Ponieważ rząd stosuje obstrukcję wyroków TK to Sąd Najwyższy wziął na siebie ciężar wprowadzenia ich do orzecznictwa. Przypisałbym sobie dar prorokowania, niestety było to łatwe do przewidzenia. Nikt nie chce ryzykować późniejszego podważania wyroków i "rozejścia się" orzecznictwa. W efekcie rząd będzie "uparcie ignorował" a sądy i tak będą rozstrzygały po myśli TK.
PiS może to przełknąć i udawać że nic się nie stało albo powymieniać sędziów na swoich - acz bedzie to trudne - bo zadaniowych prawników jeszcze z PRL ubywa, w dodatku nie wszyscy będą mieli ochotę na współpracę z partią Jarosława Kaczyńskiego. PiS może też w jakiś administracyjny sposób spróbować doprowadzić do paraliżu wymiaru sprawiedliwości - ale to im popularności raczej nie przyspoy. Szach i mat.
Prościej chyba było jednak opublikować wyrok i wyjść z konfliktu z twarzą, choćby obitą.
e.