https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/02/01/polacy-mordowali-nie-tylko-w-jedwabnem-trzy-pogromy-ktorych-powinnismy-sie-wstydzic/
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/02/01/polacy-mordowali-nie-tylko-w-jedwabnem-trzy-pogromy-ktorych-powinnismy-sie-wstydzic/
Eternity Eternity
312
BLOG

Żydzi byli zabijani i prześladowani przez swoich chrześcijańskich sąsiadów

Eternity Eternity Polityka Obserwuj notkę 39

22 czerwca 1941 r. rozpoczęła się wojna radziecko-niemiecka. W ciągu kilku tygodni Niemcy zajęli północne Mazowiec, Podlasie oraz Kresy, tereny okupowane przez Sowietów od 1939 r. Nowi najeźdźcy przyłączyli te ziemie do Prus Wschodnich jako region białostocki. Wybuch wojny niemiecko-radzieckiej okazał się punktem zwrotnym w II wojnie światowej. Niniejszy artykuł analizuje okoliczności pogromów w Jedwabnem i okolicach, które miały miejsce po ich zajęciu. jedwabne_1944_fb.jpg W pierwszych tygodniach lata 1941 r. walki koncentrowały się głównie na przedwojennych terytoriach polskich, co narażało obywateli polskich, zwłaszcza Żydów, na niebezpieczeństwo. Do końca 1941 r. Niemcy zabili kilkadziesiąt tysięcy Polaków i Białorusinów, a także około pół miliona Żydów. Stworzyli również warunki, w których Żydzi byli zabijani i prześladowani przez swoich chrześcijańskich sąsiadów.

W Jedwabnem 10 lipca 1941 r. Polacy spalili w stodole i zamordowali całą lokalną społeczność żydowską – łącznie około 1000 osób. Wśród wielu innych zbrodni popełnionych w regionie Białegostoku i Łomży latem 1941 r. ta wyróżnia się zarówno skalą, jak i liczbą osób postawionych po wojnie przed sądem, uznanych za współwinne zabójstwa Żydów lub uniewinnionych. Materiały dowodowe wymieniają aż 102 mieszkańców Jedwabnego i okolic, którzy brali udział w zbrodni lub byli jej bezpośrednimi świadkami.

Geneza zbrodni w Jedwabnem jest bardzo złożona. Była ona przedmiotem badań wielu historyków, począwszy od Jana T. Grossa i jego książki Sąsiedzi: Zagłada społeczności żydowskiej w Jedwabnem, opublikowanej w 2000 roku. Obraz przedstawiony przez Grossa został znacznie rozszerzony przez Annę Bikont w książce „Zbrodnia i milczenie: zmierzenie się z masakrą Żydów w Jedwabnem w czasie wojny” oraz w dwóch tomach zbioru esejów „Wokół Jedwabnego” (pod redakcją P. Machcewicza i K. Persaka), opublikowanych przez Instytut Pamięci Narodowej w 2002 roku. Dzięki tym pracom otrzymaliśmy wiarygodny profil grupy osób winnych zamordowania Żydów w Jedwabnem, zachęcanych do tego przez niemieckie oddziały SS. Byli to „zwykli ludzie”, zwykli mieszkańcy miasta.

W mojej książce U genezy (U genezy) zbadałem kontekst zbrodni w Jedwabnem i kilkudziesięciu pobliskich miastach i wsiach. Ustaliliśmy, że do połowy lipca 1941 r. w 67 miejscach miały miejsce akty mordowania Żydów przez ich chrześcijańskich sąsiadów. W większości przypadków do niemieckiej policji, Einsatzgruppen lub Wehrmachtu dołączyli miejscowi niebędący Żydami, głównie Polacy. W 51 miastach i wsiach przemoc wobec Żydów rozpoczęła się przed 4 lipca – dniem, w którym jednostka Einsatzkomaando przemieszczająca się z Warszawy, dowodzona przez SS-Hauptsturmführera Wolfganga Birknera, przybyła do Białegostoku. Wrogość wśród miejscowej ludności, która narastała przez pierwsze dwa tygodnie wojny, wybuchła z pełną siłą w następnym tygodniu. Wspólnym czynnikiem była obecność Einsatzgruppe B, pododdziału policji bezpieczeństwa w danym mieście (cztery z tych grup podążały za Wehrmachtem) lub jednej ze specjalnych jednostek niemieckich wysłanych na wschód z Generalnego Gubernatorstwa, okręgu ciechanowskiego lub Tylży. Zabójstwa w Jedwabnem i Radziłowie poprzedziły antyżydowskie zamieszki w innych miastach; zazwyczaj miały one podobny przebieg, zakres i skutki. W niektórych przypadkach akty przemocy były popełniane przez niewielką grupę „aktywistów”, w innych – przez całe lub prawie całe społeczności.

