Kanadyjczycy znaleźli lek na raka! Zabija 60% nowotworów! W styczniu zespól Evangelosa Michelakisa opublikował wyniki swoich badan w Cancer Cell1. Sugerują prawie natychmiastowe przejście do fazy II badań klinicznych (testy na 100-300 pacjentach). Problemem jest wielki przemysł farmaceutyczny, który nie sfinansuje tych badań lub co gorsza będzie je blokować. Dlaczego? Gdyż związek chemiczny, który okazał się tak skuteczny w badaniach jest zbyt prosty, zbyt tani, by można było go opatentować i sprzedać jako lek na raka. Blogosfera huczy!
Co właściwie zrobili naukowcy z University of Alberta? Traktowali kwasem dichlorooctowym (DCA) komórki nowotworów. Testowano zarówno działanie in vitro jak i in vivo. DCA jest prostym związkiem chloroorganicznym powstającym miedzy innymi w czasie chlorowania wody wodociągowej. Nie jest też nieznany medycynie. Jest od kilku dziesięcioleci używany z powodzeniem w terapii rzadkiej choroby, kwasicy mleczanowej. Związek ten pomaga aktywować chore mitochondria (części komórek pełniące funkcje elektrowni) do wydajniejszej pracy. Biochemicznie: DCA działa jako inhibitor PDK (kinazy dehydrogenazy pirogronianu), której aktywność hamuje przekształcanie pirogronianu z glikolizy w acetylo-CoA zużywany w cyklu Krebsa w mitochondriach przez dehydrogenaze pirogronianu (PDH). Przyznać trzeba, że pomysł badawczy był bardzo dobry. Za punkt wyjścia posłużyła obserwacja sprzed ponad 75 lat, tzw. efekt Warburga. Zaobserwował on, że komórki nowotworu różnią się metabolizmem od swoich zdrowych sióstr i wolą funkcjonować w oparciu o glikolizę niż metabolizm tlenowy. Glikoliza jest 18 razy mniej wydajnym procesem dostarczania energii niż utlenianie. Od dawna wiadomo też, że nowotwory posiadają dużo bardziej aktywny metabolizm niż zdrowe komórki. Właśnie ich „żarłoczność” w stosunku do glukozy wykorzystywana jest do celów diagnostycznych przy tomografii pozytronowej (PET). Niektóre nowotwory polegają na glikolizie, podczas gdy zdrowe komórki w tym samym stężeniu tlenu, utleniają glukozę w mitochondriach. Pomysł na lek, leży właśnie w wykorzystaniu tej różnicy. Mitochondria poza funkcję dostarczania energii, mogą wywołać apoptozę, proces samozniszczenia nienormalnych komórek. Wyłączenie mitochondriów, przejście na glikolize, pozwala „unieśmiertelnić się” komórce i zdobyć przewagę w guzie nowotworowym. DCA „budzi” mitochondria, które następnie uruchamiają proces samozniszczenia nienormalnej, rakowej komórki.
Rak to złożone pojęcie. Nie jest to pojedyncza choroba. Rak wątroby wymaga innego traktowania niż rak płuc czy szyjki macicy. Komórki nowotworów różnią się tak bardzo, że jeden lek działając na pewien typ, może nie wykazywać działania w przypadku raka innego typu. Opisane badanie nie było prowadzone na uniwersalnym nowotworze (bo taki nie istnieje) lecz na wybranych liniach komórkowych: rak płuc, glioblastoma (rak mózgu) i rak piersi. W opisywanym badaniu testowano działanie DCA na hodowle komórkowe oraz podano DCA szczurom, którym wszczepiono komórki nowotworowe. Szczury, które piły wodę zawierającą kwas dichlorooctowy miały mniejsze guzy nowotworowe, niż grupa kontrolna. Także na szalkach hodowlanych udało się wzbudzić apoptozę nowotworów. Nadzieja na lek zakiełkowała. Zwłaszcza wśród internetowej publiki. Większą nadzieję wzbudziły w 1998 roku leki antyangiogeniczne (hamujące budowę naczyń krwionośnych). Dostały się nawet na okładkę Time. W czasie testów laboratoryjnych udawało się zagłodzić nowotwory na śmierć. Działały na szalkach Petri’ego oraz na szczurach. Obecnie są jedna z broni w arsenale chemioterapii. Podobny los wróżony jest DCA. Łyżka dziegciu: Kwas dichlorooctowy wywołuje nowotwór wątroby2 u gryzoni. Co prawda dawka w badaniach Kanadyjczyków była w zakresie „nie wywołującym objawów”, ale nadal nie wiadomo jaka dawka jest potrzebna w terapii ludzkich nowotworów.
Co do przemysłu farmaceutycznego, to możliwe jest nie tylko patentowanie nowych substancji, ale także metod leczenia. I jeśli nie zrobił tego pan Evangelos Michelakis, strzelił sobie w stopę. Uczynił swoje odkrycie mniej atrakcyjnym dla potencjalnego inwestora, który mógłby odkupić licencje od niego. DCA jako lek może nadal być rozwijane, nie tylko przez giganty farmaceutyczne, jeśli spełni warunki „Orphan Drug Act”. Orphan drug (sierocy lek) to substancja przeznaczona do terapii chorób występujących u mniej niż 200 000 Amerykan. Firmy podejmujące badania nad takimi substancjami czerpią korzyści z odpisów podatkowych oraz innych przywilejów opisanych w tej ustawie. Takim lekiem sierocym była erytropoetyna.
Czyste (puriss) DCA kupione w tak drogiej firmie jak Sigma-Aldrich kosztuje 88 Euro za 3,8 kg. Z moich wyliczeń wynika, że taka ilość wystarcza do przygotowania ponad 50 m3 roztworu użytego do leczenia raka u szczurów.
Pytanie pozostaje, jak aktywne jest DCA po podaniu człowiekowi? Jeśli naprawdę pozwoli na opanowanie choć kilku typów nowotworów, znajdą się inwestorzy którzy sfinansują rejestrację i znajdą także sposób na wyciśnięcie z tego pieniędzy. Czekamy na Amerykanów. Na Europejczyków, ani Kanadyjczyków nie ma co liczyć w tej mierze.
1. Bonnet et al., Cancer Cell, Volume 11, Issue 1 , January 2007,
2. De Angelo et al., Toxicity 1996 Dec 18;114(3)
"Nauka jest jak seks. Są tego praktyczne skutki, ale nie dlatego to robimy"
Licznik działa od 27.04.07 i naliczył już wizyt.
można do mnie napisać
bromek.etydyny(rolmops)gmail.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka