła Wolna Europa, o drukarzach nikt nie mówił, za to w razie wpadki obrywali za całokształt. Wśród drukarzy Głosu był także młody chłopak, student SGGW, wcześniej członek SKS na UJ, 22-letni Krzysiek Cieszewski.** Potem wybuchła Solidarność, a zdolny student w 1981 załapał się za stypendium we Francji. To ważne, bo właśnie w roku 1981 na stypendia wyjechało mnóstwo normalnych ludzi. Wcześniej bowiem wyjeżdżali tylko ci z rodzicami w nomenklaturze PZPR albo po podpisaniu zobowiązania do współpracy z wywiadem SB – to był warunek stawiany zupełnie oficjalnie.
Wyjechał, wrócił, zaangażowany w NZS brał udział w strajkach, potem wybuchł stan wojenny. Oczywiście Cieszewski zaczął znowu robić to, co robił wcześniej – znowu został drukarzem podziemia. Niestety – jego ekipa została wydana SB przez zdrajcę. W efekcie doszło do „aresztowania”. Jak to wyglądało? Powiem wam, bo to była znana metoda SB. Wybierano właściwy moment i „aresztowano” człowieka, kiedy:
1. dostał właśnie paszport,
2. urodziło się mu dziecko,
3. miał dostać mieszkanie itd., itp.
I składano mu propozycje nie do odrzucenia.
To był pic, a nie aresztowanie (wiem, bo mnie też „aresztowali” w 83’, na całe dwie godziny – może kiedyś to opiszę). Taka akcja była, przygotowanie przed wizytą papieską. Jeśli się człowiek nie przestraszył, a donosy były marne - można się było jakoś wyłgać. Jeśli mieli większą wiedzę, można było zamydlić oczy obietnicą współpracy i podpisaniem tzw. tajemnicy rozmowy. Ale potem należało natychmiast wszystkim o tym opowiedzieć – wtedy raczej zostawiali człowieka w spokoju. Niestety – jeśli mieli twarde dowody na działalność przeciwko ludowej ojczyźnie, po ewentualnym wyjściu z SB należało wiać albo zejść do podziemia. SB było wszystko jedno – byle delikwent zniknął i zaprzestał działalności – po więzieniach i tak już siedziało mnóstwo ludzi, a wkrótce miał przyjechać Jan Paweł II.
Cieszewski wspomina, że obiecał tajemnicę rozmowy i zaraz po wyjściu zaczął błagać o wizę po konsulatach. Miał szczęście u Kanadyjczyków – urzędniczka okazała się być człowiekiem, skorzystała z pretekstu (zaproszenie od brata) i wizę wydała. Pytania o miejsce w samolocie czy o pieniądze są głupie do kwadratu – w 83’ podziemna Solidarność była jeszcze prawie wszędzie, wystarczało odpowiednie poręczenie i wszystko można było załatwić na lewiznę. Zresztą tak było i później – pisałam o tym, jak lekarstwa dla mojej córki, których PRL nie pozwalał ściągnąć przez szpital z Francji, załatwiali mi chłopcy z Solidarności Walczącej.
Wszystkie te „wątpliwości” i pytanka różnych usłużnych sługusów dzisiejszego układu władzy bazują na nieznajomości historii, zwłaszcza wśród młodszego pokolenia. Cóż, główne media od blisko ćwierć wieku dbają o to, żeby tamtej historii nie było w powszechnym obiegu.
Ale my jeszcze żyjemy. I pamiętamy, jak było. I dlatego notkę jubileuszową dedykuję przedstawicielowi anonimowej podziemnej braci drukarskiej, panu profesorowi Krzysztofowi Cieszewskiemu.
PS. W czwartek (5.XII) przed północą film na TV Republika, areszt na ul. Kilińskiego w Katowicach. IPN Katowice urządza tam coś w rodzaju muzeum. W filmie najpierw Świtoń, wielokrotnie przetrzymywany na tym „dołku”. Potem Dmitriew, Janikowski i inni, kiedyś młodzi chłopcy z NZS. Zatrzymywani po 13 grudnia , m.in. ze strajku na Baildonie, gdzie znalazła się spora grupa studentów. Mój Boże.....
Przecież znam te nazwiska, przeszłość wraca, ktoś oddaje hołd naszym. Nareszcie! A w tle te okropne cele , przecież to wszystko pamiętam, przecież......
Każda swołocz, która wyrwie się głupio w komentarzach, zostanie zbanowana na amen. Ostrzegam uczciwie – dosyć tej parszywej ubeckiej propagandy.
* http://www.panstwo.net/1656-srodowisko-pisma-%E2%80%9Eglos%E2%80%9D
** http://pl.wikipedia.org/wiki/Chris_Cieszewski
Inne tematy w dziale Polityka