Sytuacja Żydów pod dwoma okupacjami

W zeznaniach złożonych przez Żydów podczas powojennych procesów, spowodowanych dekretem Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z sierpnia 1944 r., który ogłaszał karę dla zdrajców narodu polskiego, częściej wspominano o wrogim traktowaniu przez polskich sąsiadów niż o planowych, metodycznych mordach dokonywanych przez Niemców. Większość z nich podawała najbardziej oczywiste, bezpośrednie wyjaśnienia agresji, takie jak zazdrość o majątek, prowadząca bezpośrednio do rabunku, lub chęć upokorzenia sąsiadów, którzy przed wojną byli bogatsi i zazwyczaj dobrze radzili sobie z okupacją sowiecką.

Trudno jest oszacować liczbę ofiar w poszczególnych miastach i wsiach, a także liczbę sprawców. Niemal wszyscy Żydzi, którzy złożyli zeznania i relacje, wspominali o masowym udziale polskich mieszkańców w zabójstwach. W przypadkach, gdy po wojnie udało się ustalić nazwiska sprawców, prawie zawsze byli to członkowie polskich formacji policyjnych. W rzeczywistości przemoc była częściej popełniana przez zwykłych mieszkańców wsi, anonimowych dla świadków.

Co doprowadziło do wybuchu nienawiści polskich chrześcijan wobec ich żydowskich sąsiadów? Przedwojenna przepaść między nimi znacznie się pogłębiła z powodu postawy części społeczności żydowskiej podczas okupacji sowieckiej oraz reakcji Polaków na nią. Należało do nich entuzjazm Żydów wobec Armii Czerwonej, która 17 września 1939 r. zaatakowała Polskę i zaanektowała Kresy Wschodnie. Poczucie zagrożenia nie stanowiło przekonującego wyjaśnienia: w tamtym czasie nikt nie spodziewał się, że niemiecka polityka wobec Żydów doprowadzi do Holokaustu. Skąd więc wzięło się to entuzjastyczne nastawienie? W pewnym sensie było to „wyrazem odmienności, odcięcia się od państwa polskiego, z którym Związek Radziecki był w stanie wojny, zrzeczenia się odpowiedzialności za państwo polskie”. Należy pamiętać, że państwo polskie stopniowo wprowadzało politykę antysemicką w latach 30. XX wieku.

Gdyby antysemityzm nie zatruwał gleby przed wojną, nowe doświadczenia nie byłyby tak łatwo i powszechnie uogólniane. Innym czynnikiem było to, że źródłem negatywnych opinii na temat Żydów były kręgi, które po wycofaniu się Sowietów przeszły do podziemia. W skład tych grup wchodziły osoby, które z pewnością wyróżniały się świadomością narodową, aktywizmem i odwagą. Na Kresach Wschodnich polska symbolika narodowa przez wiele stuleci odnosiła się do cywilizacyjnego i kulturowego znaczenia osadnictwa polskiego: polskość była twierdzą otoczoną morzem barbarzyństwa. Czerwiec 1941 r. dał szansę na długo oczekiwaną zemstę za upokorzenia doświadczone podczas okupacji radzieckiej.

Opinia ta znajduje potwierdzenie w raportach polskiego ruchu oporu, który na Kresach Wschodnich rozwijał się wolniej niż pod okupacją niemiecką. Wspólną opinią wyrażaną w raportach różnych grup było przekonanie, że społeczność żydowska była faworyzowana przez władze radzieckie. Czytamy, że zwłaszcza żydowskie „niższe klasy” (masy, ubodzy, motłoch) stanowiły zagrożenie dla Polski, podczas gdy klasy wyższe (plutokracja, inteligencja, kręgi finansowe) pozostawały w większości lojalne wobec państwa polskiego.

