Dziś kiedy Polacy w okupowanej przez Unię Warszawie żądają wolnej Polski i wolnych mediów, w Szwecji, jak zwykle dużo szczęśliwiej od nas wylosowanej, z wielkim przejęciem celebruje się najpiękniejsze ze szwedzkich świąt - Santa Lucię.
Jak podaje Wikipedia: "Łucja pochodziła z bogatej rzymskiej rodziny z Syrakuz. Po wczesnej śmierci ojca wychowywana przez matkę, Eutychię. Już w dzieciństwie złożyła w tajemnicy śluby czystości. Wyruszając na pielgrzymkę i modląc się do świętej Agaty wyprosiła uzdrowienie ciężko chorej matki. W kilka lat później, kiedy matka zaaranżowała małżeństwo Łucji z młodzieńcem tego samego stanu, ta odmówiła. Odtrącony zalotnik zemścił się, donosząc władzom, że dziewczyna jest chrześcijanką. Zaaresztowana i torturowana Łucja odmówiła porzucenia swej wiary. Mocą wyroku miała być zamknięta w domu publicznym i zmuszona do prostytucji. Wtedy, by się oszpecić wydłubała sobie oczy. Została ścięta mając 23 lata, w 304 roku podczas prześladowań chrześcijan za panowania Dioklecjana."
Więc kiedy Szwedzi oddają honor bogato w historii udokumentowanej międzynarodowej niedoli cnoty, my w Polsce żalimy się nad sobą i naszym rzekomo nieszczęśliwym losem. Uczestnicząc w legalnej demonstracji żądamy wolności kraju. Dzień po ogłoszeniu inicjatywy wydawniczej red. Lisickiego żądamy wolności prasy. Co z nami jest? Czy nam coś śmierdzącego na mózg padło?
Inne tematy w dziale Rozmaitości