Przywódcy SS mieli rację, oczekując, że fala wrogości wobec Żydów rozprzestrzeni się na dawnych terytoriach Polski, Litwy i Rumunii. Pogromy antyżydowskie w pierwszych tygodniach wojny niemiecko-rosyjskiej nie były wynikiem wyłącznie niemieckich intryg, chociaż obecność niemieckich żołnierzy i policjantów ułatwiła ich eskalację. Pogromy były pomocne dla Niemców w realizacji ich głównego planu – pacyfikacji okupowanego terytorium przy stosunkowo niewielkim wysiłku.

W tym świetle można interpretować rozkazy wydane przez Reinharda Heydricha, szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, w dniach 29 czerwca i 2 lipca 1941 r., zgodnie z którymi Einsatzgruppen (grupy operacyjne policji bezpieczeństwa i służb bezpieczeństwa) miały przeprowadzać „akcje oczyszczające” i wspierać „akcje samooczyszczające” organizowane przez lokalne siły antykomunistyczne na terytoriach zajętych przez Wehrmacht. Ataki były skierowane przeciwko osobom arbitralnie uznanym za filary władzy radzieckiej – komisarzom i Żydom „zajmującym ważne stanowiska partyjne i państwowe”.

Cele Niemców

Lokalne pogromy stały się ważną częścią szybko rozwijających się operacji eksterminacyjnych, prowadzących do całkowitej likwidacji ludności żydowskiej. Pierwsze tygodnie niemieckiej okupacji opisałbym jako okres chaotycznego terroru. Einsatzgruppen, przemieszczając się z miasta do miasta, zabijały dziesiątki żydowskich mężczyzn, zazwyczaj donoszonych przez swoich chrześcijańskich sąsiadów, a także niewielką liczbę nieżydowskich zwolenników rządów sowieckich. Niemieckie dokumenty wspominały, że wejściu Wehrmachtu towarzyszył „radosny nastrój”, a stosunek do nowych okupantów wahał się od otwartego entuzjazmu na Litwie i obszarach zamieszkanych przez ludność ukraińską do „przyjaznej neutralności” ze strony Polaków.

Chociaż nie mamy podstaw, aby twierdzić, że niemieccy żołnierze działali zgodnie z jakimiś instrukcjami, możemy zauważyć wyraźny wzorzec zachowań wobec Żydów. Arogancja, chęć poniżania ofiar, okrucieństwo – wszystkie relacje zawierają opisy przemocy, np. w Jedwabnem, bicie, obcinanie brody, zmuszanie ludzi do wykonywania poniżających „ćwiczeń gimnastycznych”. Żołnierze profanowali synagogi i domy modlitwy, niszczyli święte księgi lub zmuszali Żydów ubranych w stroje religijne do niszczenia przedmiotów kultu religijnego. Czasami, jak w Białymstoku i ośmiu innych pobliskich miastach, palili synagogi.

W czerwcu i lipcu 1941 r. niemieckie rządy na tym obszarze opierały się głównie na małych, niedoborowych posterunkach żandarmerii wojskowej. Niemieckie jednostki wojskowe przebywały przez krótszy lub dłuższy czas w prawie każdym większym mieście (wkrótce po 22 czerwca, od 5 do 15 lipca lub pod koniec lipca i na początku sierpnia). Obecność policji lub wojska w tym okresie zawsze miała wpływ na traktowanie ludności żydowskiej, ale represje niemieckie miały różną skalę.

Pierwsze represje wobec Żydów w miastach Mazowsza i Podlasia były bezpośrednio związane z przemieszczaniem się wojsk. 24 czerwca, dzień po przybyciu wojsk niemieckich, jeden z oskarżonych w procesie w Jedwabnem, Karol Bardoń, był świadkiem torturowania trzech Polaków i trzech Żydów z powodu ich wcześniejszej współpracy z władzami radzieckimi. Zauważył, że „tych sześciu krwawiących mężczyzn otoczyli Niemcy. Przed Niemcami stało kilku cywilów z kijami grubymi jak te używane w powozach konnych, a jeden z Niemców wołał do nich: „Nie zabijajcie ich od razu! Bijcie powoli, niech cierpią”. Bici mężczyźni opuszczali ręce. Nie rozpoznałem tych cywilów, którzy bili, ponieważ byli otoczeni przez wielu Niemców”. Dodał, że na placu było również wiele samochodów wojskowych.

Zaplanowane, systematyczne działania niemieckiej policji miały na celu wykrycie i zabicie zwolenników byłych władz radzieckich, ale skala ich sukcesu zależała od pomocy polskich mieszkańców. Zakładano, że zwolenników komunizmu można znaleźć głównie w społeczności żydowskiej. Zazwyczaj aresztowania dokonywano na podstawie list proscriptum, przygotowanych przez mieszkańców lub policję na podstawie donosów.

W innych przypadkach organizowano wielkie spektakle strachu jako symboliczny koniec rządów sowieckich, jednocześnie obarczając Żydów winą za zbrodnie sowieckie. Tylko w dwóch miastach, Radziłowie i Jedwabnem (7 i 10 lipca 1941 r.), takie widowisko stało się preludium do masowego mordowania miejscowych Żydów. W Zarębach Kościelnych i Siemiatyczach Polacy sami zorganizowali takie wydarzenia, ale nie przerodziły się one w pogromy.

Motywacje i organizacja sprawców

Nie wiemy prawie nic o postawach polskich elit, poza tymi, które weszły w skład tymczasowych władz lokalnych. Polscy księża, według źródeł żydowskich, reagowali na te dramatyczne wydarzenia w różny sposób. W Grajewie, Jasionówce i Knyszynie starali się łagodzić nastroje, czasem odważnie broniąc prześladowanych. W Radziłowie i Jedwabnem pozostawali bierni wobec tragedii Żydów.

Rabunek jako motyw pogromu był wymieniany praktycznie w każdym żydowskim zeznaniu. Było to najprostsze wyjaśnienie nagłego wybuchu agresji wśród sąsiadów, którzy często znali się od lat. Jednak polscy świadkowie rzadko wspominali o bogactwie swoich żydowskich sąsiadów.

Kolejnym elementem powtarzającym się w relacjach jest wspomnienie o wyjątkowym, skrajnym okrucieństwie – kobiety były gwałcone i zabijane, mężczyźni i dzieci zabijani nożami, widłami, siekierami i toporkami. Nie było aktów współczucia, w najlepszym razie tylko wstydliwe odwracanie głowy. Nic dziwnego, że w zeznaniach pojawiały się takie określenia jak: barbarzyńcy, chuligani, bandyci.

W czasach współczesnych, nawet w okresach chaosu i anarchii, pogromy Żydów miały miejsce w miejscach, w których miejscowa ludność znajdowała się pod długotrwałym wpływem grup nacjonalistycznych. Ideologie propagowane przez te partie obejmowały definicje „wrogów społeczności”, których cechy były określane jako bezpośrednio przeciwne do pozytywnych cech samej grupy. Wydaje się, że przynajmniej od lat 30. XX wieku również znaczna część mieszkańców regionu łomżyńskiego i Podlasia uważała Żydów za swoich najgorszych wrogów. Nie był to wyjątkowy przypadek w Europie Środkowej i Wschodniej.

Powinniśmy również podkreślić, za Dariuszem Stolą[1], że masowe morderstwo w Jedwabnem było możliwe głównie dzięki skutecznej organizacji sprawców, kierowanych przez samozwańczego burmistrza Mariana Karolaka i jego najbliższych współpracowników. Obejmowało to przydzielenie ról uczestnikom złożonego przedsięwzięcia składającego się z kilku etapów: zgromadzenie Żydów w jednym miejscu, unieruchomienie ich, pozbawienie wszelkich szans na pomoc, uniemożliwienie ucieczki, wstępna eliminacja wszystkich zdolnych do stawiania oporu, a ostatecznie – zaprowadzenie Żydów do stodoły i spalenie ich na śmierć. Z pewnością to nie Karolak decydował, kto był odpowiedzialny za jaką „pracę”. Uważam, że mordercy rekrutowali się spośród osób chętnych do zabijania; ci, którzy nie chcieli zabijać, ale nadal chcieli uczestniczyć w akcji, uniemożliwiali Żydom ucieczkę. Największą grupę stanowili bierni świadkowie – utworzyli oni szczelny kordon wokół ofiar, co było tak straszne, ponieważ uniemożliwiło wszelką pomoc. Niektórzy mężczyźni z tej ostatniej grupy byli z pewnością naciskani przez aktywistów i kilkunastu członków niemieckiej żandarmerii obecnych w mieście. Jednak bez konkretnego, dobrowolnego podziału pracy zabicie wielu setek ludzi (liczba ofiar szacowana jest na 600–1000) nie byłoby możliwe. Wiemy, że niewielka liczba Niemców w Jedwabnem, podobnie jak w Radziłowie, nie otworzyła ognia ani nie podpaliła domów. Wystarczyła sama ich obecność.

Odpowiednia organizacja pozwoliła pewnej liczbie mężczyzn w Jedwabnem – od kilkudziesięciu do stu – na współpracę, mimo że nie mieli oni wcześniejszego doświadczenia w policji ani wojsku. W większości przypadków nie rekrutowali się oni z marginesu społecznego. „Podział pracy”, baza społeczna i motywacje morderców były podobne w Radziłowie; tam pretekst, który pozwolił sprawcom przezwyciężyć początkową niechęć, był bardziej wyraźny. Według zeznań Henryka Dziekońskiego (oskarżonego o udział w pogromie) przybyli do miasta esesmani powiedzieli strażnikom miejskim, że lokalni Żydzi są odpowiedzialni za deportacje dużej liczby Polaków na Syberię. Teraz pojawiła się okazja do zemsty. Miejscowi wierzyli, że mogą zabić wszystkich Żydów.

Takie podejście pomaga zrozumieć, jak doszło do tego, że w Radziłowie zamordowano wszystkich Żydów, ale nie daje odpowiedzi na ważniejsze pytanie: dlaczego tak się stało. Aby zrozumieć takie morderstwa jak te w Radziłowie i Jedwabnem, nie wystarczy podkreślać źródła antagonizmów polsko-żydowskich i rekonstruować kontekst sytuacyjny, w którym nasilające się akty agresji osiągały punkt krytyczny, przekształcając się w „kakofonię” morderstw. Radziłów i Jedwabne pozostają nie do końca wyjaśnione bez analizy ostatniego „klasycznego” pogromu Żydów w Wąsoszu, położonym 30 kilometrów dalej, w nocy z 4 na 5 lipca. Niewielka grupa zabójców w ciemnościach, w niezwykle barbarzyński sposób, używając siekier i żelaznych prętów, zabiła kilkudziesięciu lokalnych Żydów, bez względu na wiek i płeć. 6 lipca mordercy z Wąsosza przybyli do Radziłowa jako już sformowana jednostka straży obywatelskiej, gotowa do kolejnych aktów morderstwa, gwałtu i rabunku. Miejscowi nie pozwolili im zabić „swoich” Żydów – nie po to, aby ich ocalić, ale aby zabić ich na swój własny, nowy sposób i przejąć ich dobytek.

Pogrom w Wąsoszu wydaje się znacznie bardziej typowy dla lata 1941 roku niż zbrodnie w Radziłowie i Jedwabnem, szokujące swoją organizacyjną „innowacyjnością”. W dziesiątkach, a może nawet setkach miast podobnych do Wąsosza zachodził „proces społeczny, który przekształca indywidualne motywacje w zbiorowe działanie”. W trakcie tego procesu społeczeństwo – zdemoralizowane po dwóch latach okupacji sowieckiej – reorganizowało się nie po to, aby stawić opór silnym Niemcom, ale aby zabijać bezbronnych Żydów.

Prof. Andrzej Żbikowski to uznany historyk i redaktor źródeł historycznych, m.in. raportu Stroopa oraz Archiwum Ringelbluma. Laureat Nagrody Hirszowiczów za popularyzację historii Żydów polskich. 


image

Kto tak postępuje? Myślę, że wszyscy wiedzą i rozumieją, że jest to polityczna podłość.


Eternity
O mnie Eternity

Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka